Microsoft

Sprzedaż Lumii jest dramatycznie słaba. Ale pozytywnie zaskakuje linia Surface

Maciej Sikorski
Sprzedaż Lumii jest dramatycznie słaba. Ale pozytywnie zaskakuje linia Surface
328

Na giełdzie zielono - tak inwestorzy zareagowali na raport kwartalny Microsoftu. Zaprezentowane w nim dane okazały się lepsze od tych prognozowanych przez analityków, firma dobrze sobie radzi. Najważniejsze jest to, że wzrosty zapewniają różne oddziały, biznes nie opiera się na jednym filarze. Może...

Na giełdzie zielono - tak inwestorzy zareagowali na raport kwartalny Microsoftu. Zaprezentowane w nim dane okazały się lepsze od tych prognozowanych przez analityków, firma dobrze sobie radzi. Najważniejsze jest to, że wzrosty zapewniają różne oddziały, biznes nie opiera się na jednym filarze. Może i nie zarobili tyle, co Apple, ale jednocześnie nie są uzależnieni od sprzedaży jednego produktu. Bardzo dobrze, bo gdyby tym produktem były smartfony z linii Lumia, to sytuacja prezentowałaby się naprawdę źle.

Zacznę od tych nieszczęsnych smartfonów. Dlaczego nieszczęsnych? Bo w poprzednim kwartale, sezonie przedświątecznych zakupów, Microsoftowi udało się sprzedać 4,5 mln Lumii. W analogicznym okresie roku 2014 było to ponad 10 mln. Nawet zestawiając te dwie liczby, widać poważny zjazd. A jeśli porównamy wyniki sprzedaży Lumii z rezultatami, jakie osiągali inni producenci smartfonów, to Microsoft wypadnie naprawdę źle. Należy jeszcze wziąć pod uwagę, że korporacja z Redmond nie ma wsparcia w innych producentach, gdy mowa o rozprzestrzenianiu platformy Windows Phone (wybiegając w przyszłość, mobilnego Windowsa). Jeżeli zatem nie poradzi sobie sama, to chyba nit jej nie pomoże.

Firma tłumaczy to zmianą strategii, a ta polega m.in. na ograniczeniu liczby modeli w ofercie. Spadek sprzedaży był zatem do przewidzenia. Wiele osób stwierdzi wprost: to katastrofa. Nie dość, że utopiono miliardy dolarów na rozwoju mobilnego systemu i wspieraniu go przez te wszystkie lata, to jeszcze na koniec dołożono wielki wydatek, przejęto bezużyteczny oddział komórkowy Nokii. Wydatki się nie zwrócą, bo już same przychody z tego biznesu są relatywnie niskie. Zakładam, że w przyszłości wiele osób może to uznać za jedną z największych wpadek Microsoftu w całej historii firmy i najbardziej nieudany eksperyment Ballmera.

Ale zaznaczę przy tym, że zakończenie historii nie musi być tragiczne. I nie opieram się przy tym na zapewnieniach decydentów firmy, jej planach. Patrzę na wyniki linii Surfce. Przez kilka lat była ona wyszydzana, podkreślano, że to marnowanie pieniędzy, wpadka korporacji. Ale Microsoft konsekwentnie realizował swój plan. Efekt? W poprzednim kwartale przychody ze sprzedaży tego sprzętu wzrosły o 22% i sięgnęły pułapu blisko 1,4 mld dolarów. Korporacja z Redmond rozkręca się na tym polu. Jeszcze lepszym przykładem jest tu bing, do którego Microsoft dokłada przecież znacznie dłużej, ale zaczyna to przynosić pozytywne skutki.

Obok tabletów/komputerów z linii Surface, gwiazdą poprzedniego kwartału był oddział odpowiedzialny za Xboksa. Obie rzeczy nie powinny w sumie dziwić - przypominam, że mówimy o okresie przedświątecznym. Wyniki Xboksa rosły, ale o tym więcej napisze Tomasz, więc nie będę się wdawał w szczegóły. Wspomniane elementy sprawiły, że cały oddział More Personal Computing poradził sobie całkiem nieźle. Przychody co prawda spadły o 5% do 12,7 mld dolarów, ale spadek mógłby być większy, gdyby nie wspomniana poprawa wyników niektórych elementów układanki. Całkiem nieźle poradzono sobie nawet ze sprzedażą licencji na Windowsa (wyniki oddziału zmniejszyły się w mniejszym stopniu, niż mogłyby na to wskazywać wyniki sprzedaży komputerów w końcówce roku). Okazalo się, że ten biznes nie tylko Windowsem stoi.

Podobnie jest z całym Microsoftem - przywołany przed momentem segment firmy to zaledwie jego połowa. Mamy jeszcze Productivity and Business Processes, który osiągnął przychód wysokości 6,7 mld dolarów (spadek o 2%). Dobrze radzi tu sobie m.in. Office 365 - rośnie liczba jego użytkowników oraz wpływy z tej platformy. Jednak elementem, który najbardziej przyciąga uwagę rynku jest segment Intelligent Cloud (wzrost przychodów o 5% do 6,3 mld dolarów), czyli chmura Microsoftu. Niektóre jej części wykręcają naprawdę dobre wyniki: przychody Azure wzrosły o 140%! Korporacja z Redmond naprawdę dobrze radzi sobie w biznesie chmurowym, a nie jest tajemnicą, że w przyszłości ta przestrzeń będzie odgrywała coraz większą rolę w naszej rzeczywistości.

Patrząc na całość, wypada napisać, że przychody MS w poprzednim kwartale wyniosły 25,7 mld dolarów, a zysk 6,3 mld dolarów. W porównaniu z analogicznym okresem roku 2014 przychód spadł, ale Microsoft podkreśla (słusznie), że spory wpływ mają na to zawirowania na rynkach finansowych, zwłaszcza zmiany kursów walut. Gdyby nie te zmiany, Microsoft poprawiłby zeszłoroczne rezultaty. Nie to jest jednak najważniejsze - inwestorów najbardziej interesuje to, czy Microsoft pod rządami Nadelli może dynamicznie rosnąć. Okazuje się, że może. No, może poza tymi nieszczęsnymi smartfonami...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu