Recenzja

Test Huawei Mate 8. Najlepszy phablet na rynku?

Tomasz Popielarczyk
Test Huawei Mate 8. Najlepszy phablet na rynku?
12

Huawei Mate 8, najnowszy phablet w ofercie chińskiej firmy oczarowuje długim czasem pracy na baterii. A to nie jedyny jego atut, bo urządzenie jest wspaniale wykonane i napędza je potężny SoC.

Huawei Mate 7 był jednym z najciekawszych urządzeń 2014 roku. Na następcę czekaliśmy ponad rok. Na targach CES 2016 zaprezentowano Mate'a, który, jak nietrudno się domyślić, jest w każdym calu lepszy od poprzednika. Jednocześnie jest to urządzenie wspaniale wykonane, zaskakująco długo trzymające na baterii i pod wieloma względami ocierające się o ideał. Po kilku tygodniach używania Mate 8 na co dzień, jestem przekonany, że to będzie właśnie mój następny telefon.

Wygląd i wykonanie Huawei Mate 8

Huawei już przyzwyczaił nas do solidny, metalowych konstrukcji swoich urządzeń. W przypadku Mate'a 8 nie jest inaczej. Zastosowana tutaj, aluminiowa obudowa o grubości 7,9 mm. Trudno napisać o niej cokolwiek złego. Jest przyjemna w dotyku (choć zarazem śliska, co nieustannie budziło moje obawy) i prezentuje się bardzo solidnie. Trzeba jednak zaznaczyć, że to ogromna konstrukcja (w końcu 6-calowy ekran robi swoje...) mierząca 157,1 x 80,6 mm. Osoby o małych dłoniach mogą mieć trudności z obsługą Mate'a 8 - wcale nie przesadzam.

Z przodu zastosowano delikatnie wypukłą taflę szkła 2.5D zabezpieczoną powłoką Corning Gorilla Glass 4.

Z przodu zastosowano delikatnie wypukłą taflę szkła 2.5D zabezpieczoną powłoką Corning Gorilla Glass 4. Design jest charakterystyczny i typowy dla innych smartfonów Huawei. Pod ekranem umieszczono logotyp producenta, a na przeciwległym krańcu: głośniczek rozmów, czujnik światła/zbliżeniowy oraz obiektyw kamerki 8 Mpix. Wydawać by się mogło, że ekran niema przylega do bocznych krawędzi. Tak niestety nie jest bo otacza go jeszcze czarna ramka. Ogólnie jednak wyświetlacz stanowi aż 78 proc. całej powierzchni frontu, co jest i tak fantastycznym wynikiem. Mate 8 gabarytowo jest bardzo podobny do iPhone'a 6 Plus, gdzie przecież mamy zaledwie 5,5-calowy ekran.

Krawędzie Mate'a 8 prezentują się wyjątkowo. Zastosowane tutaj aluminium wyszczotkowano, a całość wykończono diamentowym ostrzem. Efekt jest rewelacyjny. Na lewej krawędzi znajdziemy szufladkę na dwie karty Nano SIM. Jeden ze slotów możemy też wykorzystać na MicroSD. Na prawej krawędzi umieszczono guziczek zasilania (prążkowany) oraz dwustopniowy przycisk regulacji głośności. Na dole mamy złącze Micro USB oraz otwory, pod którymi ukryto głośniczek multimedialny (niestety, wbrew pozorom monofoniczny). Gra on głośno i względnie nieźle, choć daleko mu do ideału. W oczy się rzucają tutaj też dwie śrubki - te akurat są zupełnie niepotrzebne. Na przeciwległej, górnej krawędzi mamy złącze słuchawkowe minijack oraz dodatkowy mikrofon odpowiedzialny za redukcję szumów.

Tylna część smartfona nie zaskakuje. Najmocniej w oczy rzuca się obiektyw aparatu, który minimalnie wystaje ponad powierzchnię smartfona. Tuż obok umieszczono podwójną diodę doświetlającą LED. Poniżej natomiast mamy czytnik linii papilarnych. W smartfonach Huawei zawsze ten element sprawdzał się doskonale i nie inaczej jest w tym przypadku. Rozpoznanie palca trwa dosłownie ułamek sekundy i w 99,5 proc. przypadków jest bezbłędne. Chciałbym, żeby wszyscy producenci mieli takie czytniki jak Huawei.

Z pozostałych elementów ulokowanych w tylnej części smartfona warto wymienić dwie podłużne wstawki przy dolnej i górnej krawędzi, Mają one nieco inny odcień niż reszta obudowy i przez to może się wydawać, że wykonano je z plastiku. Tak jednak nie jest - to również metal. Po prostu Mate 8 nie ma obudowy wykonanej z jednego kawałka metalu (unibody). Dolna i górna część są osobnymi elementami (stąd zapewne te śrubki na dolnej krawędzi). Łatwo to zauważyć, bo są one oddzielone białymi plastikowymi wstawkami na krawędziach, których używa się w metalowych smartfonach, by zapobiegać problemom z łącznością. Nie rzutuje to jakoś szczególnie na jakość wykonania urządzenia - ciągle stoi ona na najwyższym poziomie. Mam jednak wrażenie, że dałoby się to rozwiązać trochę lepiej.

Wyświetlacz i bateria

Huawei Mate 8 posiada wyświetlacz o przekątnej 6 cali i rozdzielczości 1080 x 1920 px. Daje to zagęszczenie pikseli na poziomie 368 PPI. Mało? Rzekłbym w sam raz. Obraz jest ostry, wyraźny i szczegółowy. Nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, że "fajnie byłoby zobaczyć tutaj rozdzielczość Quad HD". Powiedzmy sobie szczerze - to producenci bardziej jej potrzebują niż zwykli użytkownicy (Gogle VR, napędzanie sprzedaży itd.). Nam to się odbija czkawką, bo wyższa rozdzielczość to m.in. krótszy czas pracy na baterii, ale o tym za chwilę.

Podświetlenie ma przy tym bardzo szeroki zakres regulacji - najniższy poziom wydaje się wręcz doskonale dopasowany do nocnego korzystania ze smartfona.

Zastosowany panel wyprodukowano w technologii IPS. Charakteryzuje się on bardzo przyzwoitymi parametrami. Kolory są nasycone, kontrast wysoki, a czerń głęboka. Dużym plusem jest również bardzo wysoki współczynnik jasności, który sprawia, że z Mate'a 8 bardzo wygodnie korzysta się również poza pomieszczeniami - nawet w nieco bardziej słoneczne dni. Podświetlenie ma przy tym bardzo szeroki zakres regulacji - najniższy poziom wydaje się wręcz doskonale dopasowany do nocnego korzystania ze smartfona.

W Mate 8 zastosowanie znalazł bardzo pojemny akumulator litowo-polimerowy o pojemności 4000 mAh. I to jest właśnie jeden z największych atutów tego urządzenia. Na ogół notowałem ok. 7 godzin SoT (screen-on-time). Telefon z powodzeniem wytrzymywał dwa dni pracy. Przy moim korzystaniu ze smartfona w ostatnim czasie to fantastyczny rezultat. Galaxy S7 wymiękał już po jednym dniu.

Smartfon wspiera też technologię szybkiego ładowania (podobnie jak załączona w zestawie ładowarka - nie musimy jej dokupować). W 30 minut możemy doładować nasze urządzenie o 37 proc., co w zupełności wystarczy na kilka godzin pracy. Pełne naładowanie trwa nieco ponad dwie godziny.

System, aplikacje i wydajność

Mate 8 pracuje pod kontrolą Androida 6.0 z nakładką graficzną EMUI 4.0. Ani jednego, ani drugiego przedstawiać raczej nie trzeba. EMUI to nietypowe rozwiązanie, bo pozbawiono je szuflady aplikacji. Wszystkie ikonki zatem mamy widoczne na pulpicie. Mnie takie rozwiązanie odpowiada, ale po aferze z usuniętą szufladą w LG G5, widać, że wielu użytkowników ciągle nie przekonuje.

Spośród funkcji, które zaimplementował tutaj producent, warto wymienić m.in. dzielenie ekranu między dwie aplikacje, tryb obsługi jedną ręką (interfejs ulega zmniejszeniu), prosty tryb głównego ekranu (dla dzieci i ludzi starszych), możliwość nagrywania screencastów, a także system motywów. Interfejs jest dość konfigurowalny, więc z powodzeniem możemy ukryć wybrane ikonki z pulpitu, a także zmodyfikować przełączniki na pasku stanu. Fajnym dodatkiem jest menedżer telefonu, który optymalizuje ustawienia pod katem długiego czasu pracy na baterii, a także czyści pliki tymczasowe i pamięć podręczną aplikacji. Dodano również rozbudowane ustawienia dotyczące zasilania - możemy całkowicie zablokować działanie w tle wybranych aplikacji, co niestety skutkuje brakiem powiadomień push. Znajdziemy tutaj również kilka dodatkowych aplikacji (bloatware) - na szczęście te, które nie pochodzą bezpośrednio od Huawei (gry itp.) można swobodnie usunąć.

Smartfon obsługuje proste gesty nadgarstkiem. Możemy też rysować po (także wyłączonym) ekranie knykciem, aby uruchamiać wskazane aplikacje. Wszystko to dopełnia tryb obsługi w rękawiczkach oraz asystent głosowy. Ten ostatni jednak działa wyłącznie po angielsku.

W ciekawy sposób wykorzystano czytnik linii papilarnych (co jednak nie jest nowością, bo było już m.in. w modelu Mate S). Może on nam służyć m.in. do rozwijania paska stanu, blokowanai wybranych aplikacji, a także odbierania połączeń czy wyłączania budzika. To bardzo praktyczne.

Choć testowany Mate 8 ma 32 GB pamięci wewnętrznej, w praktyce do dyspozycji pozostaje nam 24,63 GB. Smartfon posiada też 3 GB pamięci RAM, którą bardzo sprawnie zarządza (na ekranie multitaskingu, przy każdym zbiorowym zamykaniu programów otrzymujemy informację, ile uwolniono pamięci). Sercem smartfona jest produkowany w litografii 16 nm procesor Kirin 950 z czterema rdzeniami Cortex-A72 2,3 GHz oraz czterema Cortex-A53 1,8 GHz wspierany przez GPU Mali-T880 MP4 z zegarem 900 MHz. Tradycyjnie procesor graficzny jest piętą achillesową smartfonów Huawei. Bardziej wymagające gry lubią notować spadki płynności, a czasami wręcz od samego początku działają po prostu źle. Natomiast nie odbija się to w ogóle na ogólnej pracy smartfona. Interfejs reaguje szybko, animacje są nieskazitelne, a poszczególne aplikacje pracują z należytą szybkością. Nie gram w gry na smartfonie (mam od tego tablet), zatem w trakcie testów nawet przez chwilę nie odczułem braku mocy.

Aparat

Huawei nigdy nie brylowało na rynku foto (niewykluczone, że teraz to się zmieni, dzięki współpracy z Leicą). W Mate 8 zastosowano aparat oparty o sensor Sony IMX298 o przekątnej 1/2.8" i rozdzielczości 16 Mpix. Matryca ma proporcje 4:3, co przekłada się na maksymalną rozdzielczość zdjęć 4608×3456 px. Zastosowanie znalazła tutaj też stosunkowo jasna przysłona f/2,0 oraz optyczna stabilizacja obrazu OIS. Z przodu mamy kamerkę z matrycą Sony IMX179 i przysłofnę f/2,4.

Zastosowana aplikacja do obsługi aparatu nie różni się niczym od tej w innych smartfonach Huawei. Znajdziemy tutaj relatywnie sporo trybów, filtrów i ustawień. Jest malowanie światłem, jest makijaż cyfrowy, a także znak wodny. Nie zabrakło też bardziej elementarnych mechanizmów: HDR, panoram, zdjęć poklatkowych, rozpoznawania tekstu oraz chwalonego trybu super noc. W trybie zaawansowanym możemy dostosować natomiast samodzielnie ISO, migawkę, ekspozycję, balans bieli oraz ostrość. Zabrakło niestety możliwości nagrywania w rozdzielczości 4K - maksimum dla obu aparatów są filmy Full HD (z tyłu również z prędkością 60 kl/s, ale dezaktywowana jest wówczas stabilizacja). Spektrum możliwości jest w każdym razie bardzo szerokie.

W praktyce efekty nie są jakoś szczególnie rewelacyjne. Mnie jakość zdjęć wykonany za pomocą Mate'a 8 na kolana nie rzucała. Bywały blade i nienasycone. Bardzo szybko pojawiały się też szumy. Mam wrażenie, że nie jest to urządzenie stworzone z myślą o fotografowaniu. Sami oceńcie.

Test Huawei Mate 8 - podsumowanie

Przyznaję, że Huawei Mate 8 mnie oczarował. Lubię duże smartfony (phablety), bo doskonale pasują do moich dużych dłoni. W tym przypadku otrzymałem nie tylko urządzenie wyjątkowo ładne oraz fantastycznie wykonane, ale też bardzo szybkie oraz bardzo długo działające na baterii. Zastosowany Android 6.0 świetnie współgra z EMUI, choć jest to raczej specyficzna mieszanka, która miejscami mocno trąci iOS-em, a to nie wszystkim się spodoba.

Pamiętacie pewnie historię mojego Nexusa 6. Ciągle szukam dla niego godnego następcy. Dotąd skłaniałem się ku Nexusowi 6P. Huawei Mate 8 jednak mocno mi namieszał w głowie...

Nie udało się jednak stworzyć phabletu idealnego. Huawei Mate 8 ma (tradycyjnie) mierny procesor graficzny. Nie zachwyca też jakość zdjęć wykonanych za pomocą phabletu. Można by też się przyczepić do pojedynczego głośniczka multimedialnego (mimo podwójnej maskownicy). Nie są to jakieś szczególnie dokuczliwe wady, choć warto być ich świadomym, decydując się na taki sprzęt.

Pamiętacie pewnie historię mojego Nexusa 6. Ciągle szukam dla niego godnego następcy. Dotąd skłaniałem się ku Nexusowi 6P. Huawei Mate 8 jednak mocno mi namieszał w głowie, co chyba jest dostatecznym dowodem na to, że Chińczycy (znów) stworzyli fantastyczne urządzenie. Liderzy rynku smartfonów - Samsung i Apple - naprawdę mają się czego obawiać.

Ocena: 8/10

Kup Huawei Mate 8 w Avans.pl. Kliknij!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu