Samsung

Samsung w swoim stylu odpowiada na nowe iPhone'y i Apple Watcha

Tomasz Popielarczyk
Samsung w swoim stylu odpowiada na nowe iPhone'y i Apple Watcha
49

Przepychanki Samsunga i Apple nie są niczym nowym. Szczególnie w wykonaniu tej pierwszej firmy wyglądają one nietuzinkowo. Kiedy Apple promowało swoje nowości hasłem "The next big thing", Samsung dodawał "the next big thing is already here". Gdy kolejki po nowe iPhone'y ustawiały się pod salonami, S...

Przepychanki Samsunga i Apple nie są niczym nowym. Szczególnie w wykonaniu tej pierwszej firmy wyglądają one nietuzinkowo. Kiedy Apple promowało swoje nowości hasłem "The next big thing", Samsung dodawał "the next big thing is already here". Gdy kolejki po nowe iPhone'y ustawiały się pod salonami, Samsung wyśmiewał ludzi tam stojących. Teraz jest podobnie. Koreańczycy wyśmiali wszystko, co pokazało w tym tygodniu Apple.

W serwisie YouTube pojawiła się seria krótkich, trwających zaledwie kilkadziesiąt sekund spotów, których bohaterami są dwaj pracownicy Apple Store stylizowani na typowych nerdów. Na sześciu spotach przedstawione zostały scenki, w których najpierw oglądają streaming z konferencji, którego działanie pozostawia wiele do życzenia, a następnie komentują poszczególne nowości.

Szybko się jednak okazuje, że duży wyświetlacz, brak rozbudowanego multitaskingu i rysika takiego jak S-Pen rozczarowują. Dlatego zwieńczeniem każdego spotu jest makieta przedstawiająca Galaxy Note'a 4 oraz zegarek Gear S. Całej kampanii przyświeca natomiast hasło #NoteTheDifference. Natomiast playlista nosi nazwę "It Doesn't Take a Genius", co ma odnosić się do głównych bohaterów.

https://www.youtube.com/watch?v=vA8xPyBAs_o&list=PLMKk4lSYoM-yi1RcmxhgbkFxIAa577K4A

Samsung nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz drwi z Apple. Jeszcze wcześniej na Twitterze firmy pojawiła się grafika, w której zacytowano Steve'a Jobsa krytykującego smartfony z dużymi wyświetlaczami. Tym samym Koreańczycy kreują siebie na prawdziwych innowatorów i inicjatorów postępu spychając Apple do roli naśladowcy i firmy, która stara się nadganiać ze swoimi pomysłami za konkurencją. Czy tak jest w istocie? Podejrzewam, że po wczorajszej lawinie felietonów (m.in. na naszych łamach) już każdy zdołał sobie na ten temat zdanie wyrobić.

Pozostaje jedynie pytanie, na ile taka reklama porównawcza jest skuteczna. Samsung uprawia ją nieprzerwanie od dłuższego czasu i za każdym razem wymierza policzki koncernowi z Cupertino. Takie działania wymagają wyczucia i dobrego smaku. Wystarczy spojrzeć na analogicznie działający projekt Microsoftu - Scroogled, który spotkał się ze zniesmaczeniem i gorzkimi słowami krytyki. W rezultacie twórcy Windowsa szybko wycofali się z agresywnego uderzania w Google i wybrali bardziej wyważoną drogę promocji. Gdzie znajduje się ta cienka granica, po której przekroczeniu reklama zaczyna bardziej szkodzić niż pomagać twórcom? Samsung jej jeszcze nie przekroczył. U mnie spoty wywołują jedynie uśmiech (trochę pobłażliwy, ale jednak). Wystarczy jednak spojrzeć na komentarze pod nimi, aby przekonać się, że nie każdemu przypadły do gustu.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu