Google

Samsung dosłownie zmiażdżył konkurencję. Ale czy może czuć się bezpiecznie?

Maciej Sikorski
Samsung dosłownie zmiażdżył konkurencję. Ale czy może czuć się bezpiecznie?
29

Ostatnimi czasy da się chyba zauważyć mniejsze natężenie informacji na temat platformy Android. Być może to tylko złudzenie i pomijam doniesienia, dotyczące zielonego robota, ale wydaje mi się, że więcej uwagi poświęca się teraz systemom Windows Phone (bo walczy o rynek) oraz iOS (bo Apple dało powo...

Ostatnimi czasy da się chyba zauważyć mniejsze natężenie informacji na temat platformy Android. Być może to tylko złudzenie i pomijam doniesienia, dotyczące zielonego robota, ale wydaje mi się, że więcej uwagi poświęca się teraz systemom Windows Phone (bo walczy o rynek) oraz iOS (bo Apple dało powody do narzekań i ataków). Android stał się już chyba na tyle duży i mocny, że aż nudny. Niektóre informacje na temat mobilnego systemu Google warto jednak wyciągnąć na pierwszy plan, bo wydają się być bardzo ciekawe. Tak jest m.in. z udziałami poszczególnych producentów w Androidowym rynku.

Zestawienie, które za chwilę zobaczycie przygotowali pracownicy Millennial Media, a najciekawsze jest w nim to, że nie dotyczy ono jedynie nowych smartfonów, lecz wszystkich słuchawek z Androidem, jakie można obecnie znaleźć w kieszeniach, torebkach, plecach i dłoniach użytkowników. To bardzo przydatny ranking, ponieważ w przystępny sposób prezentuje obecną sytuację w branży. Zwłaszcza, że można ja porównać z zeszłoroczną rzeczywistością.

Największe wrażenie robi oczywiście pozycja Samsunga. Okazuje się, że już blisko połowa (46%) smartfonów z Androidem, jakie można znaleźć na rynku, to sprzęt koreańskiej firmy. Tak sprawa przedstawiała się w III kwartale 2012 roku. Ten wynik robi jeszcze większe wrażenie, gdy jednocześnie wspomina się, że w III kwartale 2011 roku udziały Samsunga wynosiły 23%. W ciągu roku udało im się poprawić własny wynik o 100%, co z jednej strony jest godne podziwu i przyklaśnięcia, ale z drugiej strony, oznacza, że ktoś musiał poważnie stracić.

Tym kimś było przede wszystkim HTC. Niejednokrotnie wspominaliśmy na AW, że w przypadku tajwańskiego producenta rok 2012 nie należał do udanych. Przez kilka kwartałów korporacja była w odwrocie i dopiero ostatnio zaczęła pokazywać, iż nie zapomniała, jak się tworzy atrakcyjne produkty i co należy robić, by przyciągać klientów. Pytanie tylko, czy wrócili już na właściwe tory i zaczną odrabiać straty, czy było to jedynie drgnięcie i na więcej firmy po prostu nie stać w starciu z koreańskim gigantem?

HTC to zdecydowanie największy przegrany mijającego roku – w III kwartale 2011 roku kontrolowali blisko 1/3 rynku smartfonów z Androidem, a po 12 miesiącach było to zaledwie kilkanaście procent. Strata jest wręcz porażająca i przypomina trochę sytuację Nokii oraz Symbiana na całym rynku platform mobilnych. Przykład tajwańskiej korporacji to świetna przestroga dla innych producentów – płynie z niej prosta nauka, iż jeden kiepski sezon może mieć bardzo poważne konsekwencje i w branży IT trzeba cały czas mieć na oku konkurencję. Smartfony HTC zebrały w tym roku tęgie lanie od flagowców Samsunga i firma chyba na długo zapamięta tę lekcję.

Sporo straciła także Motorola, ale w ich przypadku można było zakładać, że będzie to stracony rok. Najpierw minęło sporo czasu nim została domknięta transakcja przejmowania przez Google, a potem rozpoczęła się restrukturyzacja. Nie wiadomo, ile potrwa ten proces i co przyniesie. W gruncie rzeczy nie wiadomo też, co planuje gigant z Moutnain View. I czy w ogóle ma jakiś plan względem swojego oddziału kupionego za kilkanaście mld dolarów.

Z komentarzem do wyniku LG chyba trzeba się wstrzymać. Z jednej strony, wyraźnie stracili, ale z drugiej strony, od jakiegoś czasu prowadzą bardziej sensowną politykę rozwoju swojego oddziału mobilnego. Problem polega jednak na tym, że co jakiś czas sprawiają wrażenie firmy, która zrozumiała swoje błędy i w końcu rzuci rękawicę konkurencji, po czym okazuje się, że powtarzają te same błędy. To zdecydowanie największa niewiadoma ma tego rynku.

Najciekawszy w całym zestawieniu jest chyba ostatni słupek. Zebrano w nim wszystkich pozostałych producentów. A to oznacza przede wszystkim japońskie i chińskie firmy. Na początku bieżącego roku kilku producentów z Kraju Kwitnącej Wiśni zapowiadało, iż postraszy producentów z innych krajów, ale jakoś niewiele z tego wyszło. Przyznam, że liczyłem na więcej. Wtopy nie zaliczyło chyba tylko Sony. Póki co furory nie zrobili, ale jednocześnie pokazali, iż rozwód z Ericssonem wyszedł im na dobre. Być może rok 2013 będzie należał do japońskiego giganta?

I last but not least – chińskie firmy. Po dwóch największych, czyli ZTE oraz Huawei spodziewałem się znacznie więcej. Na początku roku wykonali oni ten sam ruch, co japońskie koncerny i zapowiedzieli, że najbliższe kwartały nalezą do nich. Chińscy producenci mieli wejść z przytupem m.in. do Europy i pokazać, że są w stanie tworzyć sprzęt klasy premium, po który będą się ustawiać kolejki. Do tej pory istnieje on jedynie na papierze i w zapewnieniach przedstawicieli obu korporacji. Firmy notują jednak wzrost sprzedaży, co należy przypisać głównie średniej i niższej półce cenowej. Być może w przyszłym roku pokażą więcej w klasie najdroższych urządzeń i osiągną "pełnię szczęścia".

Na wspomnianych korporacjach nie kończy się jednak temat chińskich producentów. Znajdziemy tam znacznie więcej mniej lub bardziej znanych firm, które póki co nastawione są głównie na rodzimy rynek (i trudno się temu dziwić), ale z czasem mogą wyjść poza Państwo Środa i wówczas zrobi się bardzo ciekawie. Bacznie należy obserwować zwłaszcza firmę Lenovo. Zdaniem niektórych, to właśnie tej korporacji obawia się Samsung w segmencie smartfonów z Androidem. Przykład HTC pokazał, że niewiele potrzeba, by stracić pozycję lidera w tej prężnie rozwijającej się branży. Jedno jest pewne – nudno raczej nie będzie.

Źródła zdjęć: memgenerator.pl, iborgo.pl, techradar.com

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

SonyLenovoLGSmartfonhuaweiZTE