YouTube

YouTube nie działał przez raptem chwilę, ale serwery Pornhuba miały wtedy przekichane

Kamil Świtalski
YouTube nie działał przez raptem chwilę, ale serwery Pornhuba miały wtedy przekichane
10

Wczoraj przez kilkadziesiąt minut nie działał YouTube. W naszej strefie czasowej większość tę awarię przespała, ale... żal po stracie idealnie pokazuje szaleństwo, które rozegrało się wtedy na Pornhubie!

YouTube to światowy fenomen. Nikt nie odmówi firmie wielkości, choć na temat jakości — jak to zwykle bywa przy takich molochach — można by długo dyskutować. Prawdą jednak jest, że nawet ci, którzy nie śledzą ulubionych vloggerów, streamerów i innych sław z platformy na bieżąco — zaglądają tam dość regularnie. A to żeby podpatrzyć jakiś poradnik, a to sprawdzić teledysk ulubionego artysty, a to podejrzeć śmieszny filmik z kotkami (w końcu po to jest internet, prawda?). I gdy przez chwilę serwis nie jest dostępny -- świat zaczyna się martwić i w popłochu szukać alternatyw. W naszej strefie czasowej mieliśmy to szczęście, że kilkadziesiąt minut niedziałającego YouTube'a przespaliśmy. Ale u niektórych awaria przypadła na środek dnia, albo jeden z długich, jesiennych, wieczorów. Musieli więc znaleźć sobie inne zajęcie, a tym okazało się... odpalenie Pornhuba!

Chwilowa awaria YouTube'a okazała się sprawdzianem dla serwerów Pornhuba

Jeżeli wierzyć statystykom udostępnionym przez administrację popularnego serwisu z pornografią, awaria YouTube'a skierowała wielu miłośników streamingu wideo wprost w ich ramiona. W krótką chwilę odnotowali znacznie większe zainteresowanie ich serwisem -- i mowa tutaj nie o 2-3%. Nie, w szczytowym momencie, odnotowali oni nawet nawet o 21% większy ruch, niż zazwyczaj. Niestety, ekstaza ta nie trwała specjalnie długo — i wszystko wróciło do normy zaraz po tym, jak YouTube wrócił do gry.

To jednak nie koniec niezwykłych rzeczy. Jeżeli myślicie, że zaczęły się intymne momenty które najprościej skwitować hasłem rączki na klawiaturę, to... pewnie się nie mylicie, ale nie dla wszystkich. O ponad 183% wzrosły wyszukiwania frazy, która na co dzień nie jest tam specjalnie popularna — ot, jak "youtube". Poza tym ogromny wzrost zaliczyły te, które... nie są kompletnie niezwiązane z pornografią -- ot, jak "pokemon", "minecraft", "cartoon", "game", "wwe" czy... "halloween". No, przynajmniej patrząc na nie bardzo chcę wierzyć w to, że ludzie poszukiwali "klasycznych" treści z ich udziałem, a nie erotyki w konkretnej oprawie ;).

 Jak trwoga to do... Pornhuba?

To dość zabawny obrót spraw — szczególnie kiedy weźmiemy pod uwagę fakt, iż YouTube nie jest jedynym serwisem streamingowym, w którym nie znajdziemy pornografii. Ma kilka alternatyw — i to naprawdę fajnie działających — ale prawdą jest, że największą mocą YT nie są technikalia, a szeroko pojęta społeczność i zasięgi. Minecraft? Gry? Fortnite? Przecież te czekają na wyciągnięcie ręki u konkurencji, że już o Twitchu nawet nie wspomnę. Ale najwyraźniej pierwszym miejscem o którym pomyślano był Pornhub. Grunt, że serwery wytrzymały ;-).

Zobacz też:

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu