Felietony

Tanie podróże? Wciąż się da, ale z każdym rokiem w tej samej cenie dostajemy coraz mniej

Kamil Świtalski
Tanie podróże? Wciąż się da, ale z każdym rokiem w tej samej cenie dostajemy coraz mniej
16

Świat jeszcze nigdy wcześniej nie był taki mały. I choć coraz więcej mówi się o tym, że podróże jeszcze nigdy nie były tańsze — to jak na dłoni widać, że ostatnio ceny może i się nie zmieniają, ale dostępność usług - tak.

Nie ukrywam, że od jakiegoś czasu żyję od podróży, do podróży. Liczą się zarówno te małe, jak i te duże. Regularnie przeglądam oferty rozmaitych przewoźników, ale coraz częściej łapię się na tym, że zależy mi już nie tylko na cenie — ale też coraz częściej upewniam się co do jakości usług. Nie zawsze drożej = lepiej (tak, uważam że komfort podróży w strefie ciszy drugiej klasy Pendolino wciąż jest większy, niż magiczna pierwsza klasa). Ale też regularnie przeglądając blogi, fora i serwisy dla podróżników widzę ścierające się ze sobą dwie frakcje. Jedni twierdzą, że podróże nigdy jeszcze tańsze nie były. Inni — że tanio już było, początki rewolucji związanej z tanimi przewoźnikami to były złote czasy dla wszystkich głodnych świata. Teraz jest tylko drożej. Nawet jeżeli ceny biletów są równie niskie co przed kilkoma laty, to w cenie biletu mamy mniej niż kiedykolwiek.

Nie ważne czy na co dzień wybieracie tradycyjne linie lotnicze czy stawiacie na te niskokosztowe — zmiany odczuwają wszyscy. "Zwykli" przewoźnicy muszą jakoś zawalczyć o klienta, zatem obniżają ceny. A wraz z nimi — rezygnują kolejno z rzeczy które do niedawna jeszcze były standardem. Uczą się sztuczek od tych tańszych rywali, a ci może i startowali z nieco innego pułapu, ale regularnie zmieniają zasady. I jak na dłoni widać, że co rusz trzeba u nich płacić coraz więcej za kolejne usługi. Nie tylko za nadawany bagaż, ale też ten podręczny który chcemy ze sobą zabrać na pokład. O jego rozmiarach topniejących w oczach już nawet nie wspomnę.

Efekt? W tradycyjnych liniach lotniczych coraz częściej można trafić na taryfy "podstawowe" — bez nadawanego bagażu w cenie biletu. Nawet Polskie Linie Lotnicze LOT mają je w swojej ofercie, chociaż — póki co — wyłącznie na krótkich trasach. Ale coraz więcej mówi się o tym, że niebawem takie opcje mają pojawić się także przy lotach długodystansowych, by móc rywalizować ze śmiesznie tanim Norwegianem. Drobne poczęstunki znikają z kolejnych krótkich lotów, a tradycyjni przewoźnicy zaczynają powoli sięgać po sztuczki od LCC jak... płatny wybór miejsca w samolocie. I to żadna nowość — TAP Portugal korzysta z tego już od kilkudziesięciu miesięcy, a prawdopodobnie tylko kwestią czasu jest to, aż stanie się to standardem u wszystkich. Chcesz by było po twojemu? Płać. Jakoś konkurować i odrabiać straty związane z koniecznością tańszego sprzedawania biletów by móc rywalizować z LCC muszą.

Ludzie podróżujący dużo, przyzwyczajeni do pewnych standardów mówią wprost, że tanio już było. Tak, też czasem lubię spakować się w mały plecak i ruszyć przed siebie — ale to opcja, która nie zawsze wchodzi w grę. Często jednak mała podręczna walizka jest potrzebna by zabrać odpowiedni strój, który... zwyczajnie nie zmieści się do plecaka. Przyzwyczajając się do pewnych norm, zaczyna się za nimi tęsknić — i kompromis nie wchodzi w grę. Trzeba więc płacić za to, co jeszcze chwilę temu było "standardem". Widząc tempo tych zmian i to, jak ulegają nim kolejni przewoźnicy mimo że świat zmniejsza się w niesamowicie szybkim tempie, to zgadzam się z tym że tanio już było. Warto śledzić zmiany i dokładnie czytać regulaminy i co kupujemy, bo to potrafi się zmieniać z tygodnia na tydzień.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu