Artykuł sponsorowany

Lepszy dźwięk i lepsza rozgrywka na każdym komputerze i nie tylko. Wystarczy jedno urządzenie

Konrad Kozłowski
Lepszy dźwięk i lepsza rozgrywka na każdym komputerze i nie tylko. Wystarczy jedno urządzenie
6

Czasami, dopóki nie zweryfikujemy niektórych informacji albo osobiście nie sprawdzimy pewnych nowości, nie potrafimy uwierzyć, że niektóre zmiany mogą przynieść naprawdę wiele korzyści. Bierzemy za pewnik większość serwowanych nam funkcji i cech urządzeń, a nie powinno tak być, bo stosunkowo niedużym nakładem starań można znacznie wpłynąć na sposób i komfort korzystania z komputera. Jednym z najważniejszych aspektów i to nie tylko dla graczy jest jakość dźwięku, jaka towarzyszy nam podczas słuchania muzyki, grania, oglądania filmów, prowadzenia rozmów i tak dalej. Poleganie na domyślnych urządzeniach odpowiedzialnych za jakość dźwięku nie jest więc zalecane, a w bardzo prosty sposób można tej sytuacji zaradzić. Zewnętrzne karty dźwiękowe, podłączane za pomocą przewodu USB, oferują mnóstwo dodatkowych możliwości - i po stronie sprzętu, i po stronie oprogramowania. Po testach Sound Blaster X3 jestem tego pewien.

Choć pasjonatów pecetów nie brakuje, to laptopy sprzedają się dzisiaj najlepiej. W przypadku tych drugich urządzeń musimy godzić się na pewne kompromisy, a chyba najbardziej widoczny względem komputerów przenośnych sprzed kilku lat jest brak napędu fizycznego do odczytywania płyt CD i DVD. Można je jednak kupić w formie mobilnej, której do działania potrzebne jest tylko jedno złącze USB. Dokładnie takie same okoliczności sprzyjają podłączeniu zewnętrznej karty dźwiękowej. Creative Sound Blaster X3 to dość niewielkie i stosunkowo lekkie urządzenie, oprócz którego w pudełku znajdziemy przewód USB-C na USB A. Tylko tyle jest nam potrzebne, by uruchomić kartę, bo ta jest automatycznie wykrywana przez system - od razu można z niej korzystać - ale nie byłoby to wskazane, ponieważ dopiero zestaw sterowników i aplikacja dedykowana karcie pokażą jej prawdziwe możliwości. Ale do tego jeszcze dojdziemy.

Skupiając się na samym sprzęcie nie sposób nie zauważyć, że jest to akcesorium, które nie musi zwracać na siebie uwagi. Czarna plastikowa obudowa (wymiary 129 mm x 129 mm x 40.6 mm) wraz z pokrętłem to nieskomplikowana konstrukcja, ale taka prostota ma swoje dobre strony: może pozostać niezauważone i cały czas wykonywać swoje zadanie. Całość stabilnie stoi na blacie biurka dzięki gumowym, acz subtelnym nóżkom. Nie zdarzyło mi się, by podczas podłączania przewodu czy regulacji karta zaczęła wędrować po biurku. Na przednim panelu znajdują się dwa porty 3,5 mm jack - jeden z nich pozwala na podłączenie zewnętrznego mikrofonu, a do drugiego możemy wpiąć słuchawki. Urządzenia są automatycznie wykrywane, więc można z nich od razu zacząć korzystać. Regulacja głośności odbywa się za pomocą znajdującego się na szczycie pokrętła, obok którego umieszczono trzy funkcyjne przyciski. Pierwszy z nich odpowiada za balans audio, drugi za tryby odtwarzania, a trzeci uruchamia opcję SXFI. Jest to już druga generacja tej technologii i pozwala między innymi na konfigurację dźwięku przestrzennego, uwypuklenie dialogów w filmach, efektywne zarządzanie zużyciem energii oraz większą wierność dźwięku.

Tylna ścianka skrywa cztery złącza pozwalające na podłączenie głośników przestrzennych (2.1, 5.1, 7.1), a także złącze S/PDIF, które spotykane jest na przykład w soundbarach. Dzięki temu wszystkiemu dowolność w dobieraniu zestawu audio jest naprawdę spora i kupując jeden wcale nie ograniczymy się na przyszłość. Wokół pokrętła znajduje się delikatna poświata, która jest miłym dodatkiem, ponieważ pozwala szybko namierzyć pozycję karty na blacie w ciemnym pomieszczeniu. To nie jedyne oświetlenie, jakim dysponuje, ponieważ zastosowano też niewielkie diody o różnych kolorach znajdujące się przy przyciskach - wszystko po to, by móc szybko ocenić, z jakiego trybu korzystamy lub które urządzenia dodatkowe są podłączone.

Teraz skupmy się na specyfikacji i możliwościach tego sprzętu, a jest co omawiać. Zewnętrzna karta dźwiękowa Creative Sound Blaster X3 oferuje wzmacniacz, pełni rolę DAC-a USB i wspiera technologię Super X-Fi. Karta oferuje dźwięk 7.1 na wiele sposobów - może to być wirtualny dźwięk przestrzenny na słuchawkach, a także dyskretne 7.1 na głośnikach. Karta oczywiście oferuje Dolby Audio i wysoką rozdzielczość do 32-bitów przy 192 kHz. Oznacza to, że przy odpowiednich słuchawkach i kolumnach możemy doświadczyć muzyki w jakości, w jakiej jej jeszcze nie słyszeliśmy. Z pomocą przyjdą tu streamingowy serwis TIDAL oraz sklepy z plikami w wysokiej rozdzielczości, gdzie dostępne są nie tylko nowe, ale i klasyczne utwory. I tu pojawia się pierwsze największe zaskoczenie w kontekście dźwięku, bo przy właściwym źródle można naprawdę docenić pracę inżynierów dźwiękowych, którzy dopracowują nagrania wraz z artystami. Szansa na usłyszenie każdego instrumentu z osobna, co przekłada się w harmonijną i kompletną muzyczną całość z uzupełniającym to wszystko wokalem brzmiącym jak od osoby znajdującej się w tym samym pomieszczeniu co my - to naprawdę wywołuje efekt wow i po pewnym czasie zorientowałem się spędziłem na odsłuchiwaniu znanych mi wcześniej utworów dobre kilka godzin. Tyle, że odniosłem wrażenie, jakbym słyszał je po raz pierwszy. 

A na tym nie kończą się możliwości Sound Blaster X3, lecz tak dopiero zaczynają. Wspomniany wcześniej przycisk na obudowie pozwala przełączać się pomiędzy trybami muzycznym, filmowym i… growym, choć tutaj warto mieć na uwadze jego priorytetowy charakter. W przypadku muzyki brzmienie nabiera charakteru, basu i mocy. Przy filmach słyszalne jest uwypuklenie i przeniesienie na pierwszy plan dialogów. Rolę ostatniego trybu zdradza właściwa nazwa, która brzmi “footsteps enhancer”. Jak już się pewnie domyślacie, tutaj możemy liczyć na wyrazistość odgłosu kroków stawianych przez przeciwników w grach, co może okazać się wielu potyczkach bezcenne. Doping? W żadnym wypadku.

Mogłoby się wydawać, że będziemy się zbliżać ku końcowi, a Sound Blaster X3 ma jeszcze co najmniej dwa asy w rękawie. Obydwoma są aplikacje. Pierwszą z nich zainstalujecie na komputerze i będziecie mogli dogłębnie skonfigurować brzmienie wydobywające się z głośników, za które odpowiada karta. Uwierzcie mi, można wsiąknąć i spędzić mnóstwo czasu na dostosowywaniu dźwięku do własnych upodobań, ale totalnie warto - efekty są później nieocenione, ponieważ wszystko, z czym mamy do czynienia (muzyka, gry, filmy) wypada zupełnie inaczej. Mnogość efektów, opcji korekcji i dodatkowych funkcji potrafi przytłoczyć, ale warto pamiętać, że nawet jeśli nie odważycie się sprawdzić ich wszystkich, to dźwięk będzie brzmiał o wiele lepiej, niż do tej pory.

Tym bardziej, że Creative postanowiło podnieść poprzeczkę w kwestii personalizacji ustawień. Teraz nie tylko robimy to za pomocą suwaka, ale także… fotografując swoją twarz i ucho. Aplikacja mobilna analizuje ich kształt i przygotowuje profil ustawień, które sprawią, że dźwięk nabierze barw i przestrzenności do niespotykanego przez was do tej pory stopnia. Po założeniu słuchawek aż trudno uwierzyć, że taki dźwięk wydobywa się tylko z dwóch źródeł, bo efekt przestrzenności jest wręcz niebywały. Otacza nas naprawdę  z każdej strony i aż można zachodzić w głowę, jakim cudem jest to osiągane. Sama aplikacja oferuje też funkcję zdalnego pilota do sterowania dźwiękiem i źródłami dźwięku. Super wygodne!

A teraz najlepsze na koniec - karta dźwiękowa Sound Blaster X3 posłuży Wam nie tylko przy komputerze PC i Mac, ale także skorzystacie z niej przy konsolach do gier wydobywając z nich jeszcze lepszy dźwięk na czas rozrywki (lub pracy;) płacąc tylko 529 zł. To naprawdę zaskakujące, że nie wydając nawet tysiąca złotych można w tak dużym stopniu zmienić swoją codzienność. Jestem przekonany, że ci którzy różnicę usłyszą nie będą chcieli z niej zrezygnować.

 

--

Materiał powstał we współpracy z marką Creative

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu