Gry

Wargaming.net Grand Finals, czyli potrzebujemy takich imprez

Paweł Kozierkiewicz
Wargaming.net Grand Finals, czyli potrzebujemy takich imprez
0

Zakończone w niedzielę finały w World of Tanks okazały się udaną imprezą. Choć można było obawiać się nudy, emocji nie zabrakło. Poza tym, to kolejny dowód na to, jak duże jest zapotrzebowanie na tego typu wydarzenia. Podobnie jak Kamil, za wszelką cenę starałem się patrzeć na całość bez "obcią...

Zakończone w niedzielę finały w World of Tanks okazały się udaną imprezą. Choć można było obawiać się nudy, emocji nie zabrakło. Poza tym, to kolejny dowód na to, jak duże jest zapotrzebowanie na tego typu wydarzenia.

Podobnie jak Kamil, za wszelką cenę starałem się patrzeć na całość bez "obciążenia" w postaci niedawno zakończonego Intel Extreme Masters. Nie ta skala, nie ten rozmach, nie ta tradycja. Poza tym, tam mieliśmy do czynienia z trzema turniejowymi grami, plus kilkoma dodatkowymi, a tutaj... Tutaj królowały czołgi. Patrząc na to z tej perspektywy trzeba wyraźnie podkreślić – wszystko zagrało tak jak powinno.

Od strony organizacyjnej wszystko było dopięte na ostatni guzik. Profesjonalna oprawa całej imprezy, zawodowi prowadzący, światła, telebimy... Podobnie jak w Katowicach, także w Warszawie uczestnicy mieli okazję poczuć się, jak na najlepszej światowej imprezie. Nawet jeśli całość miała miejsce na jednej, dużej sali kinowej i przylegającemu do niego foyer, to atmosfera była iście wyjątkowa.

Piątek nie zapowiadał jeszcze tego, co działo się w kolejne wolne dni. Sala kinowa bywała wypełniona do połowy, czasami ludźmi przypadkowymi. Kilkukrotnie koło mnie siedziały osoby, które po kupieniu biletów na film zabijały w ten sposób czas pozostały im do seansu. Cóż, po pierwsze to był zwykły dzień roboczy, po drugie w piątek trwały ostatnie rozgrywki eliminacyjne do finału. Sytuacja zmieniła się diametralnie w sobotę i niedzielę. Wtedy chętnych do oglądania zmagań było tak wiele, że ochrona musiała zablokować wejście, a na dostęp do sali czekało się w niemałej kolejce. Szczęśliwie aktualne walki oglądać można było na ustawionym sporym ekranie.

Same mecze idealnie pokazywały, że przed Wargamingiem zostało jeszcze trochę pracy nad optymalnym ustawieniem zasad tak, aby były one uczciwe, a zarazem dostarczały emocji widzom. Jedna potyczka trwała 10 minut, przy czym remis był ogłaszany nawet wtedy, kiedy po upływie czasu pozostawały w drużynach jakiekolwiek czołgi. Często mieliśmy więc do czynienia z sytuacjami, kiedy to oba zespoły czaiły się na siebie przez większość czasu, a dopiero na końcu podejmowały szybką akcję mającą na celu ubicie przeciwnika. Patrząc na to oczami totalnego laika zapewne nie widziałem wszystkiego wartościowego w zagrywkach najlepszych WoTowych drużyn, ale w wielu przypadkach kunsztu taktycznego odmówić im nie można było.

 

Żeby nie wyszło na to, że marudzę niekonstruktywnie, przedstawię w kilku zdaniach swoją koncepcję.

  • Czas jednej tury powinien zostać skrócony do 6-8 minut. Mamy tutaj do czynienia z profesjonalistami, którzy powinni znać każdy jej zakamarek na wylot i ustawienie się na odpowiednich pozycjach jest wypadkową obranej taktyki.
  • Dopuszczalny jest tylko jeden remis na drużynę, na cały mecz, zakładający ostanie się czołgów przeciwnika po upływie czasu. Remis przyznawany jest tej drużynie, która ma mniej czołgów na mapie w chwili zakończenia starcia.
  • Po wykorzystaniu remisów, zwycięzcą tury określa się ten zespół, który ma więcej czołgów w posiadaniu. Jeśli oba teamy mają taką samą liczbę, o zwycięstwie decyduje np. liczba zadanych obrażeń (albo inny wskaźnik – takim ekspertem nie jestem, może jest lepszy parametr).

W ten sposób moim zdaniem mecze nabrałyby większej dynamiki, dzięki czemu World of Tanks stałoby się lepszym widowiskiem do oglądania.

Bez względu na powyższe, niektóre akcje były naprawdę spektakularne i oglądało się je z przyjemnością. Dopełniło to całości obrazu jakim były udane pierwsze w historii finały Wargaming.net.

Patrząc na zainteresowanie całym wydarzeniem nie mogę wyzbyć się wrażenia, że dobitnie pokazują one zapotrzebowanie polskich graczy na tego typu eventy. W naszym pięknym kraju nad Wisłą po prostu brakuje dobrych imprez poświęconych grom - nie zastąpią tego "kąciki growe" na konwentach, czy nawet Digital Dragons w Krakowie, albo Pixel Heaven. Tu chodzi o wydarzenie zrobione z rozmachem, gdzie każdy na nie wchodzący będzie czuł, że to coś wielkiego. Nie chodzi mi jednak o to, aby od razu robić konkurencję dla GamesComu, czy E3. To po prostu niewykonalne. Może właśnie zacząć iść w e-sport? Tak jak ludzie odczuwają potrzebę oglądania na żywo meczy piłkarskich, czy siatkarskich, tak samo my gracze też chętnie bralibyśmy udział w tego typu imprezach, skupionych jednak na elektronicznych rozgrywkach.

Udało się zrobić w Polsce dwa wielkie wydarzenia o skali światowej. Udowodniliśmy tym sposobem, że organizacyjnie jest to możliwe, a także to, że rodzimi gracze potrafią angażować się w kibicowanie i są w stanie budować przyjazną atmosferę. Zaprośmy e-sport do Polski!

P.S. W ramach atrakcji dodatkowych, Wargaming.net zaprosił nas do Muzeum Wojska Polskiego, a dokładniej do Oddziału Muzeum Polskiej Techniki Wojskowej przy ulicy Powsińskiej 13 w Warszawie. Mieliśmy okazję wysłuchać ciekawych prezentacji dotyczących sprzętu, czołgów, samolotów i innych eksponatów znajdujących się w tym zaadaptowanym dziewiętnastowiecznym forcie. Na koniec urządzono drobną defiladę pojazdów. Dlaczego o tym piszę? Otóż dlatego, że warto tam się wybrać. Sam wielokrotnie przejeżdżałem koło tego miejsca i zawsze jakoś tak wychodziło, że odkładałem wizytę na wieczne później. A był to błąd. Polecam wycieczkę każdemu, kto interesuje się wojskowością i chce zobaczyć kilka unikatowych pojazdów i urządzeń.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu