Microsoft

Windows Phone i Windows RT za darmo? Czy to oznacza więcej urządzeń i niższe ceny?

Tomasz Popielarczyk
Windows Phone i Windows RT za darmo? Czy to oznacza więcej urządzeń i niższe ceny?
13

Wygląda na to, że mobilne Windowsy mogą wkrótce podzielić los Androida i stać się dostępne za darmo dla wszystkich producentów. Microsoft dobrze kombinuje, bo wraz z przejęciem Nokii nie będzie zarabiał zbyt wiele na opłatach licencyjnych. Tymczasem taki krok może przynieść mu naprawdę duże korzyści...

Wygląda na to, że mobilne Windowsy mogą wkrótce podzielić los Androida i stać się dostępne za darmo dla wszystkich producentów. Microsoft dobrze kombinuje, bo wraz z przejęciem Nokii nie będzie zarabiał zbyt wiele na opłatach licencyjnych. Tymczasem taki krok może przynieść mu naprawdę duże korzyści.

Zastanówmy się, co dziś tak naprawdę jest siłą Androida. Aplikacje? Teoretycznie tak, ale przecież równie imponującą (jeśli nie bardziej) bazę programów ma iOS, który nie zyskuje obecnie tak dynamicznie udziałów jak system Google'a. Zielony Robot jest bowiem dostępny praktycznie dla każdego producenta. Nie ma znaczenia, czy mówimy o chińskim "no-name" czy o high-endowym Samsungu, każdy z nich może bez przeszkód działać pod kontrolą najpopularniejszego systemu mobilnego na świecie.

Inaczej sytuacja wygląda w segmencie iOS oraz Windowsa. Ten pierwszy jest właściwie zamknięty tylko dla Apple'a, więc trudno mówić o jakiejkolwiek dostępności, drugi to natomiast opłaty licencyjne, które skutecznie podnoszą ceny urządzeń. Wszystko jednak wskazuje na to, ze niebawem ulegnie to zmianie, bo Microsoft chce udostępnić Windowsa Phone oraz Windowsa RT producentom za darmo.

Raczej nie spodziewałbym się tutaj, że raptem pojawi się repozytorium kodu otwarte dla wszystkich, a forum XDA zacznie puchnąć od modyfikacji dla Lumii i innych modeli, robionych na modłę tych, które znamy ze smartfonów i tabletów z Androidem. Co zatem może się zmienić? Przede wszystkim podejście producentów. Dziś z Windowsa RT korzysta właściwie tylko Microsoft oraz Nokia, co jest o tyle zabawne, gdyż w pierwszym kwartale 2014 r. obie firmy staną się praktycznie jednością. Pozostali kompletnie odwrócili się od okienek w trybie Metro i sukcesywnie stawiają na pełną wersję 8.1, co wydaje się przynosić profity. Decyzja o zniesieniu opłat licencyjnych mogłaby odwrócić ten trend. Mogłaby, choć oczywiście wcale nie musi.

Zresztą czymże są dziś opłaty licencyjne dla Microsoftu? Jakieś 80 proc. segmentu smartfonów z WP stanowią Lumie, które niebawem staną się własnością giganta z Redmond. Sytuację tabletów z Windowsem RT nakreśliłem wyżej i jak wydać wcale nie wygląda to lepiej. Firma ma zatem szansę odnieść o wiele większe korzyści - nie tylko na polu PR-owym, ale też przede wszystkim poprzez zwiększenie atrakcyjności cenowej modeli bazujących na tych platformach oraz zachęcenie producentów do stawiania na nie.

I tutaj nasuwa się zasadnicze pytanie - na czym więc chce zarabiać Microsoft? W przeciwieństwie do Google'a firma nie ma jeszcze tak szerokiego wachlarza usług oraz systemu reklam, które by zapewniły jej stabilny i satysfakcjonujący zysk. Mimo to włodarze z Redmond są skłonni iść właśnie w tym kierunku i promować płatnego SkyDrive'a oraz Office'a 365, a do tego serwować reklamy we wbudowanej w Windowsy wyszukiwarce Bing, co zaczęto testować jakieś kilka tygodni temu. I choć system z reklamami brzmi dość demonicznie, to wydaje się bardzo sensownym rozwiązaniem - przynajmniej z punktu widzenia MS.

Producent okienek już od dłuższego czasu daje wyraźnie znać, że chce przeobrazić się z firmy dostarczającej oprogramowanie, na taką, która ma w swojej ofercie również usługi i sprzęt. Nie da się ukryć, że to niemalże kopiowanie funkcjonowania modelu Google'a czy nawet Apple'a (choć tutaj jest on mniej dobitny). To jednocześnie reakcja na zmieniające się realia rynku, którego sercem przestają być pecety z pełnowymiarowym Windowsem.

Jeżeli doniesienia się potwierdzą, możemy być świadkami bardzo interesujących przemian na rynku. Darmowe Windowsy na pewno wpłyną na zainteresowanie producentów, a także stawki cenowe. Dziś najtańsza w swojej klasie Lumia 520 mimo ogromnej popularności jest zauważalnie droższa od typowo low-endowych Androidów. Pomyślcie tylko, co by było, gdyby udało się zbić jej cenę o kilkanaście dolarów i wywołać prawdziwą burzę na dolnej półce cenowej. Najwyraźniej między innymi o takie efekty chodzi Microsoftowi.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu