Świat

Chińczycy chcą zdetronizować Amazona na jego własnym podwórku

Karol Kopańko
Chińczycy chcą zdetronizować Amazona na jego własnym podwórku
Reklama

Amazon rozpoczął już budowę jednego z trójki swoich centr logistycznych w zachodniej Polsce, które mają obsłużyć rejon Europy Środkowej. Tymczasem na ...

Amazon rozpoczął już budowę jednego z trójki swoich centr logistycznych w zachodniej Polsce, które mają obsłużyć rejon Europy Środkowej. Tymczasem na amerykański podwórku może mu niedługo wyrosnąć potężny rywal, który już teraz jest większy pod kątem sprzedaży. Operuje na razie głównie w Chinach, ale już planuje otworzenie amerykańskiego sklepu internetowego i wejście na nowojorską giełdę. Czy Jeff Bezos ma się czego obawiać?

Reklama

Jak na razie gospodarka USA, jest numerem jeden na świecie. Nie ma jednak wątpliwości, że w niedalekiej przyszłości będzie ona musiała złożyć palmę pierwszeństwa przed Państwem Środka. Jednym z symboli zmiany światowego lidera, może być starcie na linii Amazon – Alibaba.

Grupa Alibaba zrzesza pod swoimi skrzydłami wiele podmiotów, wśród których najważniejsze są dwie platformy sprzedażowe: Taobao i Tmall. W 2012 roku ich sprzedaż wyniosła $170 mld, a w zeszłym jest oceniana na nie mniej niż $160 mld. To więcej niż połączone siły Amazona i eBay!


W 2013 roku Amazon sprzedał towary na kwotę $80 mld, a także reklamował swoją akcję „Cyber Monday” jako wielki sukces. Oczywiście tak było, bo zostawili wtedy w jego wirtualnych kasach $1,46 mld. To jednak trzy raz mniej niż wyniosła sprzedaż Alibaby podczas „Single Day”, wzorowanego na cybernetycznym poniedziałku.

Alibaba działając na liczniejszym rynku, korzysta z pozytywnych efektów skali, które pozwalają sprzedawać towary praktycznie bez marży. Do tej pory podobną cechą szczycił się sam Bezos, bo na Amazonie marża była (i jeszcze jest) najniższa w prawie całym zachodnim świecie. Pozwalała ona na osiągnięcie w zeszłym roku przychodów na poziomie $75 mld. Do tej kwoty Alibabie jeszcze daleko, bo w Q42013 zanotował on $1,78 mld przychodów.

Jednak chiński pretendent ma nieco inny model biznesowy. Jak już wspomniałem, nie zarabia na marżach, a jest bardziej platformą wystawową, i sprzedaje miejsce reklamowe, a także pakiety premium dla użytkowników. Poza Państwem Środka przecina się więc to z działką Google, ale w Chinach Alibaba zastrzegło dostęp do swoich zasobów jakimkolwiek wyszukiwarkom. Sytuacja jest wiec taka – klient wie, że najtaniej zakupy może zrobić na Tmallu (Taobao jest bardziej consumer-to-consumer, jak nasze Allegro), ale jednocześnie widzi, że żadna z ogólnych wyszukiwarek nie zwraca mu odpowiednich wyników. Jest więc zmuszony do skorzystania z wyszukiwarki wewnątrz-sklepowej, gdzie już może zobaczyć tonę reklam.

Dodatkowo Alibaba ma po swojej stronie jeszcze przewagę stosunkowo taniej siły roboczej i niższego podatku dochodowego. Natomiast na jej niekorzyść przemawia niemal monopolistyczna pozycja jaką na Zachodzie cieszy się Amazon. Ludzie mają do niego zaufanie, czują pewność bezpieczeństwa dostawy, a także pewien sentyment. Alibaba to zaś zupełnie nowy rozbójnik w zachodnim Sezamie ;)

Reklama

Foto 1, 2, 3

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama