Recenzja

Dodatek Rise and Fall sprawił, że znowu nie mogłem oderwać się od Civilization VI...

Tomasz Popielarczyk
Dodatek Rise and Fall sprawił, że znowu nie mogłem oderwać się od Civilization VI...
7

Civilization VI Rise and Fall to pierwszy dodatek do najnowszej odsłony serii. Ja już mam na liczniku kilkadziesiąt godzin i nie mogę się nacieszyć zmianami, które, choć nie rewolucyjne, doskonale urozmaicają rozgrywkę, nadając jej jeszcze większej głębi.

Mam wrażenie, że ostatnie odsłony serii Civilization były raczej chłodno przyjmowane przez fanów, którzy zjadali zęby przy dwójce czy pokochali czwórkę. Piątka okazała się płaska, a zmiany niekoniecznie wyszły jej na dobre. W szóstce twórcy poszli w kierunku cukierkowej oprawy, ale mocno przebudowali sam gameplay. Zrobiło się ciekawie (sam byłem zachwycony, pisząc w recenzji Civilization VI, że lepszej gry nie mogłem sobie wymarzyć), ale niestety - to już szósta część Civki, a więc miejscami robiło się montonnie i zwyczajnie nudno. Przecież formuła nie uległa większym przeobrażeniom, a próżno w niej było szukać większych nowości. Siłą rzeczy musiało powstać coś nowego.

Dodatki do Civilization to temat na obszerny artykuł. Dotąd ukazywały się dość regularnie i stanowiły naprawdę dużą wartość. Wystarczy sobie przypomnieć, jak mocno przeobraziły czwórkę z gry raczej przeciętnej na niesamowicie rozbudowaną i właściwie kompletną. Od piątki zaczęła się zabawa w DLC z dodatkowymi cywilizacjami, co niekoniecznie mi się podoba. Twórcy nie odeszli jednak całkowicie od formuły "expansion packów".

To wszystko sprawia, że po wydaniu kilku dodatków dana część Cywilizacji staje się grą obłędnie wręcz dobrą. To ma swoje konsekwencje, bo trudniej potem graczy przekonać do kolejnej odsłony. Tak jest za każdym razem.

Rise and Fall, jak sama nazwa wskazuje, skupia się przede wszystkim na wzlotach i upadkach, jakie na przestrzeni lat przeżywają cywilizacje. Największą nowością jest tutaj zatem system epok. Zaczynamy zatem od starożytności, potem jest średniowiecze itd. Każda z epok wymusza na graczu uzyskanie określonej liczby punktów. Jeżeli ich nie uzbiera, jego cywilizacja popadnie w kolejnej epoce w ciemne wieki oznaczające duże minusy ofraz kary. Jeżeli natomiast uda nam się przekroczyć limit - wejdziemy w złotą erę. Jest też opcja dla odważnych, a więc przeskoczenie z ciemnych wieków prosto do złotych - wówczas nastaje heroiczna epoka, w której bonusy są jeszcze większe.

Punkty otrzymujemy za różne aktywności, jak np. pokonywanie barbarzyńców, budowanie cudów, eksplorację czy badania naukowe. W ten sposób gra trochę wywiera na nas presję, by nie popadać w stagnację. Kolejne epoki nastają bowiem dla wszystkich cywilizacji w tym samym czasie, a to oznacza, że musimy wykorzystać na 100 proc. każdą kolejną turę.

Kolejną nowością jest system lojalności miast, który de facto nie nie jest niczym szczególnie nowym. To frustrujące, że twórcy w każdej nowej Civilization wycinają część fajnych i ciekawych elementów, żeby potem drugi raz sprzedać je graczom w DLC. Moim zdaniem to działanie z premedytacją. No bo trudno mi uwierzyć, że ktoś wyciął sobie ten element, stwierdzając, że nie pasuje, a następnie w niemal niezmienionej formie wprowadził na nowo, zmieniając zdanie. A lojalność w Rise and Fall wygląda bardzo podobnie do systemu z poprzednich części serii. Po prostu im dalej miasto znajduje się od stolicy i im większy nacisk wywiera na nie kultura obcego mocarstwa (lub im więcej ludzi zwyczajnie w nim mieszka) tym trudniej zapanować nad jego lojalnością. Musimy zatem stawiać specjalne budowle, dbać o rozrywkę oraz dostarczać surowce luksusowe.

Tutaj na ratunek przychodzi system gubernatorów i to już faktyczna nowinka, choć niezbyt wpływająca na samą rozgrywkę i jej głębię. W trakcie rozgrywki możemy ich regularnie zatrudniać i awansować na kolejne poziomy, co wiąże się z dodatkowymi modyfikatorami. Jedni są nastawieni na kulturę, inni na wiarę, a jeszcze inni wpływają na rozwój infrastruktury lub dyplomację. Każdego gubernatora możemy przydzielić do dowolnego miasta, a także przerzucać między miejscowościami. Wiąże się to jednak z czasem, jaki jest potrzebny na objęcie przez niego rządów.

Solidnych nowości doczekała się w Rise and Fall również dyplomacja, która zawsze w tej serii właściwie kulała. Teraz mocarstwa mogą zawierać między sobą sojusze o różnym charakterze (nie tylko militarnym). Wprowadzono też mechanikę kryzysów. W sytuacji, gdy jedna z cywilizacji dość mocno zaburzy ład na świecie (serwując np. sąsiadowi atomówkę lub dwie), inni mają możliwość wzięcia udziału w zbrojnej interwencji przeciwko niemu. Każdy kryzys ma określony cel oraz nagrody - zarówno dla obrońców jak i atakujących. Co więcej, ci ostatni w trakcie kryzysu otrzymują różnego rodzaju bonusy, a więc stanowią większe wyzwanie niż w przypadku zwykłej wojny.

Czy te trzy duże zmiany wywracają rozgrywkę do góry nogami? Ani trochę i całe szczęście. Twórcy po prostu nasycają grę kolejnymi trakcjami dokładnie w taki sposób, jak robili to w każdym poprzednim dodatku do poprzednich odsłon.

"Dużym" mechanizmom towarzyszą setki pomniejszych nowości, jak surowce, budyki, technologie, doktryny i wiele, wiele innych. Nie zabrakło oczywiście też nowych cywilizacji oraz liderów. Dopiero to wszystko składa się w jeden kompletny obraz, który wygląda naprawdę dobrze. Trudno jednak ciągle wybaczyć twórcom, że ciekawe i wartościowe rozwiązania z poprzednich odsłon, jak np. system korporacji, zostały wycięte na stałe i nawet nie spróbowano ich przywrócić w zmienionej formie...

Podsumowując, Rise and Fall to wartościowy dodatek, który w solidny sposób urozmaica rozgrywkę. Jest kilka wpadek, jak chociażby ta nieszczęsna lojalność czy mało ciekawy system gubernatorów. Mechanika epok, kryzysy i inne pomniejsze zmiany w znacznym stopniu to rekompensują. Jeżeli odbiliście się od Civilization VI, ten dodatek tego na pewno nie zmieni. Jeżeli spędziliście już przy grze kilkanaście godzin, ale Wam się znudziła - macie szansę spędzić kolejnych kilkanaście (lub więcej).

To ewolucyjne podejście do tematu może rozczarowywać, bo Civilization VI ma jeszcze kilka braków. Pozostaje mieć nadzieję, że zanim twórcy ogłoszą prace nad siódemką (i powtórzy się opisywany we wstępie scenariusz), uraczą graczy jeszcze jednym lub dwoma takimi solidnymi paczkami nowości.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu