Spotify

Jak ci ludzie żyją? Jeszcze sporo osób robi wielkie oczy na hasło "Spotify", czy "Apple Music"

Jakub Szczęsny
Jak ci ludzie żyją? Jeszcze sporo osób robi wielkie oczy na hasło "Spotify", czy "Apple Music"
234

Dla mnie korzystanie ze streamingu muzyki jest czymś zupełnie normalnym. Ale nie dla wszystkich jest to takie jednoznaczne. Podczas ostatniej pogadanki wśród mniej technologicznych znajomych uświadomiłem sobie, w jakiej bańce przyszło mi żyć. Co się okazało? Spotify to wymysł, Apple Music to tylko wydatek, a króluje ładowanie "empetrójek" z Wrzuty i wrzucanie ich do telefonu przez kabel od komputera.

Tak, właśnie tak. Nie zastanawiałem się wcześniej nad tym, jak wygląda ekspansja platform do streamingu poza bańką, w której żyję. Bo przecież dla mnie sprawa jest prosta. Co miesiąc z konta schodzi mi mała suma, dzięki której mogę do woli, bezproblemowo słuchać czego tylko chcę. I powiem Wam szczerze, że bardzo nie chciałbym rezygnować z tej wygody. Piracić nie zamierzam - głównie z lenistwa, bo to dzięki streamingowi okazało się być... bardziej czasochłonne.

Do tej pory nie jest znana liczba użytkowników Spotify w Polsce. Ale patrząc na to, jak ludzie słuchają muzyki na smartfonach oraz komputerach, wcale nie spodziewam się "kokosów". Na uczelni? Jak wspomniałem o Spotify, to wszyscy zrobili wielkie oczy. Jak słucha się muzyki? Króluje YouTube, mimo reklam, które coraz częściej przeszkadzają. Ostatecznie, szuka się pliku na Wrzucie i samodzielnie, przez kabel ładuje się go do telefonu. Pukam się w czoło. Przecież to jest cholernie niewygodne!

Nie przekonuje darmowy okres próbny

Dowiedziałem się ponadto, że 20 złotych za miesiąc dostępu do Spotify to spora suma. Za tyle (najbiedniej) można jedną płytę w Empiku dostać i to wcale nie żadną nowość. Dla studenta to paczka papierosów i na upartego dwa piwa. A dobrze wiem, że dzisiaj studenci wcale nie biedują, tylko co tydzień mocno imprezują. Skądś muszą mieć na to pieniądze. Dlatego nie przekonuje mnie kompletnie tłumaczenie, że jest drogo. Ja tej kwoty w ogóle nie odczuwam i szczerze, to nawet nie zwracam uwagi na to, że akurat mi "uciekło" 20 złotych z konta.

Darmowy okres próbny? Nie przekonuje. Bo w dalszej perspektywie trzeba zapłacić. Z tego powodu i studenci i nieco starsi konsumenci treści rezygnują z próby oswojenia się ze streamingiem w ogóle. Nie tylko ze Spotify, ale także i z Netfliksem, który szturmem wziął Polski rynek. A uwierzcie mi i sam to przerabiałem, że po okresie próbnym nie wyobrażałem sobie już codziennego życia bez Spotify.

Podobnie mają moi "technologiczni" znajomi, którzy chętniej adaptują się do nowych trendów i nie stronią od dobrych usług, za które trzeba zapłacić. Zastanawiam się nad różnicami, które wynikają między nimi i osobami, które są mniej podatne na działanie trendów. A może to objaw bardzo chętnie podnoszonej tzw. "cebuli", wedle której Polacy niekoniecznie są skłonni zapłacić, kiedy po prostu nie muszą?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu