Technologie

Technologia w służbie wysportowanej sylwetki

Paweł Winiarski
Technologia w służbie wysportowanej sylwetki
2

W 2013 roku trudno znaleźć sferę życia, do której mniej lub bardziej dyskretnie nie wkradają się technologie. Podczas gdy fitness i ćwiczenia na siłowni kojarzą się większości z ciężką pracą, tonami dźwiganej stali i hektolitrami potu, nowoczesność już jakiś czas temu zapukała do drzwi - pomagając,...

W 2013 roku trudno znaleźć sferę życia, do której mniej lub bardziej dyskretnie nie wkradają się technologie. Podczas gdy fitness i ćwiczenia na siłowni kojarzą się większości z ciężką pracą, tonami dźwiganej stali i hektolitrami potu, nowoczesność już jakiś czas temu zapukała do drzwi - pomagając, ułatwiając i motywując ćwiczących.

Jeśli kiedykolwiek interesowaliście się sportami siłowymi lub kulturystyką to wiecie, że prawdziwi pasjonaci nie spędzają czasu w przeszklonych siłowniach, gdzie przy recepcji uśmiechnięta pani oferuje batoniki proteinowe lub smaczne koktajle. a w każdym rogu przystojny trener służy każdemu radą. Dziś jednak nie wybierzemy się do małej siłowni, w której zapach liczącej kilkanaście lat stali jest jednym z dominujących aromatów. To świątynie pasjonatów, którzy doskonale wiedzą jak pokierować swoim rozwojem fizycznym. Przyjrzymy się eleganckim klubom, które nie boją się nowych pomysłów i ludziom, wciąż szukającym nowych sposobów na jeszcze wygodniejszy i efektywniejszy trening. A jak się zaraz przekonacie, do odbycia konkretnego treningu ogólnorozwojowego nie trzeba wcale ruszać się z domu.

Urządzenia do ćwiczeń

Domowe rowery stacjonarne to siodełko, pedały i nieruchoma kierownica. Tak przynajmniej wyglądały tego typu sprzęty kiedy zaczynały się w Polsce popularyzować. Opór, symulujący jazdę pod górę tworzyło się dokręcając specjalne pokrętło. To wszystko, ale w zupełności wystarczyło do codziennego treningu aerobowego w zaciszu własnego mieszkania. Rower stacjonarny miał ten plus, że można go było postawić na środku dużego pokoju i podczas ćwiczeń oglądać swój ulubiony serial lub film. W większości przypadków sprzęt był używany przez miesiąc, dwa, później natomiast idealnie nadawał się na suszarkę do upranych ubrań. Byli też oczywiście tacy, którzy zajeżdżali jeden, kupowali drugi i twardo dążyli do sportowego trybu życia.

Problem pojawiał się jednak kiedy z takiego stacjonarnego roweru chciało się skorzystać na siłowni. W najlepszym wypadku gdzieś pod sufitem wisiał telewizor, na którym albo wyświetlał się teledysk lecącego akurat na którymś z muzycznych kanałów zespołu nurtu disco/dance lub serial z publicznej telewizji - oczywiście bez dźwięku, bo w głośnikach musiało lecieć coś motywującego do ćwiczeń. Świat idzie jednak do przodu, nowe siłownie inwestują w wydumany sprzęt. Taki, na którym można połączyć przyjemność obcowania z miejscem, w którym każdy wylewa pot i łzy, nie rezygnując jednocześnie z oglądania telewizji.

W konsekwencji w lepszych siłowniach można już spotkać rowery stacjonarne, bieżnie czy też inny sprzęt do ćwiczeń aerobowych z kilkucalowym ekranem. Ten co do zasady służy do ustawienia treningu - czy to proponowanego przez urządzenie programu, czy też zestawu stworzonego od zera. Gdzieś obok jest jednak przycisk/ikona z napisem TV. Chyba nikogo nie powinno dziwić, że po jego naciśnięciu na ekranie pojawi się nasz ulubiony serial, lecący akurat na ulubionym kanale, teledysk z muzycznego programu czy mega hit na wiadomym kanale, który lubował się niegdyś w krzewieniu kultury i muzyki nurtu  disco-polo.

Wystarczy jeszcze podłączyć słuchawki i trwający 40 minut trening aerobowy minie błyskawicznie, a przy okazji zaliczymy popołudniową dawkę telewizji. Co ciekawe, z własnego doświadczenia wiem, że ta opcja jest bardzo często wykorzystywana - głównie przez kobiety, które dziwnym trafem tak dobierają swoje wizyty na siłowniach by przy okazji zaliczyć ulubiony serial. Jeśli faktycznie pomaga im to przetrwać trudy treningu, to jestem jak najbardziej za. Zastanawiam się jednak co dalej? Może odtwarzacz YouTube, dzięki któremu pooglądamy teledyski lub nadrobimy nieobejrzane jeszcze filmy zasubskrybowanych youtuberów?

Ćwicz z YouTubem

Od jakiegoś czasu ogromną popularnością w sieci cieszą się programy intensywnego, kilkunastotygodniowego treningu, jak chociażby PX90 czy ostatni wymysł niemieckich miłośników ćwiczeń - Freeletics. W zależności od programu, ćwiczenia polegają albo na wykorzystaniu podstawowych przyrządów, takich jak hantle czy drążek, albo własnej masy ciała. Mają jednak dwa wspólne punkty - intensywność i regularność. Na YouTube znajdziecie całą masę filmów motywujących, w których widać przemianę ciał zwykłych ludzi. Brzmi naciąganie? Nic bardziej mylnego - połączenie tego typu ćwiczeń z odpowiednią dietą daje takie efekty, które często są imponującą metamorfozą. Koniecznie pamiętajcie jednak o bardzo dużej roli tego drugiego. Jak mówi Olimpia Przyjemska, dietetyk sportowy z www.przyjazny-dietetyk.pl:

Niestety, nawet najbardziej mordercze treningi nie przyniosą spektakularnych efektów, jeśli nie zmodyfikujemy naszego sposobu odżywiania się. Wprawdzie wysiłek fizyczny jest niezwykle istotny, natomiast jeżeli na trwałe nie zmienimy naszych nawyków żywieniowych, to nici z efektów obiecywanych w programach treningowych. Najistotniejsze jest, żebyśmy pamiętali, że to jak się odżywiamy ma kluczowe znaczenie i musi być odpowiednio dopasowane do naszych indywidualnych potrzeb a także aktywności jaką stosujemy oraz oczywiście do priorytetów, które obieramy, bo to, co jest, modne, trendy, popularne i dobre dla wszystkich nie zawsze musi być dobre dla nas.

W sieci znajdziemy też całe serie ćwiczeń, a ich prowadzący wyrośli na internetowych celebrytów, którzy nie tylko promują zdrowy tryb życia i codzienne ćwiczenia, ale także nieźle na tym zarabiają wchodząc w kooperacje z producentami chociażby odżywek i suplementów, czy zakładając własne sklepy internetowe z tego typu produktami.

Przykłady? Śliczna Zuzana, jedna z założycielek BodyRock TV, ma także swój kanał na YouTube - każdym zestawem ćwiczeń zdobywa dziesiątki, setki tysięcy, a nawet miliony, wyświetleń. Albo subskrybowany przeze mnie Scooby, który wygląda tak, jakby doskonale wiedział o czym mówi i co pokazuje. A może skusicie się na ćwiczenia sympatycznego Azjaty z kanału sixpackshortcuts lub zabawnego, łączącego miłość do jedzenia i ćwiczeń Furious Pete’a?

Nie bójcie się szukać, YouTube to skarbnica zarówno darmowych treningów jak i planów treningowych, które pozwalają ćwiczyć równolegle z prowadzącym. Dokładnie tak, jak przy popularnych niegdyś kasetach VHS z ćwiczeniami. Tyle tylko, że czasy się zmieniły, a pieczołowicie przygotowane programy tak mocno wykorzystują znane medycynie i fitnessowi sposoby na ćwiczenia, że efekty są nie tylko imponujące, ale i przychodzą w kilka, kilkanaście tygodni.

Również w Polsce znajdziemy internetowych celebrytów, którzy użyczają swojej wiedzy w temacie ćwiczeń. Świetnym przykładem jest tu popularna od jakiegoś czasu Ewa Chodakowska, która prowadzi zajęcia w jednej z mokotowskich siłowni, które odwiedzam. Dziewczyna zasłynęła płytą DVD dołączoną do magazynu Shape, a niedługo po tym w sieci można było już znaleźć nowe ćwiczenia. Podobnie jak w przypadkach opisanych wyżej programów, to krótkie, intensywne treningi, których głównym celem jest zmiana sylwetki. Skierowane do kobiet ćwiczenia są na tyle skuteczne, że nie tylko setki Polek ćwiczą przed ekranami telewizorów i komputerów, ale i zamieszczają w sieci zdjęcia czy filmy pokazujące swoją przemianę. “Środowisko” docenia, że dzięki takim działaniom wiele kobiet w naszym kraju mobilizuje się nie tylko do ćwiczeń, ale i zmiany sposobu odżywiania. A to wpływa przecież nie tylko na samopoczucie, ale przede wszystkim na zdrowie. To doskonały przykład, że odpowiednie wykorzystanie Internetu i YouTube niesie ze sobą pozytywne rzeczy.

Aplikacje

Smartfony stają się coraz popularniejsze, dlatego nikogo nie powinno dziwić to, że w AppStore i Google Play można znaleźć szereg aplikacji ułatwiających dbanie o zdrową i wysportowaną sylwetkę. Będą to zarówno dzienniki treningowe, programy pomagające ułożyć i trzymać optymalną dietę, a także wszelkiej maści tabele pozwalające zapoznać się z kalorycznością poszczególnych potraw. To oczywiście nie wszystko - chociażby w AppStore można znaleźć aplikację do Freeletics. Znajdują się tam dokładne opisy ćwiczeń na dany tydzień i krótkie filmiki prezentujące je w akcji. W polskim fitness-biznesie też zaczyna się dziać w tej materii. Pod koniec maja Ewa Chodakowska rozpoczęła program treningowy skierowany do abonentów sieci Play - “Fitness w Play”. Podejrzewam, że aplikacja na iOS i Androida to jedynie kwestia czasu.

Trudno też nie dostrzec typowych funkcji smartfona, a można je przecież z powodzeniem przenieść na siłowniany grunt. Notatki przypominające o dokładnym planie treningowym to świetny pomysł. Muzyka również, a przecież są mobilne aplikacje serwisów oferujących utwory w chmurze. Układacie sobie odpowiednią listę odtwarzania i w zależności od preferencji, pobieracie na smartfona w domu lub puszczacie na siłowni bezpośrednio przez Internet. Planujecie redukcję? Raz w tygodniu ważcie się na lepszych wagach dostępnych w siłowniach czy punktach fitness, zapisujcie dane w kalendarzu, kontrolujcie postępy.

W kwietniu do naszej listy startupów dodał się pewien polski projekt. Platforma FitwithMe.com to jedyne takie miejsce, gdzie możesz ćwiczyć przez Internet z przyjaciółmi z całego świata, a wszystko to pod okiem profesjonalnego trenera. Kilka słów na temat pomysłu i jego rozwoju powiedział mi odpowiedzialny za projekt Krzysztof Badura.

PW: Jakie to uczucie debiutować na polskim rynku z FitWithMe?

KB: Wziąwszy pod uwagę, że to nasz pierwszy z czterech zaplanowanych i realizowanych przez nas startupów, muszę przyznać, że ekscytacja była duża. Wysoki poziom endorfin, w zespole, nie tylko utrzymywał się przez niemal trzy miesiące, sięgał tak wysoko, że porównywalny był z tym jaki możesz osiągnąć podczas ćwiczeń na FitWithMe.com, najlepiej podczas Cross Training, poziom zaawansowany, 40 min.

PW: Odzew jest zadowalający?

KB: Muszę przyznać, że ilość pozytywnych reakcji przekroczyła nasze oczekiwania. Zbieramy na co dzień pochwały od nowych użytkowników, za szatę graficzną, ergonomię, ale głównie za sam pomysł i bardzo rzetelnie opracowywane treści. Postawiliśmy na jakość – co teraz owocuje zaufaniem i ciepłym przyjęciem. Nie oszczędzaliśmy na profesjonalistach, gdyż doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że w długofalowej perspektywie, tylko rzetelnie przygotowany materiał, poparty wiedzą zawodowców, będzie miał siłę przebicia i pomoże w budowaniu zwartej Aktywnej Społeczności FitWithMe.

PW: Skąd pomysł?

KB: W dzisiejszych czasach bardzo dużo mówi się o odchudzaniu, nadwadze i walce z otyłością, lecz w zasadzie to niewiele się robi w kierunku promocji aktywności fizycznej i zdrowego odżywiania. Owszem, kluby fitness i siłownie odnotowują zwiększoną aktywność klubowiczów, jednak jak zwykle nikt nie pamięta o wszystkich tych, którzy potrzebują bodźca, żeby zacząć, lub wytrwać w postanowieniu. Z autopsji wiemy jak trudno wygospodarować nam trochę czasu na ruch. Właśnie te potrzeby przyczyniły się do powstania FitWithMe.com. Tam wspiera cię społeczność, twoi przyjaciele, nie musisz rezerwować sobie trzech godzin, co drugi dzień, na dojazd do klubu, ćwiczenia i przyjazd, wystarczy codziennie 20 min na trening z wirtualnym trenerem. To nie tylko ogromna oszczędność czasu, pieniędzy, ale większa efektywność (codzienny trening) oraz świetna zabawa. Tak, dokładnie. Na FitWithMe.com możesz trenować, w tym samym momencie, z facebookowymi przyjaciółmi z całego świata, zapraszając ich niemal automatycznie na trening! Nie można się zmuszać do aktywności fizycznej, trzeba się tym bawić i czerpać przyjemność, bo w przeciwnym razie zapał skończy się szybciej niż myślisz.

Wy plus technologia, nie odwrotnie

Jak widzicie strefa fitness też wkracza w nowoczesność, oferując swoje dobrodziejstwa osobom, które pragną poświęcić czas na ćwiczenia. Dzięki nim domowe ćwiczenia są jeszcze wygodniejsze, często nie wymagają dodatkowych nakładów finansowych, nawet tak małych jak magazyn z płytą, czy zestaw ćwiczeń kupiony wysyłkowo. Warto jednak pamiętać, że to tylko dodatek mający ułatwić lub umilić treningi. Ale oglądanie filmików na YouTube, czy korzystanie z aplikacji nie sprawi, że Wasze ciało się zmieni, nie zwiększycie siły czy kondycji. Potrzebne jest Wasze zaangażowanie, determinacja, często pot i łzy. Bo, jak to mówią bywalcy siłowni, “samo się nie zrobi”.

Obrazki: (1,2)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

YouTube