Wczoraj, na swoim blogu Yahoo poinformowało o dość niecodziennej decyzji, a mianowicie o planowanym zresetowaniu wszystkich nieużywanych od roku nazw ...
Wczoraj, na swoim blogu Yahoo poinformowało o dość niecodziennej decyzji, a mianowicie o planowanym zresetowaniu wszystkich nieużywanych od roku nazw swoich użytkowników. To dość karkołomna decyzja, jeśli chodzi o tak dużego gracza na tym rynku. Może i nie u nas, ale w USA to czołowy dostarczyciel usług, nie tylko poczty, ale i wyszukiwarka do tego Flickr czy ostatnio Tumblr (choć ten ostatni ma jeszcze swój system zakładania kont).
Ale, jakby spojrzeć na praktyczność tego rozwiązania, to jak najbardziej jestem za i to chyba najbardziej właściwy moment dla Yahoo! na taką operację w świetle budowania wokół siebie coraz większej liczby usług. Google ma już ten moment bardzo dawno za sobą, dlaczego nie zdecydował się na to zanim ten proces przejmowania, a później ujednolicenia i centralizacji swoich usług się w ogóle zaczął?
Gmail, jako pierwsza z tych usług, po wyszukiwarce oczywiście, uruchomiony został w 2004 roku. Przez trzy lata dostępny był tylko na zaproszenia. Podejrzewam, że już w tym czasie zarezerwowane zostały wszystkie imiona na świecie wraz ze zdrobnieniami, a pewnie i popularnymi pseudonimami. Po tym okresie na pewno już był problem ze znalezieniem wolnego loginu składającego się z imienia i nazwiska, a przynajmniej w przypadku tych popularnych - nowak czy kowalski.
Dziś to już blisko pół miliarda kont. Nasze dzieci zakładają na tej popularnej poczcie dziwne i pokraczne loginy, z pewnością nie dodadzą ich w przyszłości do CV, jako email kontaktowy. Problemu nie mają użytkownicy ze swoimi serwerami czy domenami, ale czy to jedyna droga na swój znośnie wyglądający identyfikator poczty email? Oczywiście powstają nowe webmaile, jak ostatnio Outlook, ale i tu pewnie już jest problem, zwłaszcza, że dostępny był od razu z możliwością założenia aliasów.
Przykład Yahoo pokazuje, że jednak można coś takiego zrobić. Tyle, że Google to dziś nie tylko poczta, ale i dysk, serwis społecznościowy, YouTube, zdjęcia, przeglądarka czy w końcu sam Android. Ale mimo wszystko zastanówmy się, dlaczego tak naprawdę nie? Jeśli dany użytkownik od roku nie zalogował się do poczty email, nie odpalił przeglądarki, nie uruchomił telefonu, to czy to jest aktywny użytkownik i czy jeszcze kiedykolwiek to uczyni? W większości pewnie nie będzie w stanie odtworzyć dostępu do tego konta. Mam podobnie z polskimi kontami email, na WP czy Onecie.
Wydaje mi się, że problem leży jedynie w statystykach, czyli w liczbach. Sam jestem ciekawy, jakby one wyglądały po takiej operacji. Swojego czasu, na naszym polskim podwórku, mieliśmy podobny i to regularny proceder w przypadku GG, też chyba po roku albo nawet po 6 miesiącach zabierali numerki. Zrezygnowali z tego w momencie, kiedy komunikator ten zaczął tracić na popularności.
Czy Google zdecyduje się na taki ruch? Nie sadzę, ale podywagować możemy. Co myślicie o takiej opcji? Może widzicie jakieś inne przeszkody w przeprowadzeniu takiej operacji z punktu widzenia użytkowników, a których ja nie dostrzegłem.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu