Toyota Setsuna została zaprezentowana już kilka miesięcy temu w Mediolanie, możliwe, że spora część z Was widziała ten projekt. Spora część nie oznacza jednak wszystkich, a mnie przypomniał się pomysł przy okazji kolejnej rozmowy dotyczącej motoryzacji przyszłości. Motoryzacji, w której pojazdy mogą być bardzo podobne, staną się komputerami na kółkach i nie będą stać w naszych garażach czy przed domami, bo nie będą nasze – ludzie odejdą w tym przypadku od idei posiadania auta. Toyota pokazała coś innego, pojazd, który w założeniu ma należeć nie tylko do jednego człowieka, ale wręcz do całej, wielopokoleniowej rodziny. Producent nie zwraca uwagi na nowoczesne technologie i materiały właściwe dla XXI wieku – postawiono na stare metody obróbki drewna…
Drewniany samochód, który jeździ
Dobrze przeczytaliście – Toyota Setsuna to pojazd wykonany z drewna. Różnych jego gatunków: znajdziemy wiąz, brzozę czy cyprys, użycie konkretnego gatunku zależy od przeznaczenia i umiejscowienia danego elementu. Wynika to z właściwości poszczególnych gatunków oraz ich wyglądu i sposobu starzenia się. Warto podkreślić, że w budowie nie wykorzystano śrub, wkrętów czy gwoździ – samochód jest składany niczym puzzle, a to za sprawą starych technik stolarskich rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni. Osoba, która zna owe techniki mogłaby pewnie w miarę szybko rozłożyć pojazd i ponownie go zbudować w sensownym czasie.
Pojazd jeździ, nie jest jedynie makietą. Chociaż wyposażono go w silnik (elektryczny), to zasięg i prędkość nie są imponujące. Producent mógłby to oczywisćie zmienić, lecz nie był to główny cel prezentacji. Możliwe, że Toyota lub inny producent będzie rozwijał temat i wtedy pojawi się drewniany samochód osiągający zadowalające prędkości i gwarantujący niezły zasięg – przecież japoński producent jest w stanie to osiągnąć.
Jeżeli nie na osiągach, to na czym skupia się firma i dlaczego postawiono na drewno?
Toyota Setsuna, czyli przyjaciel rodziny
Samochód ma symbolizować więź między człowiekiem a jego samochodem, między rodziną a samochodem. W założeniu producenta mógłby jeździć nawet i przez sto lat, drewniane części wytrzymają próbę czasu, choć będą się zmieniać. Efektem ma być zapis historii rodziny w nadwoziu pojazdu. Może i wydumane, ale Toyota nieźle kombinuje – jeśli ekonomia współdzielenia mocno wgryzie się w naszą kulturę i przestaniemy kupować samochody, przestaniemy traktować je jako istotną część naszego życia, to producent może stracić, jego sprzedaż spadnie.
Toyota pewnie nie zamierza walczyć z tym trendem, przykładem inwestycje i np. współpraca z Uberem, ale firma mogłaby rozwinąć projekt Setsuna w coś większego: ludzie na co dzień jeździliby autonomicznymi taksówkami zamawianymi przez aplikację, lecz w garażach stawialiby np. drewniane pojazdy stanowiące rodzaj rodzinnej pamiątki. Oczywiście nie muszą być drewniane – to tylko przykład, element wyróżniający. Chodzi po prostu o to, by stworzyć „nową, świecką tradycję”. Rozwinięcie zabawy (biznesu) kolekcjonerów. Czy to ma szansę się rozwinąć i stać czymś więcej niż jednorazowym pokazem podczas targów w stolicy mody? Kto wie…
PS Jakiś czas temu pisałem o nowoczesnych drewnianych wieżowcach – najwyraźniej ten materiał wraca do łask.
Więcej z kategorii Motoryzacja:
- Volkswagen ID.4: elektryczny SUV z zasięgiem 522 km i akumulatorami 77 kWh. Jazda próbna
- Mercedes EQS już bez tajemnic, technologicznie przewyższa Teslę
- Audi Q4 e-tron to taki ładniejszy Volkswagen ID.4
- Skoda Kodiaq po liftingu z prawilną wersją RS, a nie dieslem
- Citroen C5 X – sedan, kombi i SUV w jednym samochodzie? Premiera