Biznes

Tajemnicza firma Faraday Future za kilka dni odkryje karty. Co pokażą w Las Vegas?

Maciej Sikorski
Tajemnicza firma Faraday Future za kilka dni odkryje karty. Co pokażą w Las Vegas?
5

Zbliżają się targi CES, do Las Vegas znowu zjadą się duże, średnie i małe firmy z branży technologicznej oraz z sektorów, które chcą zarabiać w tym biznesie. Przykładem korporacje motoryzacyjne - tegoroczna edycja imprezy przypominała w niektórych miejscach salony samochodowe. Na początku roku 2016...

Zbliżają się targi CES, do Las Vegas znowu zjadą się duże, średnie i małe firmy z branży technologicznej oraz z sektorów, które chcą zarabiać w tym biznesie. Przykładem korporacje motoryzacyjne - tegoroczna edycja imprezy przypominała w niektórych miejscach salony samochodowe. Na początku roku 2016 może być podobnie, goście, którzy zjadą do Nevady zobaczą sporo samochodów naszpikowanych elektroniką. Wśród nich może się znaleźć maszyna tworzona przez Faraday Future. Z zapowiedzi wynika, że będzie to jedno z najciekawszych wydarzeń nadchodzącego roku. Zwykły PR czy rzeczywiście kroi się coś wielkiego?

To nie Apple, to Chińczycy

Pamiętacie Faraday Future? Pisałem o nich w listopadzie. Najpierw zastanawiałem się co to za biznes, kto za tym stoi czy mamy do czynienia z projektem, który ma szansę wypalić. Przez jakiś czas wydawało mi się nawet, że to może być firma powiązana z Apple, motoryzacyjne skrzydło korporacji z Cupertino. Potem pisałem, że korzeni FF należy się doszukiwać w Chinach: z tą firmą jest łączony Jia Yueting, chiński miliarder działający w sektorze nowych technologii oraz szeroko pojętej rozrywki. Od tego czasu coś się zmieniło? Raczej nie, nadal pojawia się nazwisko Chińczyka, lecz nie występuje ono na pierwszym planie - obraz nadal jest rozmyty.

Firmę wciąż otacza aura tajemnicy, pojawiają się strzępy informacji, trudno stwierdzić, co jest prawdą, a co jedynie domysłem mediów. Z jednej strony mowa o wielkich pieniądzach, ambitnych planach, przebudowie rynku motoryzacyjnego, a z drugiej strony nie znamy nazwiska CEO firmy, nie widzieliśmy produktu, nie wiemy, jaki model biznesowy zamierza zastosować Faraday Future. Robią biznes w sposób nieudolny? Raczej nie - bardziej prawdopodobne wydaje się, że przygotowali perfekcyjnie plan, w którym bawią się mediami, analitykami, odbiorcami. Nie mówią zbyt wiele, lecz jednocześnie są tematem poważnych dyskusji. Czasem mniej znaczy więcej...

Karty na stół w Las Vegas

Wracam do tematu nie bez przyczyny - niedługo powinniśmy poznać więcej konkretów dotyczących FF. Firma wyłoży karty na stół i to nie byle gdzie: w stolicy hazardu, czyli Las Vegas. Licznik na stronie wskazuje, że za kilka dni, na krótko przed rozpoczęciem CES 2016, firma pochwali się swoimi planami. Co zobaczymy? Może samochód. Może dowiemy się, jak przedsiębiorstwo zamierza na tym zarabiać. A może usłyszymy, dlaczego ludzie mieliby wybrać właśnie ich produkt? Czymkolwiek on jest...

Zbliżają się targi CES, do Las Vegas znowu zjadą się duże, średnie i małe firmy z branży technologicznej oraz z sektorów, które chcą zarabiać w tym biznesie. Przykładem korporacje motoryzacyjne - tegoroczna edycja imprezy przypominała w niektórych miejscach salony samochodowe. Na początku roku 2016 może być podobnie, goście, którzy zjadą do Nevady zobaczą sporo samochodów naszpikowanych elektroniką. Wśród nich może się znaleźć maszyna tworzona przez Faraday Future. Z zapowiedzi wynika, że będzie to jedno z najciekawszych wydarzeń nadchodzącego roku. Zwykły PR czy rzeczywiście kroi się coś wielkiego?

To nie Apple, to Chińczycy

Pamiętacie Faraday Future? Pisałem o nich w listopadzie. Najpierw zastanawiałem się co to za biznes, kto za tym stoi czy mamy do czynienia z projektem, który ma szansę wypalić. Przez jakiś czas wydawało mi się nawet, że to może być firma powiązana z Apple, motoryzacyjne skrzydło korporacji z Cupertino. Potem pisałem, że korzeni FF należy się doszukiwać w Chinach: z tą firmą jest łączony Jia Yueting, chiński miliarder działający w sektorze nowych technologii oraz szeroko pojętej rozrywki. Od tego czasu coś się zmieniło? Raczej nie, nadal pojawia się nazwisko Chińczyka, lecz nie występuje ono na pierwszym planie - obraz nadal jest rozmyty.

Firmę wciąż otacza aura tajemnicy, pojawiają się strzępy informacji, trudno stwierdzić, co jest prawdą, a co jedynie domysłem mediów. Z jednej strony mowa o wielkich pieniądzach, ambitnych planach, przebudowie rynku motoryzacyjnego, a z drugiej strony nie znamy nazwiska CEO firmy, nie widzieliśmy produktu, nie wiemy, jaki model biznesowy zamierza zastosować Faraday Future. Robią biznes w sposób nieudolny? Raczej nie - bardziej prawdopodobne wydaje się, że przygotowali perfekcyjnie plan, w którym bawią się mediami, analitykami, odbiorcami. Nie mówią zbyt wiele, lecz jednocześnie są tematem poważnych dyskusji. Czasem mniej znaczy więcej...

Karty na stół w Las Vegas

Wracam do tematu nie bez przyczyny - niedługo powinniśmy poznać więcej konkretów dotyczących FF. Firma wyłoży karty na stół i to nie byle gdzie: w stolicy hazardu, czyli Las Vegas. Licznik na stronie wskazuje, że za kilka dni, na krótko przed rozpoczęciem CES 2016, firma pochwali się swoimi planami. Co zobaczymy? Może samochód. Może dowiemy się, jak przedsiębiorstwo zamierza na tym zarabiać. A może usłyszymy, dlaczego ludzie mieliby wybrać właśnie ich produkt? Czymkolwiek on jest...

Ciekawa sytuacja: o firmie wiadomo niewiele, a czytając kolejne teksty dotyczące CES 2016 dowiaduję się, że wyczekiwana jest prezentacja Faraday Future. Udało się nakręcić zainteresowanie. Warto przy tym odnotować, że Las Vegas ma odegrać w historii firmy znacznie poważniejszą rolę. W listopadzie poinformowała ona, że zamierza za miliard dolarów wybudować fabrykę pojazdów w USA. Wymieniano cztery stany, w których mogłoby dojść do inwestycji. Ostatecznie padło na Nevadę, konkretnie na LV. Miasto pewnie się cieszy, przybędzie kilka tysięcy miejsc pracy. Podczas swojej prezentacji FF może być kreowane na bohatera regionu. Tematem na osobny wpis jest fakt, że Nevada zaczyna przyciągać inwestorów - do Kalifornii niedaleko, a koszty rozwijania biznesu znacznie niższe...

Jeżdżący tablet na wynajem?

Co można powiedzieć dzisiaj o parametrach technicznych samochodu Faraday Future? Prawie nic. Wiadomo, że ma być elektryczny, w przyszłości autonomiczny. Do tej pory osoby reprezentujące firmę wyciągały na pierwszy plan wątki, które nie mają wiele wspólnego z silnikiem czy osiągami. Podkreśla się np., że będzie to maszyna, która ma się uczyć kierowcy: jego stylu jazdy, preferencji dotyczacych warunków panujących wewnątrz, odtwarzanej muzyki. Podobno zmianie ma ulec interakcja użytkownika z pojazdem, produkt bardziej ma przypominać tablet niż samochód. Co to właściwie oznacza? Przekonamy się.

Jeżeli wierzyć lakonicznym wypowiedziom ludzi z FF (przypominam, że firma zatrudniła już kilkaset osób, część z nich to spece z branży motoryzacyjnej, biznesem zarządzają m.in. byli menedżerowie Tesla Motors), sporo ma się zmienić w zakresie wygody wewnątrz samochodu - ta przestrzeń ma być tak zaprojektowana, by nie męczyła ani kierowcy, ani pasażerów - nawet, jeśli przyjdzie im spędzić kilka godzin w korku. Chodzi zarówno o wygodę, jak i o zapewnienie rozrywki. Tu dochodzimy do kolejnej ważnej kwestii: modelu biznesowego.

Czy Faraday Future zamierza zarabiać na samej sprzedaży samochodów? Z wypowiedzi przedstawicieli firmy wynika, że nie. Pieniądze mają spływać ze sprzedaży usług, aplikacji, treści. Dość nietypowe podejście, ale w materiałach promocyjnych, m.in. w filmie wrzuconym na YT, startup podkreśla, że chce zerwać z "typowym podejściem". Nie jest nawet powiedziane, że klient będzie zachęcany do tego, by kupić samochód na własność. Ekonomia współdzielenia ma być podstawą biznesu? Może chcą to rozwiązać w taki sposób, w jaki do sprawy ma zamiar (podobno) zabrać się Google (Alphabet)?

Duża chmura już jest

Tak, mamy dużą chmurę, teraz przydałby się duży deszcz, czyli spektakularna premiera przed rozpoczęciem targów w Las Vegas. Przyznam, że firma mnie zaintrygowała, nie jestem pewnie jedyną osobą, która czeka na ich pokaz. Pytanie, czy zakończy się to gromkim wow! czy też potężnym rozczarowaniem i złym wrażeniem, które trudno będzie potem zatrzeć? Sporo firm mówiło już o zmianie rzeczywistości, która miałaby nastąpić po premierze ich produktu, nierzadko kończyło się to klapą. Na razie jednak daję szanse i czekam...

Ciekawa sytuacja: o firmie wiadomo niewiele, a czytając kolejne teksty dotyczące CES 2016 dowiaduję się, że wyczekiwana jest prezentacja Faraday Future. Udało się nakręcić zainteresowanie. Warto przy tym odnotować, że Las Vegas ma odegrać w historii firmy znacznie poważniejszą rolę. W listopadzie poinformowała ona, że zamierza za miliard dolarów wybudować fabrykę pojazdów w USA. Wymieniano cztery stany, w których mogłoby dojść do inwestycji. Ostatecznie padło na Nevadę, konkretnie na LV. Miasto pewnie się cieszy, przybędzie kilka tysięcy miejsc pracy. Podczas swojej prezentacji FF może być kreowane na bohatera regionu. Tematem na osobny wpis jest fakt, że Nevada zaczyna przyciągać inwestorów - do Kalifornii niedaleko, a koszty rozwijania biznesu znacznie niższe...

Jeżdżący tablet na wynajem?

Co można powiedzieć dzisiaj o parametrach technicznych samochodu Faraday Future? Prawie nic. Wiadomo, że ma być elektryczny, w przyszłości autonomiczny. Do tej pory osoby reprezentujące firmę wyciągały na pierwszy plan wątki, które nie mają wiele wspólnego z silnikiem czy osiągami. Podkreśla się np., że będzie to maszyna, która ma się uczyć kierowcy: jego stylu jazdy, preferencji dotyczacych warunków panujących wewnątrz, odtwarzanej muzyki. Podobno zmianie ma ulec interakcja użytkownika z pojazdem, produkt bardziej ma przypominać tablet niż samochód. Co to właściwie oznacza? Przekonamy się.

Zbliżają się targi CES, do Las Vegas znowu zjadą się duże, średnie i małe firmy z branży technologicznej oraz z sektorów, które chcą zarabiać w tym biznesie. Przykładem korporacje motoryzacyjne - tegoroczna edycja imprezy przypominała w niektórych miejscach salony samochodowe. Na początku roku 2016 może być podobnie, goście, którzy zjadą do Nevady zobaczą sporo samochodów naszpikowanych elektroniką. Wśród nich może się znaleźć maszyna tworzona przez Faraday Future. Z zapowiedzi wynika, że będzie to jedno z najciekawszych wydarzeń nadchodzącego roku. Zwykły PR czy rzeczywiście kroi się coś wielkiego?

To nie Apple, to Chińczycy

Pamiętacie Faraday Future? Pisałem o nich w listopadzie. Najpierw zastanawiałem się co to za biznes, kto za tym stoi czy mamy do czynienia z projektem, który ma szansę wypalić. Przez jakiś czas wydawało mi się nawet, że to może być firma powiązana z Apple, motoryzacyjne skrzydło korporacji z Cupertino. Potem pisałem, że korzeni FF należy się doszukiwać w Chinach: z tą firmą jest łączony Jia Yueting, chiński miliarder działający w sektorze nowych technologii oraz szeroko pojętej rozrywki. Od tego czasu coś się zmieniło? Raczej nie, nadal pojawia się nazwisko Chińczyka, lecz nie występuje ono na pierwszym planie - obraz nadal jest rozmyty.

Firmę wciąż otacza aura tajemnicy, pojawiają się strzępy informacji, trudno stwierdzić, co jest prawdą, a co jedynie domysłem mediów. Z jednej strony mowa o wielkich pieniądzach, ambitnych planach, przebudowie rynku motoryzacyjnego, a z drugiej strony nie znamy nazwiska CEO firmy, nie widzieliśmy produktu, nie wiemy, jaki model biznesowy zamierza zastosować Faraday Future. Robią biznes w sposób nieudolny? Raczej nie - bardziej prawdopodobne wydaje się, że przygotowali perfekcyjnie plan, w którym bawią się mediami, analitykami, odbiorcami. Nie mówią zbyt wiele, lecz jednocześnie są tematem poważnych dyskusji. Czasem mniej znaczy więcej...

Karty na stół w Las Vegas

Wracam do tematu nie bez przyczyny - niedługo powinniśmy poznać więcej konkretów dotyczących FF. Firma wyłoży karty na stół i to nie byle gdzie: w stolicy hazardu, czyli Las Vegas. Licznik na stronie wskazuje, że za kilka dni, na krótko przed rozpoczęciem CES 2016, firma pochwali się swoimi planami. Co zobaczymy? Może samochód. Może dowiemy się, jak przedsiębiorstwo zamierza na tym zarabiać. A może usłyszymy, dlaczego ludzie mieliby wybrać właśnie ich produkt? Czymkolwiek on jest...

Ciekawa sytuacja: o firmie wiadomo niewiele, a czytając kolejne teksty dotyczące CES 2016 dowiaduję się, że wyczekiwana jest prezentacja Faraday Future. Udało się nakręcić zainteresowanie. Warto przy tym odnotować, że Las Vegas ma odegrać w historii firmy znacznie poważniejszą rolę. W listopadzie poinformowała ona, że zamierza za miliard dolarów wybudować fabrykę pojazdów w USA. Wymieniano cztery stany, w których mogłoby dojść do inwestycji. Ostatecznie padło na Nevadę, konkretnie na LV. Miasto pewnie się cieszy, przybędzie kilka tysięcy miejsc pracy. Podczas swojej prezentacji FF może być kreowane na bohatera regionu. Tematem na osobny wpis jest fakt, że Nevada zaczyna przyciągać inwestorów - do Kalifornii niedaleko, a koszty rozwijania biznesu znacznie niższe...

Jeżdżący tablet na wynajem?

Co można powiedzieć dzisiaj o parametrach technicznych samochodu Faraday Future? Prawie nic. Wiadomo, że ma być elektryczny, w przyszłości autonomiczny. Do tej pory osoby reprezentujące firmę wyciągały na pierwszy plan wątki, które nie mają wiele wspólnego z silnikiem czy osiągami. Podkreśla się np., że będzie to maszyna, która ma się uczyć kierowcy: jego stylu jazdy, preferencji dotyczacych warunków panujących wewnątrz, odtwarzanej muzyki. Podobno zmianie ma ulec interakcja użytkownika z pojazdem, produkt bardziej ma przypominać tablet niż samochód. Co to właściwie oznacza? Przekonamy się.

Jeżeli wierzyć lakonicznym wypowiedziom ludzi z FF (przypominam, że firma zatrudniła już kilkaset osób, część z nich to spece z branży motoryzacyjnej, biznesem zarządzają m.in. byli menedżerowie Tesla Motors), sporo ma się zmienić w zakresie wygody wewnątrz samochodu - ta przestrzeń ma być tak zaprojektowana, by nie męczyła ani kierowcy, ani pasażerów - nawet, jeśli przyjdzie im spędzić kilka godzin w korku. Chodzi zarówno o wygodę, jak i o zapewnienie rozrywki. Tu dochodzimy do kolejnej ważnej kwestii: modelu biznesowego.

Czy Faraday Future zamierza zarabiać na samej sprzedaży samochodów? Z wypowiedzi przedstawicieli firmy wynika, że nie. Pieniądze mają spływać ze sprzedaży usług, aplikacji, treści. Dość nietypowe podejście, ale w materiałach promocyjnych, m.in. w filmie wrzuconym na YT, startup podkreśla, że chce zerwać z "typowym podejściem". Nie jest nawet powiedziane, że klient będzie zachęcany do tego, by kupić samochód na własność. Ekonomia współdzielenia ma być podstawą biznesu? Może chcą to rozwiązać w taki sposób, w jaki do sprawy ma zamiar (podobno) zabrać się Google (Alphabet)?

Duża chmura już jest

Tak, mamy dużą chmurę, teraz przydałby się duży deszcz, czyli spektakularna premiera przed rozpoczęciem targów w Las Vegas. Przyznam, że firma mnie zaintrygowała, nie jestem pewnie jedyną osobą, która czeka na ich pokaz. Pytanie, czy zakończy się to gromkim wow! czy też potężnym rozczarowaniem i złym wrażeniem, które trudno będzie potem zatrzeć? Sporo firm mówiło już o zmianie rzeczywistości, która miałaby nastąpić po premierze ich produktu, nierzadko kończyło się to klapą. Na razie jednak daję szanse i czekam...

Jeżeli wierzyć lakonicznym wypowiedziom ludzi z FF (przypominam, że firma zatrudniła już kilkaset osób, część z nich to spece z branży motoryzacyjnej, biznesem zarządzają m.in. byli menedżerowie Tesla Motors), sporo ma się zmienić w zakresie wygody wewnątrz samochodu - ta przestrzeń ma być tak zaprojektowana, by nie męczyła ani kierowcy, ani pasażerów - nawet, jeśli przyjdzie im spędzić kilka godzin w korku. Chodzi zarówno o wygodę, jak i o zapewnienie rozrywki. Tu dochodzimy do kolejnej ważnej kwestii: modelu biznesowego.

Czy Faraday Future zamierza zarabiać na samej sprzedaży samochodów? Z wypowiedzi przedstawicieli firmy wynika, że nie. Pieniądze mają spływać ze sprzedaży usług, aplikacji, treści. Dość nietypowe podejście, ale w materiałach promocyjnych, m.in. w filmie wrzuconym na YT, startup podkreśla, że chce zerwać z "typowym podejściem". Nie jest nawet powiedziane, że klient będzie zachęcany do tego, by kupić samochód na własność. Ekonomia współdzielenia ma być podstawą biznesu? Może chcą to rozwiązać w taki sposób, w jaki do sprawy ma zamiar (podobno) zabrać się Google (Alphabet)?

Duża chmura już jest

Tak, mamy dużą chmurę, teraz przydałby się duży deszcz, czyli spektakularna premiera przed rozpoczęciem targów w Las Vegas. Przyznam, że firma mnie zaintrygowała, nie jestem pewnie jedyną osobą, która czeka na ich pokaz. Pytanie, czy zakończy się to gromkim wow! czy też potężnym rozczarowaniem i złym wrażeniem, które trudno będzie potem zatrzeć? Sporo firm mówiło już o zmianie rzeczywistości, która miałaby nastąpić po premierze ich produktu, nierzadko kończyło się to klapą. Na razie jednak daję szanse i czekam...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu