Google

Aura UI odseparuje Chrome od Windowsa. To już nie tylko przeglądarka a odrębny system operacyjny?

Tomasz Popielarczyk
Aura UI odseparuje Chrome od Windowsa. To już nie tylko przeglądarka a odrębny system operacyjny?
Reklama

Najpierw miała być przeglądarka. Potem zaplanowano zrobienie z niej platformy pod aplikacje webowe. Dziś wszystko wskazuje na to, że Chrome będzie też...

Najpierw miała być przeglądarka. Potem zaplanowano zrobienie z niej platformy pod aplikacje webowe. Dziś wszystko wskazuje na to, że Chrome będzie też menedżerem okien i programem (a może już czymś więcej...) niemal zupełnie odseparowanym od Windowsa. Oto fenomenalny projekt Aura, czyli kolejne działo dużego kalibru wymierzone w Microsoft.

Reklama

Aura zadebiutowała w najnowszej wersji Chrome w kanale dev, czego wyrazem jest literka "a" umieszczona tuz przy przycisku aktywującym menu na pasku narzędziowym. Czym jest owa funkcja? Na stronie projektu możemy przeczytać: "Celem jest stworzenie nowego menedżera okien pulpitu i środowiska powłoki z nowoczesnymi możliwościami.". Oznacza to, że wkrótce Windows będzie potrzebny Chrome jedynie do uruchomienia, bo wszystkie pozostałe elementy będą zintegrowane w przeglądarce i dostarczone przez programistów Google'a.

Ktoś zapyta "a czy do tej pory tak nie było, że Windows służył tylko do uruchomienia Chrome?". Otóż nie. Za przeglądarką stały moduły odpowiadające za dostarczanie poszczególnych elementów, jak pasków przewijania, formularzy, przycisków, pól wyboru itd. Wszystko to wyglądało w Chrome tak, jak w innych programach tego typu dla Windows, za sprawą API Win32. Teraz Google całkowicie się od niego odcina.


Aura dotychczas była częścią Chrome OS, a więc nowe wersje testowe przeglądarki częściowo przypominają system kalifornijskiego giganta. Największe znaczenie ma jednak tutaj to, co znajduje się pod maską - odrębny moduł kompozytora, który odpowiada za renderowanie poszczególnych elementów interfejsu przeglądarki. Kompozytor łączy się z Chrome za sprawą specjalnego API klienta, w rezultacie czego działa menedżer okna Aura oraz szereg dodatkowych elementów. A wszystko to działa w oparciu o akcelerację sprzętową ze strony GPU (choć Google zostawił sobie też awaryjną furtkę i Chrome może działać bez pomocy procesora graficznego).

Tyle teorii, a jak wygląda to w praktyce? O niebo lepiej niż dotychczas. Pola wyboru i formularze prezentują się znacznie lepiej, a paski przewijania wydają zgrabnie wkomponowane w interfejs przeglądarki. Dodatkowo wszystkiemu towarzyszą atrakcyjne, płynne animacje i efekty przejścia. Czuję się, jakbym właściwie nie pracował w Windows, ale w jakimś nowym zaawansowanym systemie.


Ale to nie wszystko. Prawdziwą rewolucję widać po uruchomieniu Chrome w trybie Windows 8. Dopiero tutaj można się poczuć jak w nowym systemie operacyjnym. Tak naprawdę otwieramy bowiem menedżera okien, w którym obok Chrome mogą działać również inne aplikacje. Wszystko to natomiast opatrzono dodatkowym paskiem zadań, a nawet zasobnikiem systemowym z godziną. Poszczególne okienka możemy dowolnie układać i przyciągać do krawędzi, co daje nam możliwości porównywalne z tymi, które znajdziemy w samym Windowsie.

Reklama

Aura to narzędzie, które nie tylko uniezależnia całkowicie Chrome od Windowsa, czyniąc przeglądarkę właściwie samodzielną platformą. To również ważny krok w kierunku ujednolicenia programu na wielu platformach. Wkrótce bowiem zadebiutować ma też wersja na Linuksa. Wdrożenie nowej powłoki sprawi, że bez względu na to, gdzie uruchomimy Chrome, będzie ona wyglądać i działać w sposób identyczny.

Więcej szczegółowych informacji na temat działania Aury oraz założeń projektu można znaleźć na stronie Chromium. Przed Google jeszcze dość dużo pracy, by wprowadzić ów pomysł do kanału stabilnego. Myślę jednak, że trud się opłaci. Interfejs Chrome dev wiele zyskuje na zmianach, a przecież to dopiero wersja testowa. Teoretycznie zatem w wydaniu stabilnym powinno być jeszcze lepiej.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama