Ciekawostki technologiczne

Startup zaoferuje spadające gwiazdy na zamówienie

Maciej Sikorski
Startup zaoferuje spadające gwiazdy na zamówienie
1

Japończycy potrafią zaskoczyć. Zawsze. Mnie zaskoczyli dzisiaj dwukrotnie. Zacznę od "kosmicznego projektu" - startup z Kraju Kwitnącej Wiśni chce uruchomić usługę... deszczu meteorów. Tak, dobrze widzicie: zamawiasz "spadające gwiazdy", płacisz, wyznaczasz termin i oglądasz spektakl na niebie. Wyso...

Japończycy potrafią zaskoczyć. Zawsze. Mnie zaskoczyli dzisiaj dwukrotnie. Zacznę od "kosmicznego projektu" - startup z Kraju Kwitnącej Wiśni chce uruchomić usługę... deszczu meteorów. Tak, dobrze widzicie: zamawiasz "spadające gwiazdy", płacisz, wyznaczasz termin i oglądasz spektakl na niebie. Wysoko na niebie. Przy okazji mają być prowadzone pożyteczne badania naukowe. Na usta ciśnie się "wow".

Spada gwiazda, pomyśl życzenie - zna to pewnie każdy. Zjawisko ciekawe, robi wrażenie, zwłaszcza, gdy owych "gwiazd" jest więcej, dochodzi do deszczu meteorów. Problem polega na tym, że widowisko nie jest zbyt częste, nie można go w żadnym stopniu kontrolować, pozostaje jedynie czekać i patrzeć. O ile nic nie zasłania widoku. A gdyby tak wywołać podobne zjawisko? Sztucznie, na krótki czas, ale jednak. Niebo stałoby się ekranem, na którym prezentowane byłoby kosmiczne show - tak przynajmniej sprawę stawiają pomysłodawcy pewnego projektu.

Startup nosi nazwę ALE i stoi za nim m.in. Lena Okajima, która posiada doktorat z astronomii - nie jest to zatem pomysł osób, które o kosmosie mają blade pojęcie, ale chcą zgarnąć kasę w serwisie finansowania społecznościowego. Projekt zakłada umieszczenie na orbicie (na wysokości 400-500 km nad Ziemią) małego satelity zawierającego kule o średnicy kilku centymetrów. Owe kule byłyby wyrzucane partiami w kierunku naszej planety. To rzeczony deszcz meteorytów. Skład chemiczny kul pozostaje tajemnicą, ale pojawiła się informacja, że byłyby one całkowicie unieszkodliwiane podczas szybkiego lotu (po prostu płonęłyby), więc rozwiązanie jest bezpieczne. Jednocześnie można eksperymentować ze składem mieszanki i wywoływać różnobarwny deszcz.

Brzmi nieźle? Przyznam, że chętnie bym to zobaczył. I może będę miał okazję - przecież taki pokaz będzie widoczny dla mas, nawet jeśli ktoś dedykuje go jednej osobie. Sam raczej nie zamówię usługi, bo będzie bardzo droga (przynajmniej w początkowej fazie), lecz mogę być świadkiem jakiejś rocznicy uczczonej przez milionera kosmicznym pokazem. Znajdą się chętni? Jeżeli usługa wejdzie w życie, to zakładam, że szybko pojawią się bogacze zainteresowani takim widowiskiem.

Najciekawsze jest to, że Okajima i jej zespół, w którym znajdziemy naukowców czy inżynierów nie zamierza skupiać się tylko na zarabianiu pieniędzy. Chodzi też o to, by sam finansował się projekt badania konkretnego wycinka atmosfery. Kule przemieszczając się nad naszą planetą miałyby dostarczyć naukowcom wielu cennych danych dotyczących przestrzeni, która jest trudno dostępna: za wysoko dla balonów, za nisko dla satelitów. Projekt badawczy sam by na siebie zarabiał. Albo biznes z gatunku "rozrywka" dostarczałby ważnych danych naukowcom - sami wybierzcie, jak na to patrzeć.

Czy będzie to wyglądało tak, jak na załączonych filmach? Raczej nie, takich zjawisk odtworzyć raczej się nie da - sztuczne pokazy będą... sztuczne. Nie znaczy to jednak, że nie porwą tłumów. Widzowie mogą być wniebowzięci - nie tylko w Japonii.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

japoniakosmos