Felietony

Steam nie tylko do gier, będzie uniwersalną platformą cyfrowej dystrybucji. Konkurencja Amazonu? Raczej App Store dla PC

Jan Rybczyński
Steam nie tylko do gier, będzie uniwersalną platformą cyfrowej dystrybucji. Konkurencja Amazonu? Raczej App Store dla PC
9

Wszyscy użytkownicy Steam przyzwyczaili się, że jest to świetna platforma cyfrowej dystrybucji. Aktualnie trwa właśnie letnia przecena i wiele ciekawych tytułów można kupić 75% taniej. Sama platforma posiada 40 milionów aktywnych kont i ponad 1500 tytułów w ofercie [1]. Co by było, gdyby oprócz gier...

Wszyscy użytkownicy Steam przyzwyczaili się, że jest to świetna platforma cyfrowej dystrybucji. Aktualnie trwa właśnie letnia przecena i wiele ciekawych tytułów można kupić 75% taniej. Sama platforma posiada 40 milionów aktywnych kont i ponad 1500 tytułów w ofercie [1]. Co by było, gdyby oprócz gier można było kupić też programy użytkowe, a może filmy i książki? Wiele zmian wprowadzonych w platformie Steam wskazuje na to, że tak właśnie się stanie. Gdyby Valve nie skorzystał z możliwości rozszerzenia oferty, straciłby szansę na ekspansje na nowe rynki.

Z początku Steam był eksperymentem. Od debiutu platformy minęło już prawie 10 lat, przez ten czas koncepcja wyszła z fazy eksperymentalnej, sprawdziła się w praktyce. Ściąganie gier prosto na dysk, brak konieczności grania z płytą włożoną do napędu, automatyczne sprawdzanie i pobieranie aktualizacji, backupowanie i synchronizowanie stanów gry pomiędzy komputerami, to niektóre zalety. Cyfrowa dystrybucja gier ruszyła jako jedna z pierwszych. Dziś możemy kupować w ten sposób nie tylko gry i muzykę, ale również filmy i książki, zarówno w postacie kolorowych PDFów, jak i plików dostosowanych do czytników książek elektronicznych. Kiedyś do empiku zachodziłem dwa razy w tygodniu, dziś robię to raz na miesiąc i bez przekonania. Cyfrowa dystrybucja przekonała mnie w całości, na tradycyjną półkę sięgam tylko wówczas, gdy towar jest całkowicie niedostępny inną drogą, lub występuje bardzo duża różnica w cenie na niekorzyść wersji elektronicznej.

Steam jakiś czas temu zapoczątkował wiele różnych zmian, które obserwowałem bez entuzjazmu. Stworzenie aplikacji na Androida iOS wydało mi się jedynie ciekawostką, ale nawet ze znajomymi ze Steam, poza gra komunikuje się innymi drogami niż Steam Chatem. Podobnie wersja na Linuksa, oczywiście ucieszyła mnie i dała nadzieję na to, że w grach na ten system wreszcie coś się ruszyło. Z drugiej strony wydanie samej platformy na system spod znaku pingwina to nie wszystko. Każda gra wymaga osobnej konwersji, przynajmniej w obrębie jednego silnika graficznego (skonwertowanie jednej gry na silniku Source bardzo ułatwi konwersje innych gier działających na tym samym silniku). Oznacza to, że do bogatej biblioteki gier na Linuksa jeszcze bardzo daleka droga. Na dodatek opłacalność przedsięwzięcia stanowi pewną niewiadomą, w końcu niewiele komputerów zdolnych poradzić sobie z najnowszymi tytułami pracuje pod kontrola Linuksa.

Czemu zatem Steam jest przenoszony na inne platformy? Myślę, że jest to przygotowanie pod dystrybucje w znacznie szerszym kontekście niż tylko gier. Już w tej chwili możemy zamówić książkę i film za pomocą tej platformy. Tutaj sytuacja jest znacznie prostsza. Dostosowanie klienta do nowych platform w zasadzie załatwia sprawę. Filmy, książki i ewentualnie muzyka, nie wymagają dodatkowej pracy, aby dały się odtworzyć na innych systemach operacyjnych. Mamy więc gotowe, sprawdzone rozwiązanie, tylko towarów będzie więcej.

W obrębie samego oprogramowania również zapowiada się ekspansja. Serwis The Verge zauważył, że w aplikacji Steam na Androida pojawiły się nowe kategorie, jak edukacja, edycja obrazów, rachunkowość czy trening z zakresu oprogramowania. Wygląda więc na to, że w przyszłości pojawią się aplikacje typowo użytkowe, a może również jakaś forma szkoleń. Musze przyznać, że jeżeli nie musiałbym bawić się w aktywacje płatnego oprogramowania, wszystko byłoby powiązane do mojego konta, automatycznie pobierałby się aktualizacje i zapisywałby się ustawienia użytkownika, to byłoby to bardzo wygodne. W takim wypadku chętniej bym kupił program na Steam, niż w tradycyjnym sklepie. Pozostaje kwestia samej oferty i oczywiście cen.

Czy zatem Steam chce ewoluować na ogólnego dystrybutora elektronicznych treści, konkurenta Amazonu? I tak i nie. Tak, bo oferta będzie szersza, będzie próbował dotrzeć na nowe platformy, z nowym rodzajem kontentu. Z drugiej strony, nie sądzę aby Steam nastawiał się na sprzedaż mydła i powidła, to znaczy wszystkiego jak leci. Steam wiąże się wyraźnie z określaną subkulturą ludzi. Obecnie dostępny film dotyczy gier niezależnych, a książka produkcji jednej z gier. Nie oznacza to, że wszystko i zawsze będzie dotyczyło gier. Raczej chodzi o to, że jedne towary pasują do Steam bardziej niż inne. Porzucenie tego wizerunku może być ryzykowne, sklep straci swój obecny charakter i obecnych klientów. Czyli będzie to miejsce cyfrowej dystrybucji różnego rodzaju produktów, gier, filmów, książek, ale skierowanych do określonej grupy osób, która w skali całego Amazonu może być określona mianem niszowej. Być może część produktów będzie dostępna tylko w Steamie.

Niszowy niekoniecznie oznacza nieopłacalny. Mi klimat panujący na Steamie bardzo mi odpowiada, jest mi bliski. Jest cała gama towarów, po które zawsze sięgnę na Steam, nawet jeżeli będą dostępne w innych miejscach w podobnej cenie. Zatem Steam stanie się konkurencją cyfrowej dystrybucji w nowym, szerszym zakresie, ale prawdopodobnie utrzymując obecną lub zbliżoną grupę docelową, co obecnie. Z tej perspektywy zagrożenie dla działalności Amazonu jako całości jest niewielkie. Poza tym nie zapominajmy, że Amazon sprzedaje nie tylko dobra cyfrowe, a pod względem dystrybucji e-booków jest w zasadzie bezkonkurencyjny. Podejmowanie tak nierównej walki raczej nie ma sensu.

Wciąż jednak niezależne filmy, muzyka oraz ilustrowane książki i magazyny na podobne tematy prawdopodobnie najlepiej sprzedadzą się właśnie na Steamie. Za to dystrybucja programów przyciągnie kupujących nową koncepcją. Nie kojarzę jednej, scentralizowanej dystrybucji cyfrowej aplikacji na pecety. Steam może stać się zatem odpowiednikiem App Store i Google Play na komputery stacjonarne. A to już bardzo realna perspektywa. Bezpośredniej konkurencji nie ma, sam mechanizm jest sprawdzony i działa. Pozostaje tylko poszukiwać chętnych do umieszczenia swoich produktów. Bez wątpienia niejeden amator gier ma potrzeby zakupienia również programów użytkowych, a stąd już niedaleka droga do przyciągnięcia całkiem nowych klientów.

Pozostaje pytanie czy Valve traktuje taką perspektywę poważnie, czy zmiany będą wprowadzane coraz szybciej i zdecydowanie, czy być może raczej ostrożnie i zachowawczo. Pozostaje nam tylko zaczekać na efekty. Ja wiem, że aplikacje na Steam kupowałbym chętnie. Zwłaszcza na promocjach :)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu