Polska

Dlaczego w Polsce nie ma wesołego miasteczka z prawdziwego zdarzenia?

Maciej Sikorski
Dlaczego w Polsce nie ma wesołego miasteczka z prawdziwego zdarzenia?
74

Jednym z najmocniejszych wspomnień z dzieciństwa jest to związane z zabawą w wielkim parku rozrywki. Minęło dobrych naście lat, a ja do dzisiaj myślę o dniu spędzonym we włoskim wesołym miasteczku. I zawsze powraca jedno pytanie: dlaczego w naszym kraju nie udało się jeszcze zbudować takiego miejsca? Gdy doczekam się dzieci i będą chciał je zabrać na wielką karuzelę, przyjdzie mi pojechać na Zachód czy Południe? Sprawa o tyle dziwna, że dużych, czasem nawet dziwnych inwestycji w Polsce nie brakuje...

Wesołe miasteczko w polskim wydaniu kojarzy się z karuzelą, niewielką kolejką i strzelnicą. Wszystko można spakować i przewieźć dalej samochodami ciężarowymi. Wszystko liczy sobie kilka dekad. Przynajmniej ja tak widzę przybytki tego typu w naszym kraju. Na dobrą sprawę nic do nich nie mam, w niewielkim mieście nie ma sensu budować dużego kompleksu rozrywkowego, ludzie ucieszą się pewnie z wizyty takiego rozkładanego parku, dzieci będą to długo wspominać. Sam pamiętam zabawę w takich miejscach na początku lat 90. XX wieku i byłem wniebowzięty. Potem odwiedziłem jednak duży park położony na kilkudziesięciu hektarach i szczęka mi opadła.

Do tematu wracam nie bez przyczyny, trafiłem wczoraj na tekst poświęcony przebudowie parku rozrywki w Chorzowie. Śląskie wesołe miasteczko ma się stać zupełnie innym miejsce, wspomina się o największym rollercoasterze w tej części Europy, o modernizacji, która sprawi, że park stanie się średnim obiektem tego typu na mapie Starego Kontynentu. A to już coś. Temat interesuje mnie podwójnie, nawet potrójnie. Raz, że mieszkam na Śląsku, dwa, że chciałbym zobaczyć taki obiekt w tym kraju, a trzy, że nie potrafię zrozumieć, dlaczego nad parkiem rozrywki w Polsce zawisło jakieś fatum.

Co kilka lat słyszę albo czytam, że jakieś miasto czy region doczeka się parku w wielkim stylu. Znalazł się inwestor, podpisano wstępne umowy, politycy są zadowoleni, lokalni przedsiebiorcy liczą przyszłe zyski, mieszkańcy się cieszą (lub nie - pewnie znajdzie się grupa, która będzie protestować: bo korki, hałas, degradacja środowiska). Gdyby policzyć wszystkie te planowane inwestycje, to Polska pewnie miałaby kilkanaście, a może i kilkadziesiąt takich centrów rozrywki. Tu inwestor z Izraela, tam miliarder z Chin, tu duży gracz z Europy, tam biznesmen w Bliskiego Wschodu. Wystarczy przecież przypomnieć, że wesołe miasteczko miał u nas budować nawet Michael Jackson. Gdy oglądam teraz film z wizyty gwiazdy popu, to w niektórych miejscach kiwam głową z niedowierzaniem - sporo się jednak zmieniło od tego czasu i to na wielu płaszczyznach. Ale nie w omawianym temacie - wesołe miasteczko w wersji premium nadal jest jedynie wizją.

Nie jest oczywiście tak, że parki rozrywki nie powstają - ich przybywa i to widać, gdy jedzie się przez Polskę. Nie brakuje miejsc tematycznych: tu dinozaury, tam Dziki Zachód, tu park miniatur, tam inwestycja wielotematyczna. Mamy nawet sakralne obiekty do ściągania ludzi (mowa o tych nowych - np. wielkim posągu Jezusa). Dobrze, że to powstaje, ludzie mają pracę, turyści czy lokalsi mają gdzie spędzić czas. Skala jednak nie ta, o którą mi chodzi. Te miejsca nie ściągną milionów gości, nie powstanie przy nich wielka infrastruktura do obsługi tego ruchu. Obcokrajowcy, jeśli już tam trafią, to raczej przez przypadek.

Ktoś stwierdzi, że nie ma nad czym ubolewać i to nie powinno dziwić, bo taki park może się okazać finansową klapą - nawet w kraju ulokowanym w atrakcyjnym miejscu kontynentu, zamieszkanym przez kilkadziesiąt milionów ludzi. Jasne, jest taka opcja. Tyle, że powstała u nas cała masa obiektów, które z biznesowego punktu widzenia nie mają wiekszego sensu, a jednak pojawiają się plany budowy kolejnych miejsc tego typu. Mowa o stadionach, lotniskach, aquaparkach. Jakim cudem nie utopiono jeszcze wielkich pieniędzy w naprawdę dużym parku rozrywki?

Zagadka, która dręczy nie tylko mnie - wystarczy przejrzeć Sieć, by stwierdzić, że wiele osób zadawało sobie to pytanie i nie otrzymało odpowiedzi. Najwyraźniej należy stwierdzić, że to fatum. Pozostaje przy tym mieć nadzieję, że odpuści ono przy modernizacji i rozbudowie obiektu w Chorzowie. Naprawdę czekam na nowoczesne wesołe miasteczko, które nie przywita mnie rdzą i tabliczkami "nieczynne"...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Polskahot