Artykuł sponsorowany

Zoom, jakiego zazdrości konkurencja, czyli aparaty w Oppo

Paweł Winiarski
Zoom, jakiego zazdrości konkurencja, czyli aparaty w Oppo
11

Często zastawiam się, co można jeszcze zmienić w smartfonach. Na wydajniejsze baterie nie ma szans, mocniejsze procesory rekompensują coraz bardziej wymagające systemy operacyjne i aplikacje, a aparaty mobilne osiągnęły już taki poziom, że kolejne zmiany są często niezauważalne. Ale gdyby tak dodać konkretny zoom, przybliżenie na przykład dziesięciokrotne? Oppo dodało. Podczas testów Oppo Reno 10x Zoom, bawiłem się to funkcją i miałem masę frajdy.

Aparaty w Oppo Reno 10x Zoom

Jednym z najjaśniejszych punktów Oppo Reno 10x Zoom są aparaty fotograficzne. W dzisiejszych czasach to jedna z podstawowych cech, na które zwraca uwagę klient. I tu Oppo nie ma się czego wstydzić - zarówno na papierze, jak i w praktyce.

Z tyłu dostaliśmy nie jeden, a trzy aparaty. Pierwszy z nich, główny, ma matrycę 48 Mpix i światło f/1.7. To właśnie nim będziecie robić podstawowe zdjęcia. Aparat bardzo dobrze radzi sobie w dobrych warunkach oświetleniowych. Zdjęcia mają odpowiedni balans bieli, nasycenie kolorów - i co dla mnie bardzo ważne - nie czuć tu dużej ingerencji algorytmów, które za wszelką cenę starają się poprawić zastaną scenę. Efekt jest taki, że zdjęcia robione głównym aparatem Oppo Reno 10x Zoom są naturalne i przyjemnie dla oka.

Drugi aparat to szeroki kąt z matrycą 8 Mpix i światłem f/2.2. Nie ukrywam, że szerokie kąty to moje ulubione aparaty i zawsze kiedy tylko mam okazję, robię zdjęcia praktycznie tylko nimi. I nawet jeśli na początku będzie Wam się wydawać, że to tylko bajer, którego użyjecie może trzy razy - zapewniam Was, że kiedy wrócicie do smartfona bez szerokiego kąta, będziecie za nim bardzo tęsknić. Przydatność? Moim zdaniem bardzo duża - zdarzają się przecież sytuacje, w których chcecie zrobić zdjęcie, ale klasyczny kąt nie obejmuje wszystkich widzianych przez Was obiektów. Wtedy ratunkiem jest właśnie szerokokątny obiektyw, który nie tylko uchwyci więcej kadru, ale również sprawi, że zdjęcie będzie zupełnie inne i zwyczajnie fajniejsze od klasycznych fotek. Efekt praktycznie zawsze jest świetny i tego typu zdjęcia bardzo dobrze nadają się na serwisy społecznościowy.

No i dochodzimy do wisienki na torcie, czyli peryskopowego aparatu z matrycą 13 Mpix,światłem f/3.0 i aż dziesięciokrotnym przybliżeniem. To hybryda. Dzięki optyce uzyskujemy aż sześciokrotne, bezstratne powiększenie, dodatkowe przybliżenie uzyskujemy dzięki wsparciu matrycy. W praktyce wygląda to tak, że faktycznie czuć to dziesięciokrotne przybliżenie, a strata jakości jest na tyle mała, że na dobrą sprawę nie powinno się na nią zwracać uwagi. Aparat ten posiada stabilizację, ale trzeba pamiętać, że przy tak dużym przybliżeniu każdy ruch ręki będzie wpływał na kadr i jego ostrość. Ale spokojnie - jestem jedną z tych osób, którym raczej trzęsą się ręce a i tak nie miałem problemów ze złapaniem ostrości na przybliżonej fotce, więc ostrzegam, ale nie jest to jakaś przesadnie trudna sztuka. Efekty pracy tego aparatu na pewno Was zaskoczą, bo dziesięciokrotne przybliżenie pokaże na ekranie smartfona rzeczy, których nie zobaczycie gołym okiem - świetna zabawa, serio.

Mamy też oczywiście przedni aparat, choć nie znajdziecie go w miejscu, gdzie większość producentów kombinuje z wcięciami lub dziurami w ekranie. Otóż przedni aparat w Oppo Reno 10x Zoom (oraz w zwykłym Oppo Reno) został umieszczony na “płetwie rekina”. Tak przynajmniej większość nazywa element wysuwający się z górnej krawędzi telefonu. Pozwoliło to osiągnąć ekranowi pełną bezramkowość, ale samo to rozwiązanie prezentuje się bardzo ciekawie i po prostu fajnie wygląda. Przednie “oczko”, które wykorzystacie do zdjęć selfie, ma matrycę 16 Mpix i światło f/2.0. Zdjęcia wychodzą dobre, nawet bardzo dobre - w zupełności wystarczą do serwisów społecznościowych. A przecież to jest właśnie główne miejsce gdzie publikujemy tak zwane selfiaki.

Do czego można wykorzystać dziesięciokrotny zoom?

Do podglądania sąsiadki (lub sąsiada) z bloku obok. Nie uwierzę, że dla części z Was nie jest to pierwsze skojarzenie. Owszem, można - jednak uznajmy, że to odpowiedź, które nikt z nas nie chce powiedzieć głośno. Praktycznych zastosowań takiego konkretnego zooma w smartfonie jest przynajmniej kilka. Zacznijmy od mojej codziennej pracy. Na konferencjach lub pokazach przedpremierowych, często wyświetlane są tabelki ze specyfikacją smartfonów. W przypadku urządzeń, które nie miały jeszcze swojej oficjalnej premiery, to jedyna możliwość, by zapoznać się z oficjalnymi danymi dotyczącymi podzespołów. Niestety informacje prasowe zawierające takie materiały przychodzą kiedy jest już za późno - zarówno teksty, jak i filmy są już gotowe. Rozwiązanie? Zrobić zdjęcie. Ale żeby wszystko było czytelne, trzeba siedzieć blisko. Czasem najzwyczajniej w świecie się nie da, wtedy właśnie dobry zoom jest wybawieniem. Wiem, bo testując Oppo Reno 10x Zoom miałem dwa takie spotkanie i dwukrotnie skorzystałem z tej funkcji. Podobnie wygląda to na dużych imprezach, gdzie koniecznie chcemy mieć zdjęcie sceny, siedzimy daleko, a nie mamy normalnego aparatu z przybliżającym szkłem. Sam widziałem jak dwójka dziennikarzy technologicznych “cyknęła” naprawdę fajne foty siedząc dość daleko!

Normalne zdjęcie

Zoom 10x

Tego typu przykłady można mnożyć. Wakacje, dziecko bawi się gdzieś daleko na plaży - Wy leżycie wygodnie i nie macie ochoty wstawać. No, ale fotka by się przydała. Cyk, ustawiacie dziesięciokrotne zbliżenie w Oppo Reno 10x Zoom i problem z głowy. Tak duży mobilny zoom to też dużo ciekawych kadrów, których nie da się uchwycić klasycznym aparatem. Jeśli będziecie mieć kiedyś ten smartfon w rękach - koniecznie poeksperymentujcie. Gwarantuję Wam, że finalny efekt będzie inny niż wszystkie zdjęcia, jakie zrobiliście do tej pory smartfonem.

Powiecie - “ej, ale przecież każdy smartfon ma zbliżenie”. To prawda. Różnica jest jednak taka, że aplikacja wycina wtedy fragment obrazu rejestrowanego przez matrycę. Efekt? Już przy średnich przybliżeniach widać konkretną różnicę w jakości zdjęcia. W konsekwencji finalna fotka z cyfrowym zoomem wygląda jak zlepek pikseli, przypomina zdjęcia robione w smartfonach obecnych na rynku 10 lat temu. W przypadku Oppo Reno 10x Zoom, dziesięciokrotne przybliżenie jest niemal bezstratne. Zdjęcia są ostre, szczegółowe i znajdziecie na nich masę detali.

Normalne zdjęcie

Zoom 10x

Bardzo podoba mi się w Oppo Reno 10x Zoom to, że producent zastosował tu dwa bardzo fajne pomysły, które wyróżniają ten smartfon na tle konkurencji. Z przodu wysuwana “płetwa rekina” do której schowano aparat do selfie, z tyłu natomiast fajny zestaw trzech obiektywów, z którego wyróżnia się głównie dziesięciokrotny, hybrydowy zoom. Bardzo fajny sprzęt, w którym przy okazji drzemie bardzo wydajny procesor Snapdragon 855, układ graficzny Adreno 640 i 8GB pamięci RAM. Do tego bateria o pojemności 4065 mAh, która udowadnia, że smartfona wcale nie trzeba ładować codziennie. Myślę, że mając ten smartfon w kieszeni, nie trzeba zabierać dodatkowego sprzętu na wakacje - niezależnie od tego, czy będziemy potrzebować urządzenia do robienia zdjęć, słuchania muzyki, czy oglądania filmów.

Tekst powstał przy współpracy z firmą Oppo.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu