Artykuł sponsorowany

Przetestowaliśmy Światłowód Orange na pakiecie filmów VOD

Kamil Świtalski
Przetestowaliśmy Światłowód Orange na pakiecie filmów VOD
27

Na przestrzeni ostatnich kilku lat telewizja, która wcześniej porywała tłumy powoli traci oglądalność. Kablówki i dekodery satelitarne w coraz większej mierze zastępowane są przez coraz sprawniej działające usługi streamingowe, których na rynku nie brakuje. Często, szczególnie w kontekście zagranicznych platform, problemem okazuje się jakość połączenia internetowego. Prawdopodobnie wszyscy użytkownicy spotkali się z nagłym spadkiem jakości, albo wręcz przymusową przerwą, aby serwis załadował kilkadziesiąt najbliższych sekund. Dopiero po tym czasie możemy kontynuować oglądanie. To niezwykle irytujące, dlatego warto zadbać o wysokiej jakości połączenie internetowe, które pozwoli nam zażegnać te problemy raz na zawsze. A właśnie takie zaoferuje nam Światłowód od Orange.

Światłowód zapewni najwyższą jakość nawet na kilku urządzeniach jednocześnie

Obecnie w domach znajduje się dużo więcej niż tylko jeden ekran komputera czy telewizora. Często użytkownicy mają ich kilka — a nierzadko w tym samym czasie chcieliby obejrzeć kolejne odcinki innych seriali. Dlatego tak ważne jest szybkie i stabilne połączenie z internetem. Od kilku tygodni mamy przyjemność korzystać ze Światłowodu Orange, który zapewnia wysoką jakość bez kompromisów — i to nawet w przypadku korzystania z kilku urządzeń jednocześnie.

Nic tak bardzo nie irytuje, jak spadki jakości trwające nawet kilkadziesiąt sekund, czy też automatyczne zatrzymywanie materiału, by doładować kolejne minuty filmu. Nie po to też mamy wysokiej rozdzielczości ekrany w telewizorach, komputerach, tabletach i smartfonach, by oglądać treści w 240p. Pełne HD (1920 × 1080) to w dzisiejszych czasach minimum, a coraz częściej sięgamy po treści w 4k (3840 × 2160), których na platformach VOD przybywa z każdym miesiącem. By móc się nimi cieszyć, szybki i niezawodny internet to podstawa.

Runda pierwsza: smartfon i tablet

Dwa źródła, dwa niezależne od siebie materiały — jedno połączenie z internetem. Problemy? Nie doświadczono — najdłuższy w całym procesie okazał się wybór materiałów, które chcę oglądać. Ich uruchomienie trwało, dosłownie, kilka sekund — wczytały się w mgnieniu oka.

Runda druga: smartfon, tablet i komputer

Chwilę później do stawki dołączył kolejny ekran — tym razem odrobinę większy, bo chodzi o komputer. Rzecz jasna mowa tutaj o materiałach w pełnym HD — nie 4K. Problemów nie uświadczono, dlatego kolejnym krokiem było dorzucenie do stawki kolejnego urządzenia.

Runda trzecia: telewizor, smartfon, tablet i komputer

Następnym sprzętem który dorzuciliśmy do naszego testu był telewizor. Nie był on, niestety, w 4K z jednego prostego powodu — taki sprzęt mamy dostępny u nas w biurze. Jednak dołączenie do stawki kolejnego sprzętu nie wiązało się absolutnie z żadnymi kłopotami — i nie ważne czy na wszystkich korzystaliśmy z jednej usługi, czy na każdym z urządzeń włączaliśmy inne materiały — wszystko działało bez zająknięcia.

Runda czwarta: telewizor, dwa smartfony, tablet i komputer

Kontynuując nasze testy, chcąc przekonać się że nawet w przypadku gdyby każdy kto siedzi w naszym pokoju biurowym chciał obejrzeć w przerwie coś innego, internet da sobie radę. Obyło się bez problemów: cały zestaw pięciu urządzeń działał jak należy.

Runda finałowa: telewizor, dwa smartfony, tablet i dwa komputery

Całemu testowi należała się jeszcze kropka nad i — uwzględnienie gości, którzy odwiedzając nas chcieliby obejrzeć to, na co mają ochotę. Do pakietu sprzętów dorzuciliśmy więc ostatni element układanki — drugi komputer. W sumie wylądowaliśmy z sześcioma urządzeniami, na których uruchomiliśmy: Zagubionych w Kosmosie (Netflix), Jessicę Jones (Netflix), dwa różne materiały z naszego własnego kanału na YouTube, 1001 napraw (Player) oraz Umów się ze mną: Take me Out (Ipla), Uznaliśmy zatem redakcyjnie, że nie ma co kombinować serwując mu kolejny pakiet obciążeń: to po prostu działa. I co ważne: tak, jak byśmy tego oczekiwali — szybko i bezproblemowo.

Światłowód Orange: to po prostu działa

Kilka tygodni temu dzieliliśmy się z wami materiałem, w którym mogliście podejrzeć jak szybki i bezbolesny jest montaż Światłowodów Orange w naszym biurze. Od tego czasu korzystamy z niego regularnie do pracy, ale także w (przerwach i po wykonaniu naszych obowiązków) do wszelkiej maści rozrywek. Wszyscy kochamy usługi streamingowe, po które sięgamy regularnie. Nie stronimy także od gier wideo — nie bez powodu pod naszym redakcyjnym telewizorem stoi konsola — i jak każde współczesne urządzenie, ona również rozwija skrzydła dopiero przy podłączeniu do sieci.

Kiedy już jesteśmy przy technicznych aspektach -- warto także poświęcić kilka słów modemowi FunBox 3.0. Niewielkich wymiarów sprzęt będący częścią zestawu nie zajmuje dużo miejsca, jest lekki, nie rzuca się w oczy — a przy tym pozostaje banalnie prosty w obsłudze. I gdybyście zastanawiali się za co odpowiadają poszczególne diody i przyciski znajdujące się na urządzeniu, to na stronie Orange znajdziecie wszystkie informacje na jego temat.

Dlatego jeżeli macie już dość nieustannych problemów z przerywanymi seansami czy też koniecznością pójścia na kompromis z domownikami — warto rozważyć zakup internetu w postaci Światłowodu Orange. Korzystna oferta, która zadowoli nawet tych najbardziej wymagających miłośników oglądania multimediów w domowym zaciszu — i to w najwyższej z możliwych jakości. Bez przerw, bez pikseli, bez problemów.

-

Artykuł powstał we współpracy z firmą Orange

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu