Motoryzacja

Elon Musk potwierdził kolejny model w ofercie Tesli. Mocarny i... nie dla Polaków

Maciej Sikorski
Elon Musk potwierdził kolejny model w ofercie Tesli. Mocarny i... nie dla Polaków
22

Tesla stworzy pickupa - ta informacja przykuła wczoraj uwagę mediów i była szeroko rozpowszechniana. Petarda? Nie do końca, od jakiegoś czasu wiadomo było, że amerykańska firma wprowadzi do swojej oferty taki pojazd. Czy zatem stało się jasne, kiedy to zrobi? Co prawda Elon Musk wskazał, że maszyna nadjedzie zaraz po Modelu Y, ale póki co nie jest jasne, kiedy ten ostatni zacznie zjeżdżać z linii produkcyjnych. Najciekawsze jest jednak to, że te kilka zdań w mediach społecznościowych uruchomiło falę spekulacji, dyskusji i osądów.

Elon Musk lubi korzystać z mediów społecznościowych, Twitter to jego żywioł. W popularnym serwisie obserwuje go kilkanaście milionów osób, niedawno przez pomyłkę podał im nawet swój numer telefonu. Nie było zatem wielkim zaskoczeniem, że to właśnie z pomocą tweeta przekazał światu radosną nowinę, iż Tesla wprowadzi na rynek pickupa. Ale czy to był główny temat?

Elon Musk lubi korzystać z mediów społecznościowych, Twitter to jego żywioł. W popularnym serwisie obserwuje go kilkanaście milionów osób, niedawno przez pomyłkę podał im nawet swój numer telefonu. Nie było zatem wielkim zaskoczeniem, że to właśnie z pomocą tweeta przekazał światu radosną nowinę, iż Tesla wprowadzi na rynek pickupa. Ale czy to był główny temat?

Otóż nie: wątek, który szybko podłapały media wypłynął już w trakcie rozmowy, a ta zaczęła się od prostego pytania: jak możemy poprawić nasze produkty? Czego od nas oczekujecie i jakie są wasze propozycje - to było podstawą dyskusji, nie doniesienia o pickupie. Dopiero gdy jeden z użytkowników poruszył zagadnienie takiego pojazdu, Elon Musk zapewnił, że firma wyprodukuje samochód tego typu i pojawi się on zaraz po Modelu Y. Miliarder dodał, że o takiej maszynie myśli od kilku lat i bardzo chciałby ją zbudować.

Zwracam na to uwagę, ponieważ już pojawiają się głosy krytyczne, Muskowi zarzuca się, że zamiast robić samochody, traci energię na tweetowanie, że marketing bierze górę nad ciężką pracą przy linii produkcyjnej. I chociaż sam twierdzę, że tym kwestiom (marketingu, autopromocji, odpowiedniej reklamy) poświęca się w firmie dużo miejsca, to nie karciłbym szefa korporacji Tesla za ostatnie wypowiedzi - one pojawiły się w trakcie rozmowy z potencjalnymi klientami, biznesmen chyba nie stara się pompować kolejnej bańki, jak widzą to niektórzy. Jeśli już można mieć do kogoś pretensje, to do mediów, które robią z tego najważniejszy temat tygodnia...

Tymczasem o pickupie nie wiadomo zbyt wiele. Co tam zbyt wiele - praktycznie nie ma wartościowych informacji. Ba, Model Y to wciąż zagadka. Wiemy, że będzie to crossover, który ma mieć sporo wspólnego z Modelem 3, lecz wciąż nie jest jasne, kiedy uda się go wprowadzić na rynek. Firma z pewnością chciałaby tego dokonać w tej dekadzie, ale na razie musi się mierzyć z wyzwaniami, jakie zapewniła produkcja "budżetowego" auta, w kolejce pojawiła się także ciężarówka Tesla Semi. Pickup jest zatem planem na przyszłą dekadę. Zwłaszcza, że mają się w nim pojawić nowatorskie rozwiązania. Te ostatnie pewnie wywołają niejedną dyskusję - nim firma przedstawi konkrety, trafimy na sporo przypuszczeń i teorii wszelkiej maści specjalistów.

Na razie zdecydowanie nie ma sensu ekscytować się pickupem amerykańskiego producenta. Nie dość, że to odległa perspektywa, to jeszcze skierowana do klientów na konkretnych rynkach, głównie w Ameryce Północnej - przecież na Starym Kontynencie takie maszyny nie są zbyt popularne. Większe wrażenie (idące w parze z popytem) wzbudzi pewnie Model Y. Dobrze więc, że to on pojawi się wcześniej...

Otóż nie: wątek, który szybko podłapały media wypłynął już w trakcie rozmowy, a ta zaczęła się od prostego pytania: jak możemy poprawić nasze produkty? Czego od nas oczekujecie i jakie są wasze propozycje - to było podstawą dyskusji, nie doniesienia o pickupie. Dopiero gdy jeden z użytkowników poruszył zagadnienie takiego pojazdu, Elon Musk zapewnił, że firma wyprodukuje samochód tego typu i pojawi się on zaraz po Modelu Y. Miliarder dodał, że o takiej maszynie myśli od kilku lat i bardzo chciałby ją zbudować.

Zwracam na to uwagę, ponieważ już pojawiają się głosy krytyczne, Muskowi zarzuca się, że zamiast robić samochody, traci energię na tweetowanie, że marketing bierze górę nad ciężką pracą przy linii produkcyjnej. I chociaż sam twierdzę, że tym kwestiom (marketingu, autopromocji, odpowiedniej reklamy) poświęca się w firmie dużo miejsca, to nie karciłbym szefa korporacji Tesla za ostatnie wypowiedzi - one pojawiły się w trakcie rozmowy z potencjalnymi klientami, biznesmen chyba nie stara się pompować kolejnej bańki, jak widzą to niektórzy. Jeśli już można mieć do kogoś pretensje, to do mediów, które robią z tego najważniejszy temat tygodnia...

Elon Musk lubi korzystać z mediów społecznościowych, Twitter to jego żywioł. W popularnym serwisie obserwuje go kilkanaście milionów osób, niedawno przez pomyłkę podał im nawet swój numer telefonu. Nie było zatem wielkim zaskoczeniem, że to właśnie z pomocą tweeta przekazał światu radosną nowinę, iż Tesla wprowadzi na rynek pickupa. Ale czy to był główny temat?

Otóż nie: wątek, który szybko podłapały media wypłynął już w trakcie rozmowy, a ta zaczęła się od prostego pytania: jak możemy poprawić nasze produkty? Czego od nas oczekujecie i jakie są wasze propozycje - to było podstawą dyskusji, nie doniesienia o pickupie. Dopiero gdy jeden z użytkowników poruszył zagadnienie takiego pojazdu, Elon Musk zapewnił, że firma wyprodukuje samochód tego typu i pojawi się on zaraz po Modelu Y. Miliarder dodał, że o takiej maszynie myśli od kilku lat i bardzo chciałby ją zbudować.

Zwracam na to uwagę, ponieważ już pojawiają się głosy krytyczne, Muskowi zarzuca się, że zamiast robić samochody, traci energię na tweetowanie, że marketing bierze górę nad ciężką pracą przy linii produkcyjnej. I chociaż sam twierdzę, że tym kwestiom (marketingu, autopromocji, odpowiedniej reklamy) poświęca się w firmie dużo miejsca, to nie karciłbym szefa korporacji Tesla za ostatnie wypowiedzi - one pojawiły się w trakcie rozmowy z potencjalnymi klientami, biznesmen chyba nie stara się pompować kolejnej bańki, jak widzą to niektórzy. Jeśli już można mieć do kogoś pretensje, to do mediów, które robią z tego najważniejszy temat tygodnia...

Tymczasem o pickupie nie wiadomo zbyt wiele. Co tam zbyt wiele - praktycznie nie ma wartościowych informacji. Ba, Model Y to wciąż zagadka. Wiemy, że będzie to crossover, który ma mieć sporo wspólnego z Modelem 3, lecz wciąż nie jest jasne, kiedy uda się go wprowadzić na rynek. Firma z pewnością chciałaby tego dokonać w tej dekadzie, ale na razie musi się mierzyć z wyzwaniami, jakie zapewniła produkcja "budżetowego" auta, w kolejce pojawiła się także ciężarówka Tesla Semi. Pickup jest zatem planem na przyszłą dekadę. Zwłaszcza, że mają się w nim pojawić nowatorskie rozwiązania. Te ostatnie pewnie wywołają niejedną dyskusję - nim firma przedstawi konkrety, trafimy na sporo przypuszczeń i teorii wszelkiej maści specjalistów.

Na razie zdecydowanie nie ma sensu ekscytować się pickupem amerykańskiego producenta. Nie dość, że to odległa perspektywa, to jeszcze skierowana do klientów na konkretnych rynkach, głównie w Ameryce Północnej - przecież na Starym Kontynencie takie maszyny nie są zbyt popularne. Większe wrażenie (idące w parze z popytem) wzbudzi pewnie Model Y. Dobrze więc, że to on pojawi się wcześniej...

Tymczasem o pickupie nie wiadomo zbyt wiele. Co tam zbyt wiele - praktycznie nie ma wartościowych informacji. Ba, Model Y to wciąż zagadka. Wiemy, że będzie to crossover, który ma mieć sporo wspólnego z Modelem 3, lecz wciąż nie jest jasne, kiedy uda się go wprowadzić na rynek. Firma z pewnością chciałaby tego dokonać w tej dekadzie, ale na razie musi się mierzyć z wyzwaniami, jakie zapewniła produkcja "budżetowego" auta, w kolejce pojawiła się także ciężarówka Tesla Semi. Pickup jest zatem planem na przyszłą dekadę. Zwłaszcza, że mają się w nim pojawić nowatorskie rozwiązania. Te ostatnie pewnie wywołają niejedną dyskusję - nim firma przedstawi konkrety, trafimy na sporo przypuszczeń i teorii wszelkiej maści specjalistów.

Elon Musk lubi korzystać z mediów społecznościowych, Twitter to jego żywioł. W popularnym serwisie obserwuje go kilkanaście milionów osób, niedawno przez pomyłkę podał im nawet swój numer telefonu. Nie było zatem wielkim zaskoczeniem, że to właśnie z pomocą tweeta przekazał światu radosną nowinę, iż Tesla wprowadzi na rynek pickupa. Ale czy to był główny temat?

Otóż nie: wątek, który szybko podłapały media wypłynął już w trakcie rozmowy, a ta zaczęła się od prostego pytania: jak możemy poprawić nasze produkty? Czego od nas oczekujecie i jakie są wasze propozycje - to było podstawą dyskusji, nie doniesienia o pickupie. Dopiero gdy jeden z użytkowników poruszył zagadnienie takiego pojazdu, Elon Musk zapewnił, że firma wyprodukuje samochód tego typu i pojawi się on zaraz po Modelu Y. Miliarder dodał, że o takiej maszynie myśli od kilku lat i bardzo chciałby ją zbudować.

Zwracam na to uwagę, ponieważ już pojawiają się głosy krytyczne, Muskowi zarzuca się, że zamiast robić samochody, traci energię na tweetowanie, że marketing bierze górę nad ciężką pracą przy linii produkcyjnej. I chociaż sam twierdzę, że tym kwestiom (marketingu, autopromocji, odpowiedniej reklamy) poświęca się w firmie dużo miejsca, to nie karciłbym szefa korporacji Tesla za ostatnie wypowiedzi - one pojawiły się w trakcie rozmowy z potencjalnymi klientami, biznesmen chyba nie stara się pompować kolejnej bańki, jak widzą to niektórzy. Jeśli już można mieć do kogoś pretensje, to do mediów, które robią z tego najważniejszy temat tygodnia...

Tymczasem o pickupie nie wiadomo zbyt wiele. Co tam zbyt wiele - praktycznie nie ma wartościowych informacji. Ba, Model Y to wciąż zagadka. Wiemy, że będzie to crossover, który ma mieć sporo wspólnego z Modelem 3, lecz wciąż nie jest jasne, kiedy uda się go wprowadzić na rynek. Firma z pewnością chciałaby tego dokonać w tej dekadzie, ale na razie musi się mierzyć z wyzwaniami, jakie zapewniła produkcja "budżetowego" auta, w kolejce pojawiła się także ciężarówka Tesla Semi. Pickup jest zatem planem na przyszłą dekadę. Zwłaszcza, że mają się w nim pojawić nowatorskie rozwiązania. Te ostatnie pewnie wywołają niejedną dyskusję - nim firma przedstawi konkrety, trafimy na sporo przypuszczeń i teorii wszelkiej maści specjalistów.

Na razie zdecydowanie nie ma sensu ekscytować się pickupem amerykańskiego producenta. Nie dość, że to odległa perspektywa, to jeszcze skierowana do klientów na konkretnych rynkach, głównie w Ameryce Północnej - przecież na Starym Kontynencie takie maszyny nie są zbyt popularne. Większe wrażenie (idące w parze z popytem) wzbudzi pewnie Model Y. Dobrze więc, że to on pojawi się wcześniej...

Na razie zdecydowanie nie ma sensu ekscytować się pickupem amerykańskiego producenta. Nie dość, że to odległa perspektywa, to jeszcze skierowana do klientów na konkretnych rynkach, głównie w Ameryce Północnej - przecież na Starym Kontynencie takie maszyny nie są zbyt popularne. Większe wrażenie (idące w parze z popytem) wzbudzi pewnie Model Y. Dobrze więc, że to on pojawi się wcześniej...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu