Te technologie powinny już odejść w zapomnienie. A tymczasem odejść nie chcą…
Rozejrzyjcie się. Widzicie coś, co należy już do nieco starszych czasów?
Niektórzy z Was znajdą u siebie płyty gramofonowe. Mój dobry znajomy zbiera i za każdym razem, jak do niego przychodzę chwali się kolejnymi zdobyczami, czy nowym sprzętem do odtwarzania takich płyt. Dla niego winyl być może nie jest ideałem czystego dźwięku, wygody, ale widzi w tym mało namacalną wartość – tę emocjonalną. Ten człowiek w płytach winylowych znajduje niespotykaną głębię dźwięku, charakterystyczne rytuały ustawiania igły, przekładania płyty.
Nieco nowsza technologia zapisywania danych na nośniku – płyty CD również przypominają nam czasy, które bezpowrotnie minęły. Zamiast discmanów, empetrójek mamy smartfony, a i tak płyty sprzedają się na pniu – mimo ogromnej popularności streamingu. Jeszcze bliższy przykład – pendrive’y. W dobie powszechności chmur na dane w dalszym ciągu nie możemy się rozstać z „paluszkami” wtykanymi do portów USB w komputerze – mimo, że chmura jest przecież wygodniejsza i znacznie bezpieczniejsza od nośnika USB, który możemy zgubić, albo zepsuć.
Co dalej? Mimo ogromnej – jak mi się przynajmniej wydaje – popularności Spotify, nie znam wśród swoich mniej technologicznych znajomych nikogo, kto by się bawił w streaming audio. Ba, do dzisiaj żyje ściąganie empetrójek z Ulub.pl, ładowanie ich do urządzenia… nikt nie chce płacić 20 złotych co miesiąc za dostęp do niezliczonej biblioteki muzyki. Piractwo, choć to nie technologia – nie umrze nigdy. Wiele z tego dotyczy naszych – niekoniecznie dobrych przyzwyczajeń. Inne rzeczy wbijają się do mainstreamu na tyle, że po prostu trudno nam się z nimi rozstać, zyskują nowego znaczenia, okazują się być czymś więcej, niż tylko starą technologią.
Ludzie nie wykazują oznak bezkrytycznej pogoni za nowinkami
Na ogół nie – jeżeli coś, co niby jest związane z przestarzałą już technologią działa, jest dobrze znane i to, co niby ma to rozwiązanie zastąpić, niekoniecznie jest zauważalnie lepsze – ludzie będą cały czas skłaniać się ku temu, co już poznali. Wszyscy mówimy o zmierzchu telewizji linearnej, ale przecież ona ma się dobrze. Co jakiś czas wysyłamy ją na emeryturę, ale jak widać – nigdzie się nie wybiera, mimo ogromnego parcia serwisów VOD. Pecety również nigdzie sobie nie idą, nie zastąpią ich w pełni smartfony, a tym bardziej tablety. Takie urządzenia co prawda się profesjonalizują, ale nie oznacza to, że przyjdzie nam z nich zrezygnować. Nowe wypiera stare? Niekoniecznie.
Grafika: 1, 2, 3
Więcej z kategorii Felietony:
- Macie to swoje Post-PC. Już dawno temu mówiłem, że to kaszana
- Albicla. Serwis tak dobry jak wybory, które się nie odbyły
- Windows 10 zaczyna mnie męczyć. Coraz częściej myślę o Macbooku
- Uwielbiam i nienawidzę życia online - praca i hobby stały się po prostu dziwne
- "Signal? Taka pasta do zębów?" - najważniejszy problem alt-komunikatorów