Smartfony

Będziemy mieć większe baterie w smartfonach. Ale to nie jest dobra wiadomość

Krzysztof Rojek
Będziemy mieć większe baterie w smartfonach. Ale to nie jest dobra wiadomość
11

Najmocniejsze telefony tego roku mogą mieć spory problem. Chodzi o czas pracy na jednym ładowaniu.

Zapewne większość z Was pamięta sytuację, jaka miała miejsce na rynku smartfonów jeszcze 5-6 lat temu, kiedy to urządzenia były bo prawda supersmukłe, ale odbywało się to mocno kosztem czasu pracy na jednym ładowaniu. Pojemności rzędu 3000 mAh, w połączeniu z mało wydajnymi układami potrafiły nie dać rady dotrwać nawet do końca dnia.

Od tamtego czasu smartfony mocno ewoluowały. Telefony stały się większe, jeżeli chodzi o przekątną ekranu, a to pozwoliło zmieścić w nich większe ogniwa, które obecnie standardowo mają 5000 mAh. Oprócz tego ewoluowały też procesory, które dzięki zastosowaniu różnych typów rdzeni są w stanie pracować w trybie niskiego pobierania energii, jeżeli nie robimy na nich nic wymagającego dużej mocy.

Dzięki temu czas pracy na akumulatorach znacznie się zwiększył, jednak nic co dobre nie trwa wiecznie i niedługo telefony może czekać spora zmiana.

Smartfony staną się grubsze. Tego wymagają nowe procesory

Zazwyczaj w przypadku urządzeń z Androidem utożsamiamy pojemność baterii z potencjalnym czasem pracy. I nie jest to błędne założenie, ponieważ większe ogniwa po prostu wytrzymują dłużej. Jednak wszystko sprowadza się tak naprawdę do tego, jak urządzenie zarządza energią. Widać to najlepiej, kiedy błąd oprogramowania sprawia, że telefon zaczyna mieć problemy z drenażem baterii, albo — kiedy zmiana CPU sprawi, że nagle dane urządzenie zyskuje wiele dodatkowych godzin pracy bez zwiększenia akumulatora.

Dlatego informacje płynące z obozu Qualcommu wydają się być niepokojące. Firma bowiem testuje właśnie nowego Snapdragona 8 gen 4, który zawiera w sobie rdzenie Oryon, rozpędzające się nawet do 4.0 Ghz. Są to pierwsze rdzenie stworzone całkowicie przez Qualcomm, o czym pisaliśmy już jakiś czas temu. Jednocześnie, wydaje się, że w tym przypadku firma może mieć spore problemy z zapotrzebowaniem swoich SoC, jeżeli chodzi o energię elektryczną.

Aby zaspokoić potrzeby nowego procesora, układ ma być testowany z bateriami 5,500 mAh i 6,000 mAh, ponieważ jego układ 2+6 sprawia, że telefon pozbawiony jest tych najsłabszych rdzeni, mogących wykonywać najbardziej podstawowe prace bez zbędnego obciążania ogniwa. Co to może oznaczać dla użytkowników? Oczywiście z jednej strony może to być najwydajniejszy procesor, jaki świat Androida widział dotychczas, a z drugiej - jeżeli sparujemy go z baterią o standardowej pojemności, może okazać się, że wrócimy do czasów, kiedy telefon trzeba doładowywać w ciągu dnia, ponieważ nie jest w stanie dotrwać do końca dnia, jeżeli do podstawowych zadań w tle wykorzystywane będą zbyt mocne rdzenie.

Z drugiej strony — producenci będą chcieli skontrować to, wkładając większe ogniwa do smartfonów, co z jednej strony sprawi, że te na pewno będą musiały zwiększyć swoje wymiary (w końcu nie jest tak, że w smartfonie mamy nadmiar wolnego miejsca), a szybkie ładowanie przestanie być już tak szybkie, ponieważ będzie musiało zapełnić większe ogniwo. I to wszystko, przypominam, bez wyraźniej korzyści dla użytkownika w postaci dłuższego czasu pracy na jednym ładowaniu.

Absolutnie nie chce tu ferować wyroków, ponieważ może się okazać, że nowy Snapdragon będzie jednym z najlepszych procesorów, jaki powstał dla telefonów. Wielu obserwatorów rynku jest jednak zaniepokojonych trendem pogoni za wydajnością. Już przecież wcześniej Snapdragon miał w niektórych modelach z tego powodu problemy, szczególnie jeżeli chodzi o odprowadzanie ciepła. Dlatego na pewno warto uważać na nowe modele i poczekać, aż pierwsze recenzje pokażą, jak smartfony radzą sobie z żywotnością na jednym ładowaniu.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu