Felietony

Mało rzeczy w Windowsie nie wyszło tak bardzo, jak nowe Menu Start

Krzysztof Rojek
Mało rzeczy w Windowsie nie wyszło tak bardzo, jak nowe Menu Start
68

Za każdym razem, kiedy patrzę na Menu Start w Windows 10 myślę sobie, jak bardzo dobrze pokazuje ono, gdzie twórcy oprogramowania mają pomysły Microsoftu.

Windows 8 był pomysłem odważnym i tego określenia nikt mu nie zabierze. Microsoft, wiedziony przeświadczeniem, że oto urządzenia z dotykowym ekranem są przyszłością branży postanowił postawić zerwać z dotychczasowym konceptem, dając wszystkim użytkownikom system zoptymalizowany pod obsługę dotykiem. Firma po drodze popełniła szereg dramatycznych wpadek. Po pierwsze, wycofała się wpół drogi, zostawiając użytkowników z systemem, w którym co prawna menu start było zrobione "pod dotyk", ale cała reszta systemu - już nie, w skutek czego beznadziejnie korzystało się z niego zarówno użytkownikom tabletów, jak i desktopów. Po drugie - same tablety w tamtym momencie miały nieco za mało mocy, by można było na nich w komfortowy sposób pracować na pełnych desktopowych aplikacjach, a nikt nie miał za bardzo pomysłu, jak powinien wyglądać zoptymalizowany pod dotyk interfejs wielu programów. Na szczęście, pomysł szybko zaorano, w Windowsie 10 wracając do prawie klasycznego Menu Start.

Jednak tutaj problemy z Menu Start się nie skończyły, ponieważ tutaj też Microsoft poległ na całej linii

Wydawać by się mogło, że wracając do klasyki, Microsoft wybiera bezpieczną opcję. Jednak ktoś w firmie postanowił, że w sumie kafelkowe Menu Start nie było w cale aż tak złym pomysłem i postanowił połączyć te dwa koncepty, tworząc program, który mamy w Windows 10 dziś. I trzeba przyznać, że na początku kafelki mi również wydawały mi się bardzo dobrym pomysłem. W 2015 r. nie mogłem się doczekać na to, aż firmy trzecie zaimplementują dodatkowe funkcjonalności do swoich programów, by kafelki stały się użyteczne.

I czekałem.

Czekałem jeszcze trochę.

Jeszcze momencik i na pewno ktoś coś zrobi.

Ktoś... cokolwiek?

Proszę?

Nope. Nic takiego się nie stało. Mamy 2021 i wszyscy dalej mają wywalone na Menu Start

Kiedy instaluje nowy program i chcę mieć go w Menu Start, zawsze sprawdzam, czy można w nim włączyć aktywny kafelek. W większości nie można, a nawet kiedy można - najczęściej nie robi on absolutnie nic. Z firm trzecich, które "jakkolwiek" wspierają takie kafelki mam... Spotify, które pokazuje losowe reklamy playlist kompletnie nie związane z tym, czego słucham. Kiedyś miałem też włączony kafelek dla Slacka, ale jedyne co robił, to pokazywał bardzo rozpikselowane avatary osób na naszej redakcyjnej grupie. Oprócz tego żaden z zainstalowanych programów nie robi nic, by wykorzystać kafelek do czegokolwiek.

Notyfikacje z aplikacji Twittera/Slacka/Discorda? Zapomnij. Informacje o odtwarzanej muzyce w AIMP/Spotify? Hahahaha. Może chociaż jakieś informacje ze Steama, Antywirusa czy Ccleanera? Chyba śnisz. Co więcej - duża część programów ma w głębokim poważaniu estetykę. Kiedy jeszcze Menu Start miało kolorowe kafelki, bardzo niewiele programów montowało się z nimi w Menu Start (głównie aplikacje Microsoftu, ale też nie wszystkie). Teraz, kiedy nie ma kolorków, wciąż niektóre aplikacje uparcie je mają (np. Logitech Options). Co więcej - w niektórych wciąż nie zgadza się rozmiar ikon (np. Firefox).

Co więcej - na Menu Start mają wywalone nawet aplikacje Microsoftu

Chyba jednak sytuacją, w który cały pomysł z aktywnymi kafelkami najbardziej wywraca się na schodach jest moment, w którym zobaczymy, ile aplikacji Microsoftu wspiera własny pomysł tej firmy. Z aplikacji MS Office robi to tylko Outlook, chociaż to w sumie jest nawet zrozumiałe. Gorzej, jeżeli weźmiemy pod uwagę inne programy. Teams z podglądem aktywnych konwersacji i notyfikacjami? Nope. To Do z podglądem no nie wiem... rzeczy do zrobienia, abym nie musiał za każdym razem otwierać aplikacji? Nie. Edge? OneDrive? Mapy? Cokolwiek? Doszło nawet do tego, że na swoich własnych prezentacjach Microsoft musi wrzucać do Menu Start dwie aplikacje poczty, żeby stwarzać wrażenie, że ich Menu Start faktycznie robi cokolwiek.

Tak naprawdę z aktywnych kafelków faktycznie korzystają: kalendarz (pokazując datę i najbliższe wydarzenie), poczta (chociaż działa wybiórczo) i aplikacja pogody (jednak ta bardzo często wprowadza w błąd jeżeli chodzi np. o temperaturę - i tak trzeba wejść w program, by ten pobrał najbardziej aktualne informacje).

Myślę, ze po sześciu latach od wdrożenia to pokazuje, jak bardzo nikt z producentów oprogramowania nie traktuje pomysłu Microsoftu poważnie

Tak, kafelki to tylko estetyka i jeżeli się chce, można korzystać z Menu Start bez nich. Ale z drugiej strony - mija 6 lat od wprowadzenia tej funkcji i fakt, że prawie wszyscy dostawcy oprogramowania kompletnie olali ten temat pokazuje, że pomysł firmy był po prostu przestrzelony. Gdyby było inaczej, presja użytkowników sprawiłaby, że deweloperzy jeżeli nie zaimplementowaliby aktywnych kafelków, to chociaż sprawiliby, że aplikacje wyświetlałyby się na nich poprawnie. Szkoda, ponieważ tak jak wspomniałem wcześniej - widziałem w aktywnych kafelkach spory potencjał. Jednak dziś, 6 lat po premierze nie ma już szans na jakikolwiek zryw odnośnie uporządkowania tej kwestii. Dlatego tak długo, jak długo będzie istniał Windows 10 jego Menu Start pozostanie tym czy jest teraz - przerośniętym, niespójnym i niezbyt estetycznym panelem skrótów.

 

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu