Fotografia

Tak, ja wciąż wywołuję zdjęcia. Nie zapomniałem też o Kodaku. Zobaczcie co pokazali

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

13

Fizyczne, czy wręcz materialne wersje niektórych dóbr po prostu przemijają. Muzyka na winylach czy kompaktach traci na popularności na rzecz cyfrowej, streamowanej wersji, a zdjęcia oglądamy i przetrzymujemy dziś jedynie w formie plików na smartfonach, tabletach czy komputerach. Mimo to, ja nadal lubię wywołać wybrane fotografie, a Kodak (pamiętacie jeszcze tę firmę?!) próbuje odwrócić kijem Wisłę, znaczy rynek.

Wygenerowanie dużej liczby zdjęć jest dzisiaj bardzo łatwe. Dzięki smartfonom, fotki możemy robić dosłownie w każdym miejscu i o każdej porze. To aparat, który mamy zawsze ze sobą, dlatego uchwycenie w kadrze czegokolwiek chcemy nie stanowi żadnego wyzwania. To powoduje, że zapanowanie nad całym zbiorem jest dość trudne, dlatego już jakiś czas temu podjąłem decyzję o przekazaniu tego zadania zewnętrznej firmie. Postawiłem na Zdjęcia Google, dzięki czemu wszystkie wykonane smartfonami zdjęcia są w jednym miejscu, a dorzucenie kolejnych z aparatu to kwestia przeciągnięcia w okno przeglądarki (lub użycia aplikacji do synchronizowania). Płacę za przestrzeń w chmurze, tworzę kopię zdjęć w oryginalnej rozdzielczości, a usługa Google pozwala mi je wygodnie przeglądać i przeszukiwać, na przykład wpisując w pole frazę odpowiadającą zawartości fotografii. Bajka.

Zdjęcia w XXI wieku

I choć jest to bardzo wygodne, to ja wciąż stawiam na tradycyjne rozwiązanie i od czasu do czasu decyduję się na wywołanie zdjęć. Przeglądanie ich i katalogowanie to zupełnie inna czynność od dotykania ekranu czy klikania na komputerze. Takie namacalne zdjęcia wciąż wywołują u mnie inne emocje, zapewne w dużym stopniu dlatego, że dorastałem właśnie tak obcując z fotografiami. I oczywiście nie jestem jedyną osobą, która się na to decyduje, bo przecież nadal nie brakuje miejsc i usług, gdzie można zamawiać odbitki. Odwiedzić można odpowiednie studio, ale zrobimy to dziś również online wgrywając zdjęcia na serwery, później przycinając i poprawiając je, a następnie wybierając odbiór osobisty lub wysyłkę do domu. Nie musimy więc nawet opuścić własnych czterech ścian, by cieszyć się tradycyjnymi zdjęciami.

Cztery lata ze Zdjęciami Google - ta usługa jest genialna

Kodak, taka amerykańska firma produkująca sprzęt fotograficznych i filmowy, będąca jednym z największych koncernów w swojej kategorii, nie cieszy się dziś takim znaczeniem i popularością na rynku konsumenckim, co kiedyś (gdy sprzedawano klasyczne aparaty, klisze fotograficzne i inne), ale nadal wierzy w konwencjonalną fotografię. Najlepszym na to dowodem jest wprowadzenie na rynek kiosku fotograficznego o nazwie M1 Order Station. Nie zabrakło w niej slotów na karty pamięci i złącza USB (oraz wielu innych). Dodtkowym sposobem na nawiązanie łączności jest urządzenie mobilne, smartfon, na którym wskazujemy zdjęcia do wydrukowania, a te przekazywane są bezprzewodowo do urządzenia. Bez trudu stworzycie również kolaż oraz dodacie efekty.

Pamiętacie firmę Kodak?

Czy takie urządzenia w ogóle pojawią się w Polsce? Dopiero przyjdzie nam się o tym przekonać. Na rynku znadjziecie dedykowane smartfonom (mobilne) drukarki, a coraz popularniejsze stają się też błyskawiczne aparaty drukujące zdjęcia niczym klasyczny Polaroid. Kodakowi nie udało się wprowadzić na rynek fotograficznego smartfonu, który podbiłby serca użytkowników, więc firma wraca niejako do korzeni, oferując połączenie tradycyjnego rozwiązania z nowoczesnością. Jeśli będę mógł, to z pewnością pokuszę się o wypróbowanie tej maszyny, ale czy mój entuzjazm będą podzielać inni?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu