Felietony

Star Horizon – hit czy kit?

Marcin M. Drews
Star Horizon – hit czy kit?
3

Słyszeliście o Star Horizon? Nie? No to może o Galactic Rising? Też nie? Pewnie dlatego, że projekt zmienił tytuł. Kiedy ostatni raz pojawił się w mediach, nazywał się Private 404. Również nie słyszeliście? Zatem może Bruce The Game albo Project Bogart coś Wam mówi? W porządku, poddaję się... Za...

Słyszeliście o Star Horizon? Nie? No to może o Galactic Rising? Też nie? Pewnie dlatego, że projekt zmienił tytuł. Kiedy ostatni raz pojawił się w mediach, nazywał się Private 404. Również nie słyszeliście? Zatem może Bruce The Game albo Project Bogart coś Wam mówi? W porządku, poddaję się...

Za wszystkie te tytuły odpowiada firma Tabasco Interactive. Choć określenie "wszystkie" jest tu swego rodzaju eufemizmem. Dlaczego? Posłuchajcie historii.

Bruce, który nigdy nie został bohaterem

Tabasco to spółka, która wyłoniła się z gruzów Nicolas Games - firmy, która stworzyła Afterfall. Początki były trudne - kilka osób wynajęło pokoik w sosnowieckim ośrodku sportu. Chłopcy zaczęli w nim tworzyć swą pierwszą grę - bez komputerów (zdolnym ludziom niewiele trzeba!).

Tam też narodziła się idea znana jako Project Bogart. Pardon, nie do końca znana, bo firma szybko przechrzciła ją na Bruce The Game. Media natychmiast obwołały projekt odkryciem sezonu. Legendę wspierał fakt, iż twórcy byli bohaterskimi rozbitkami z tonącego okrętu. Uciekli, przeżyli, zwyciężyli!

Bruce The Game zdobył więc szybko takie oto nagłówki:

  • Polski gamedev rośnie w siłę!
  • Śląska ofensywa na gamedev!
  • 10 obiecujących gier, o których mogliście nie słyszeć
  • 100 najciekawszych gier 2013 roku
  • BRUCE: czyżby moda na niezależne platformówki 2D trafiła także do Polski?
  • Dziesięć najlepiej zapowiadających się polskich gier w 2013 roku
  • 2013 przejdzie do historii
  • Dobre, bo polskie: BRUCE

Mało tego, największe w Polsce pismo o grach piało niemal z zachwytu: Choć katowicka ekipa dopiero zaczęła prace, można być pewnym jakości grafiki. Artysta odpowiedzialny za tła bez problemu mógłby znaleźć zatrudnienie przy produkcji kolejnej części Batmana (albo Sanitarium). Styl wizualny jest niepokojący, ale bardzo przyciąga. (...) Na Bruce'a poczekamy jeszcze kilka miesięcy, ale ja już wierzę w jego sukces znacznie bardziej niż kiedykolwiek w Afterfalla...

Entuzjazm dziennikarzy był wręcz niezwykły, zważywszy, iż wszystkie opinie były oparte na... trzech malowanych ilustracjach, czyli tzw. artworkach, które wyrażały co najwyżej pobożne życzenia co do tego, jak tytuł miałby wyglądać. Mało tego, niektórzy nazbyt podekscytowani odbiorcy komunikatu prasowego nie zauważyli nawet, że podesłane im obrazki to nie screeny z gry.

Artwork do gry. Po lewej , w ramce, kadr z filmu The Big Combo z 1955 r. Podobny?

Dobra passa jednak trwała w najlepsze. Bruce znalazł się w grupie Selected Projects na targach Game Connection Europe 2012, a spółka podpisała umowę o współpracy z Uniwersytetem Śląskim, który uruchomił kierunek dla twórców gier. Obrazków z gry nie zobaczyliśmy do dziś, ale były za to robione komórką fotki PR-owca z Francji i z USA (w stylu: ja w hotelu w San Francisco) - prestiż i szacun ludzi ulicy...

Mniej więcej po roku obracania wciąż tymi samymi trzema obrazkami, i oczekujący gracze, i dziennikarze zaczęli jednak zastanawiać się, czy aby na pewno projekt istnieje gdziekolwiek poza wyobraźnią jego twórców. Niska liczebność w firmie (obecnie sześć osób), rozdmuchane obietnice (gra miała wyjść na PC, PS3, Xbox 360 i iOS, miały być cuda na kiju, m. in. finishery w walce i bullet time), niejasne wówczas źródło finansowania i medialna cisza po eksplozji pierwszego zachwytu - nic tu ze sobą nie grało. Na blogu powołanym przez firmę było pusto, podobnie na profilu FB - najlepiej świadczy o tym fakt, iż od maja 2012 roku zdobył on niecałe 400 lajków...

I nagle bum!

Kiedy brak jakichkolwiek nowości skutecznie uśpił dziennikarzy, a pikantna nazwa firmy poczęła odpływać w niepamięć, nagle, jak grom z jasnego nieba poraził wszystkich kolejny komunikat! Oto w połowie 2013 roku firma Tabasco ogłosiła prace nad Private 404 - zabawną i pełną zwrotów akcji satyrą na wojnę!

Znów pojawił się zgrubny zarys fabuły z kilkoma artworkami. Dowiedzieliśmy się, że będzie szybko, efektownie, łatwo i przyjemnie, ale też czekają nas epickie bitwy i wybory moralne, od których zależeć będą losy całej galaktyki (wow!).

Tyle, że czas publicity Tabasco już minął i o grze napisał chyba aż jeden portal...

Sami twórcy tymczasem musieli się zorientować (choć to tylko moja teoria), że nazwa gry to nomen omen, więc dobrze nie wróży. Wszak 404 to słynny kod błędu znany też jako not found, co stanowi chyba zbyt dosłowne podsumowanie dotychczasowego portfolio firmy. Bruce przecież nie wyszedł do dziś, firma nabrała wody w usta (oficjalnie projekt nie został zamknięty) i jak gdyby nigdy nic zaczęła promować całkowicie inną grę (no, bez przesady ze słowem "promować").

Private 404 przechrzczony więc został na Galactic Rising, a zaraz potem na Star Horizon.

Tyle dobra w jednym! Czy w portfolio zostaną potem umieszczone trzy gry?

Zmian to nie koniec. Zniknął stary blog firmy z nieaktualnymi zresztą wpisami, pojawił się nowy z całym jednym wpisem, zmieniło się logo spółki i szata graficzna strony. A na niej w końcu upragnione screeny z gry - licząc tytułami, piątej, a tak naprawdę pierwszej. Oto jak prezentuje się Star Horizon:

Wojny klonów?

Cóż mogę powiedzieć - dla mnie grafika nie jest tak ważna jak grywalność, więc tytuł może i ma szanse stać się hitem. Ale powiedzmy to sobie szczerze. Grafika zadka nie urywa i na pewno nie jest wizytówką o treści: hej zobaczcie, jakie świetne gry robimy w Polsce! Na pewno dobrego wrażenia nie sprawiają też sklonowane obiekty. Pamiętajmy jednak, że to produkcja na iOS i Android.

Co dalej?

O współpracę firmy Tabasco z Uniwersytetem Śląskim chciałem zapytać rzecznika uczelni. W związku z tym 30 stycznia wysłałem mu mail, na który póki co nie odpowiedział.

Niewiele też wiemy o najnowszej grze - tej, która zdążyła mieć już trzy tytuły. Podobno ma pojawić się w pierwszym kwartale tego roku. Czy jest na to szansa?

Nie mówmy "nie" - poczekajmy do końca ujawnionego terminu. Biorąc jednak pod uwagę, że zostały dwa miesiące, dziwi brak filmów pokazujących gameplay*, brak trailerów, ba, absolutny brak jakiejkolwiek promocji. Tym bardziej, że decydentem w firmie jest ponoć PR-owiec z krwi i kości - ten sam, który zaszokował wszystkich promocją Afterfall oznajmiającą, że wspomniana gra jest lepsza od prostytutki, bo kosztuje mniej, a daje osiem godzin...

Póki więc gra nie wyszła, wciąż są szanse na to, że zaskoczy wszystkich i stanie się przebojem. Mimo to jednak odnoszę wrażenie, że nie tak powinno się kreować elektroniczną rozrywkę...

__________________________
* Tak naprawdę film pokazujący gameplay jest, ale firma zastrzegła, że nie można go publikować, bowiem przeznaczony jest tylko i wyłącznie na potrzeby Game Connection Europe 2013′s Selected Projects. Nie mogę go więc tu wkleić - co jest zabawne, bo, mimo iż z poziomu google i Youtube jest on niedostępny i celowo ukryty, na stronie wspomnianego konkursu można go bez przeszkód obejrzeć, bowiem organizatorzy ujawniają bezpośredni, prywatny link.

PS. Link do filmu już nieaktualny! Resztę postępów można śledzić na profilu FB.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu