Mobile

Jedna funkcja, która powinna być obiektem zazdrości - sprawdzamy Amazon Fire Phone

Konrad Kozłowski
Jedna funkcja, która powinna być obiektem zazdrości - sprawdzamy Amazon Fire Phone
5

Pomimo hucznego debiutu Amazon Fire Phone nie zdołał osiągnąć nawet takich rezultatów jak tablety (Kindle) Fire, o e-czytnikach Kindle nie wspominając. Historia tego urządzenia może być powtarzana, jako prawdopodobnie jeden z najlepszych przykładów na to, jak nie powinno się wkraczać na rynek smartfonów. Czy szef firmy, Jeff Bezos, kiedykolwiek podejmie jeszcze tę rękawicę, szczególnie po tym, jak większość zespołu odpowiedzialnego za prace na smartfonem pożegnała się z firmą? Działanie to można przecież odebrać dwojako, więc kto wie?

Pomimo porażki, jaką poniósł Fire Phone, od zawsze byłem niesamowicie ciekaw tego urządzenia. Chwilami wydawał się on nawet idealnym urządzeniem dla mnie, ponieważ był to jeden z najlepiej wyposażonych smartfonów nieposiadający gigantycznego ekranu. Wraz z czasem jego możliwości przestawały robić tak duże wrażenie, ale charakterystyczne, unikalne rozwiązania, które w nim zastosowano, nigdy nie przestały mnie intrygować.



Amazon popełnił wiele błędów przy produkcji, promocji i sprzedaży Fire Phone, wspominaliśmy o tym nie raz, a ja wciąż pragnąłem osobiście przekonać się na co go stać. Trafił do mnie przed kilkoma dniami i od tamtej pory służył, jako główny telefon. Świetnie dogadywał się z polskimi sieciami, także w standardzie LTE, dlatego nie było żadnych przeciwwskazań, by na taki “eksperyment” się zdecydować.

W ciągu tego czasu przekonałem się, że niektóre wady telefonu można błyskawicznie naprawić - wystarczy odrobina chęci. Fire Phone mógł więc zastąpić mi dotychczas używane przeze mnie smartfony. Domyślny, oparty o karuzelę na ekranie głównym i mało intuicyjny launcher można zastąpić innym. Domyślną klawiaturę również. Dla równowagi, doceniłem obecność fizycznego przycisku “home” oraz absencję klawisza “wstecz” - zamiast niego, telefon obsługuje globalnie gest od dolnej krawędzi ekranu ku górze, co sprawdza się zaskakująco dobrze.



Ekranu blokady nie warto zastępować innymi rozwiązaniami, gdyż stracimy sporą część radości z użytkowania telefonu. Wszystko rozbija się bowiem o “dynamiczną perspektywę”, która to właśnie czyni ten sprzęt wyjątkowym. Obecnych na frontowym panelu 5 kamer nie sposób nie zauważyć. To one, wraz z zaawansowanym oprogramowaniem działającym w tle, odpowiadają za “namierzanie” i “śledzenie” twarzy użytkownika. Jedna z nich występuje też w roli zwykłej przedniej kamery pozwalającej robić zdjęcia, nagrywać filmy i prowadzić wideorozmowy.

Dlaczego tak istotne jest w tym przypadku położenie naszej twarzy względem ekranu? Ponieważ prezentowane na wyświetlaczu treści dostosowują się zależnie od tego, pod jakim kątem na nie patrzymy. Działa to niczym pochodna technologii 3D, ponieważ treści nie “wychodzą” poza ramy ekranu, a mamy do czynienia z głębią i perspektywą. Najlepszym przykładem jest oczywiście kilka ekranów blokady do wyboru, ale Amazon skorzystał z tej funkcji w wielu innych miejscach systemu. Na przykład w mapach, gdzie odchylenie głowy lub urządzenia powoduje ukazanie się dodatkowych informacji czy pozwala na uzyskanie innej perspektywy spoglądając na modele budynków czy ulice.



Zdecydowanym faworytem jest jednak dla mnie funkcja automatycznego scrollowania. Po wychyleniu urządzenia do tyłu, zawartość ekranu przewijana jest ku dołowi - trzymając telefon jedną ręką pod odpowiednim kątem możemy wygodnie czytać artykuł, którego treść będzie w żądanym przez nas tempie “przepływała” przez ekran. W aplikacji Kindle możliwe jest nawet “zablokowanie” takiego auto-przewijania i jedyne co nam pozostanie, to wpatrywanie się w ekran i czytanie książki. Po przesiadce na którykolwiek z posiadanych przeze mnie smartfonów od razu odczułem brak możliwości tak wygodnego i… naturalnego przewijania treści. Pomysł jak i wykonanie tej funkcji są fenomenalne.

Doskonale widoczne w każdym z czterech rogów ekranu kamery zdradzają nieprzeciętność tego smartfona, lecz gdyby nie one, to Fire Phone można by uznać za powszedni, a nawet przeciętny pod względem wyglądu telefon. Pokryty szkłem tylny panel, gumowana ramka okalająca całe urządzenie i wszechobecny, pospolity czarny kolor nie są cechami wyróżniającymi go na tle konkurencji. Mimo to, Fire Phone naprawdę mi się spodobał, a gdy tylko zobaczyłem go na żywo jedynie potwierdziły się moje przypuszczenia. W porównaniu do większości nowszych modeli jest odczuwalnie cięższy, co uznaję za zaletę, choć nie wszystkim przypadnie to do gustu.

Gdyby nie promocyjna cena, Fire Phone zapewne nigdy nie trafiłby do moich rąk. Pomimo sporych obaw, sprzęt Amazonu mnie nie rozczarował, ale czy na dłuższą metę stanie na wysokości zadania? Sam jestem tego ciekaw.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu