Co rusz słyszymy o podróbkach zachodnich marek made in China. Telefony tak wyprodukowane charakteryzują się na papierze całkiem niezłymi parametrami o...
Co rusz słyszymy o podróbkach zachodnich marek made in China. Telefony tak wyprodukowane charakteryzują się na papierze całkiem niezłymi parametrami oferowanymi w przystępnej cenie, która rzecz jasna musi być dość niska, gdyż wiele tego rodzaju produktów nie opuszcza nigdy rynku Państwa Środka. Wskaźnik parametr/cena to jednak jedno, a jakość wykonania i pewność działania to drugie i niestety elementy te rzadko idą ze sobą w parze. Teraz jednak zdaje się, że Chińczycy przebili samych siebie i to z pomocą własnej „myśli technicznej” – stworzyli telefon za 12 $ z (chyba przypadkowo) interesującym designem.
Wiele było już inicjatyw tworzenia tanich sprzętów elektronicznych w sam raz na kieszeń mieszkańców najuboższych rejonów Ziemi. Mieliśmy mini-komputer Raspberry Pi, który miał pomagać w informatyzacji Afryki czy też służyć eksperymentom programistów, który kosztował kilkadziesiąt złotych. Byliśmy też świadkami wypuszczania przez znanych producentów stosunkowo tanich telefonów przeznaczonych na rynki krajów rozwijających się. Nikt jeszcze jednak nie zjechał z ceną tak nisko…
12 dolarów – to ilość pieniędzy, za jaką w Mingtong Digital Mall można kupić pełnoprawny telefon. Gongkai Phone, bo tak brzmi jego nazwa, zadziwia wręcz specyfikacją technologiczną, oferowaną w końcu za około 40 zł. Przyjrzyjmy się jej bliżej.
Sercem urządzenia jest 32 – bitowy procesor taktowany zegarem 260 MHz, wspierany przez 8 MB pamięci RAM. Telefon obsługuje też Bluetooth i odtwarza pliki muzyczne w formacie MP3. A wgrać je możemy dzięki obecności gniazda USB lub bezpośrednio wrzucić na kartę microSD, który to standard też jest wspierany. Ciekawostką jest za to obecność dwukolorowego ekranu OLED, który wydaje się żywcem przeniesiony z… „empetrójki” Sandisk Sansa Clip.
Dalej jest jeszcze lepiej. Gongkai Phone oferuje między innymi podświetlaną klawiaturę, a także rzekomo „atrakcyjne” podświetlenia na krawędziach obudowy”. Swoją główną funkcję, czyli dzwonienie, wypełnia ponoć bez zarzutu, dzięki obsłudze 4-zakresowej łączności GSM. Jak na razie wiadomo, że całość sprzedawana jest tylko w tym jednym miejscu (wymienionym wyżej), w pudełku z ładowarką, silikonowym protektorem i kablem USB; bez żadnej umowy czy simlocka.
Na razie wygląda to świetnie i przyznam, że sam chętnie skusiłbym się na zakup takiego „cacka”, tak po prostu żeby zobaczyć jak „chińszczyzna do sześcianu” sprawuje się w normalnym użytkowaniu i co sprawia, że jest ona tak tania – mówi się o kosztach produkcji rzędu 10 $. Można ją wytłumaczyć konstrukcją samego urządzenia, do którego produkcji nie użyto ani jednej śrubki, gdyż wszystko trzyma się na kilku zatrzaskach. Cała elektronika jest zlutowana w „jeden kawałek krzemu”, włącznie z litowo-polimerową baterią i ekranem.
Warto również wspomnieć o tym, że przeciwko producentom telefonu toczy się kilka postępowań sądowych - Vanchip i Mediatek zostały pozwane przez kilka zachodnich firm, m.in. RF Micro, co wydaje się jednoznacznie przesądzać kwestię oficjalnego eksportu telefonu za granicę Chin. A szkoda…
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu