To mnie drażni.

Wstyd - szkoła zamiast uczyć dobrych wartości, chce wychować przedsiębiorców - kombinatorów

Jakub Szczęsny
Wstyd - szkoła zamiast uczyć dobrych wartości, chce wychować przedsiębiorców - kombinatorów
34

Pisałem dla Was kiedyś tekst o tym, jak to pracownik żegna się z pracodawcą. Tam, gdzie ludzie bez większych umiejętności, szkół łapią się byle jakiej profesji, tam często dochodzi do patologii - i ze strony właścicieli i ze strony pracowników, jednak ja trafiłem na przykład, gdzie właściciel napraw...

Pisałem dla Was kiedyś tekst o tym, jak to pracownik żegna się z pracodawcą. Tam, gdzie ludzie bez większych umiejętności, szkół łapią się byle jakiej profesji, tam często dochodzi do patologii - i ze strony właścicieli i ze strony pracowników, jednak ja trafiłem na przykład, gdzie właściciel naprawdę się starał, a pracownicy narzekali - bo mogą. Kogo chce wychować PWN? Jak kreuje wizerunek przedsiębiorcy? Cóż, na pewno nie tak, jak być powinno.

Złodziej

W mojej rodzinnej miejscowości działa człowiek naprawdę przedsiębiorczy - człowiek orkiestra wręcz. Udziela się w inicjatywach lokalnych, zarabia bardzo dobre pieniądze, jeździ dobrym, drogim samochodem. Wspiera fundacje charytatywne, sponsoruje imprezy dla społeczności lokalnej. Osobiście znam go bardzo dobrze i jak dla mnie jest to wzór do naśladowania - zarówno pod względem prowadzenia biznesu, oszczędzania/pomnażania własnego kapitału oraz pielęgnowania stosunków z innymi ludźmi. Kto go nie zna, a widzi tylko bogactwo - dobre ubranie, dobry samochód, uśmiechniętą żonę i syna na zagranicznej, dobrej uczelni - wyklina go na czym świat stoi. Bo ten, kto się dorobił, pewnie kradł, kombinował. Gdzieś komuś chleb zabrał, żeby sobie wcisnąć choćby okruchy do sejfu. Już nikt nawet nie pamięta, ile zrobił dla ludzi dotkniętych powodzią w 2010 roku, gdy dobytek stracili mieszkańcy Gminy Gorzyce oraz Sandomierza.

Od bardzo, bardzo dawna pokutuje w nas zły wizerunek przedsiębiorcy. Kreowany wcześniej przez komunistów, podtrzymywany przez nas i wynikający z ludzkiej, zwyczajnej zazdrości. Irytuje mnie jednak fakt, że ktoś, kto nie odbija papierka przy zakładzie, nie idzie na 8 godzin do roboty, do "uczciwej pracy" jest nazywany złodziejem. Przedsiębiorca pracuje więcej niż 8 godzin na dobę, jeśli nie pracuje fizycznie, to robota zmęczy go psychicznie. Po 8 godzinach harówki można się zregenerować w ciągu godziny, dwóch, trzech. Życie w ciągłym stresie, przynoszenie pracy do domu - to takie nieuczciwe?

Owszem, są tacy, którzy kombinują na prawo i lewo, ich pracownicy dostają w tyłek kiedy tylko się da. Ale ich rynek w końcu weryfikuje - albo niesie się za nimi smród taki, że nikt nie zechce się przyjąć, albo do skóry dobierają im się odpowiednie służby - te w sumie tylko czekają na to, aż wywlecze się jakąkolwiek aferkę w papierach.

A PWN na to...

Jak te zrzuty zobaczyłem po raz pierwszy, to pomyślałem sobie: "eeee, to musi być fejk, ktoś sobie żywnie jaja robi". Szybko zostałem uświadomiony, że taki tekst pojawił się w książce dla licealistów, gdzie nabywają oni "wiedzy" z zakresu przedsiębiorczości. Jak pamiętam swoje zajęcia, to robiliśmy durne prace domowe na temat... eee... zapomniałem. To było tak durne, że mi z głowy wyleciało - podobnie jak nudny wykład, rozmachem można było go porównać do wyrywającej z siedzeń konferencji Google.

Przedsiębiorca powinien sprawnie manipulować ludźmi dla własnych korzyści. Słucham? Kogo PWN chce wychować? Wilków z Wall Street? Następców Bagsika? Przedsiębiorca powinien przede wszystkim umieć rozmawiać - przy okazji realizując swoje cele w negocjacjach - a do tych w biznesach dochodzi niezwykle często. Dbać o własny wygląd - owszem, ale nie jest to tak ważne jak pracowitość, której brakło w sylwetce idealnego według PWN człowiek biznesu. Tfu... Janusza Biznesu (wybaczcie za to określenie). Ale tutaj pasuje idealnie. Pani Agnieszka Skala wrzuciła na swój profil na Facebooku zrzuty z tej książki - dyskusja pod nim mówi nam jednoznacznie - to chyba nie tak powinno wyglądać.

Przedsiębiorczość jest do kitu

Podstawy przedsiębiorczości... to i tak jest nazwane trochę nad wyrost. Jak dla mnie ten przedmiot w szkołach wykazuje coś w rodzaju "nizin przedsiębiorczości", gdzie stylem rodem z WDŻWR przekazuje się "tajniki" biznesu. Każe się uczniom wkuwać głupawe definicje albo nie robi nic - na koniec jest robiony test dla idiotów o voila - godziny odbębniony, pracownikowi można dać wypłatę, dzieci "coś umieją?. Co umieją? Wiecie co. ;)

Pytam się - jak to jest, że młody człowiek po maturze nie jest w stanie wypełnić zeznania podatkowego, pójście do urzędu jest jak błądzenie we mgle, w banku nie potrafi wybrać dla siebie korzystnej oferty, nie potrafi porównać w sklepie dwóch produktów, a nawet nie zrobi przelewu na konto za pomocą blankietu w banku. Nie uczy się go jak rzeczywiście wygląda proces zakładania firmy - jak można to zrobić przez Internet, nikt nie mówi nic nawet o serwisach crowdfundingowych. Jeżeli tak się uczy przedsiębiorczości, to nie dziwmy się, że potem wyrastają "Janusze". A PWN niech się wstydzi - jest czego.

Grafika: 1, 2, 3, 4, 5, 6

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu