Felietony

Będzie kontynuacja "Tylko nie mów nikomu". Sekielscy idą za ciosem

Jakub Szczęsny
Będzie kontynuacja "Tylko nie mów nikomu". Sekielscy idą za ciosem
46

Tu już nawet nie chodzi o tematykę, którą poruszyli w dokumencie "Tylko nie mów nikomu" bracia Sekielscy. Nie chodzi o całą otoczkę, która się wokół tego wytworzyła. Istotny jest model dystrybucji treści, w którym uczestniczą internauci. To oni "sponsorują" pracę dziennikarzy, poprzez uczestnictwo w zbiórce wskazują tematy, którymi warto się zająć.

Sukces "Tylko nie mów nikomu" jest niezaprzeczalny. Ponad 11 mln odtworzeń w serwisie YouTube to oczywiście tylko liczby. Dołóżmy do tego również zainteresowanie przeróżnych mediów, polityków, innych dziennikarzy, a także... polskiego Kościoła. Ludzie o tym dokumencie mówią w trakcie popołudniowej kawy w Starbucksie na Mordorze, gadają o nim wieczorami przy winie. Dokument ten jest na ustach wszystkich i to przesądza o prawdziwej sile tego obrazu.

Bracia Sekielscy również są świadomi sukcesu tego dokumentu i dlatego już w kilka godzin po premierze "Tylko nie mów nikomu" poinformowali, że zostanie zorganizowana dodatkowa zbiórka, z której fundusze zostaną przeznaczone na kolejną część historii ofiar księży o skłonnościach pedofilskich. W trakcie zbiórki na pierwszy dokument z tego (już można o tym mówić) cyklu zebrano 450 tys. złotych. Dużo, niedużo - przyznam szczerze, że nie wiem. Społeczność stanęła jednak na wysokości zadania i umożliwiła dziennikarzom wykonanie wszystkich potrzebnych czynności, aby stworzyć głośny w internecie obraz.

Społeczność głosuje za tematami, którymi warto się zająć

Model, w którym społeczność "głosuje" pieniędzmi za konkretnymi przedsięwzięciami widocznie sprawdza się także w kontekście takiej twórczości jak dokumenty. Crowdfunding miał wspierać doskonałe pomysły, firmy, które nie mają pieniędzy na wystartowanie z innowacyjnym projektem. Ale to działa również wtedy, gdy chodzi o takie przedsięwzięcia jak dokumenty dotyczące tematów społecznie ważnych. Chyba nikt nie powie, że obraz poruszający problem czynów pedofilskich w polskim Kościele nie jest ważny? Z pewnością natomiast znajdą się tacy, którzy uznają, że potrzebny nie jest. Chociażby taki abp Głódź - on ponoć nie ogląda "byle czego".

Sukces "Tylko nie mów nikomu" jest tak mocny, że bracia Sekielscy zadeklarowali ostatnio, że kolejna część dokumentu obrazującego skalę pedofilskiego zepsucia w polskim Kościele zostanie udostępniona telewizjom nieodpłatnie. Trudno było wyobrazić sobie coś takiego wcześniej - to się po prostu nie zdarzało. Internauci natomiast, ich zaangażowanie i innowacyjny bądź co bądź model finansowania takich przedsięwzięć całkowicie to zmienili - z korzyścią dla społeczeństwa. Mam nadzieję, że w taki sposób wspierane będą nie tylko dokumenty braci Sekielskich, ale i inne produkcje, dotykające zupełnie innych problemów? A może będą to afery związane z politykami? Nieprawidłowości w spółkach Skarbu Państwa? Dokumenty historyczne, w których badacze dotrą do wcześniej nieznanych, interesujących faktów?

Nie tylko ja jestem zdania, że to zjawisko to coś zdecydowanie pozytywnego - nie tylko w polskim internecie, ale również dla telewizji, sposobu dystrybucji treści cały czas żądnym dobrych materiałów widzom. Podobne zdanie ma cała redakcja Antyweb. I nie jest to spowodowane jedynie tym, że "Tylko nie mów nikomu" trafia w nasze gusta. Chociaż, w kontekście tak wstrząsającego obrazu trudno mówić o "trafianiu w gusta"...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu