Recenzja

To najlepsze słuchawki do Nintendo Switch. Test SteelSeries Arctis 1 Wireless

Paweł Winiarski
To najlepsze słuchawki do Nintendo Switch. Test SteelSeries Arctis 1 Wireless
19

Kiedy już porzuciłem wszelką nadzieję na to, że pojawią się wreszcie bezprzewodowe słuchawki, które będę mógł podłączyć bez kabla do swoich konsoli Nintendo Switch - niczym rycerz na białym koniu - przyjechało SteelSeries oferując najlepsze moim zdaniem urządzenie do przenośnego Nintendo. Przetestowałem SteelSeries Arctis 1 Wireless - jestem zachwycony i mam im tylko jeden zarzut.

Konsola Nintendo Switch pojawiła się w marcu 2017 roku, czyli kiedy już wielu producentów smartfonów zaczęło rezygnować ze złącza mini-jack 3,5 mm. I nawet ja przerzuciłem się wtedy całkowicie na bezprzewodowe słuchawki nie mając w ogóle zamiaru wracać do kabla. Co jednak zrobiło w tym temacie Nintendo? Kompletnie nic. Tak oryginalna wersja Switcha, jak i jego niedawna odświeżona odsłona oraz mniejszy, typowo mobilny Nintendo Switch Lite nie obsługują bezprzewodowych słuchawek na BT. To znaczy część headsetów działa z zadokowaną konsolą - wystarczy wpiąć dongla USB do portu USB w tym plastikowym koszmarku służącym do podpięcia konsoli do telewizora i podobno działa. Piszę podobno, bo nie miałem na głowie ani jednego headsetu, który pozwoliłby mi grać bezprzewodowo na zadokowanym Nintendo Switch. A jeśli patrzeć na tryb mobilny - nie było w ogóle takiego na rynku.

SteelSeries Arctis 1 Wireless podłączamy do Nintendo Switch bezprzewodowo

Tam gdzie japoński gigant nie umie, tam SteelSeries dokonuje niemożliwego i tworzy bezprzewodowe słuchawki do Switcha. Jak to działa, skoro sama konsola nie pozwala na takie połączenie? Otóż w zestawie z SteelSeries Arctis 1 Wireless dostajemy małego dongla na USB-C, którego wpinamy do konsoli (port ładowania na spodzie). Ten natomiast łączy się ze słuchawkami bezprzewodowo przez WiFi 2.4 GHz. Czy coś trzeba konfigurować? Absolutnie nic - po prostu wpinacie dongla, włączacie konsolę, włączacie słuchawki i po chwili macie w nich dźwięk ze Switcha. Plug & play w najlepszej formie - niczego nie trzeba parować, ustawiać, po prostu działa.

A działa rewelacyjnie. Same słuchawki nie posiadają żadnego systemu ANC, ale całkiem nieźle wygłuszają otoczenie - choć w metrze na przykład część dźwięków przebijała się do moich uszu. Jakość audio jest jednak świetna, dobrze wyważony dół pasma, środek i góra - to ważne, bo Switch nie ma żadnego korektora. Słuchawki ani razu nie rozłączyły się z donglem, nie sprawiły żadnych problemów - cud, miód, malina. Arctisy są też dość głośne, a poziom dźwięku można regulować zarówno pokrętłem na muszli, jak i przyciskami na konsoli - super sprawa, bo część kablowych słuchawek jakie podłączałem do Switcha grały niestety za cicho. Dongiel jest też na tyle zgrabny, że nawet podłączony do Switcha Lite wygląda dobrze i nie psuje wizualnie odbioru konsoli. Jakiś minus? No jest - nie da się równolegle ładować konsoli i używać słuchawek.

Po co mi słuchawki tylko do Switcha? Ale one nie są tylko do Switcha

Zacząłem od Switcha, bo moim zdaniem to główny atut SteelSeries Arctis 1 Wireless. Musicie jednak wiedzieć, że sprzęt zadziała bezprzewodowo również z PlayStation 4, PC i Makiem - kablowo natomiast podłączycie go wszędzie tam gdzie jest mini-jack 3,5 mm lub przejściówka umożliwiająca wpięcie tego złącza w inne. Testowałem SteelSeries Arctis 1 Wireless również na PlayStation 4 i PC. W obu przypadkach dźwięk był świetny, nie było żadnych problemów z połączeniem - co więcej, znajomi z którymi gram na PC w PUBG powiedzieli, że dźwięk z mikrofonu od SteelSeries Arctis 1 Wireless jest kapitalny i nigdy wcześniej nie słyszeli mnie aż tak dobrze (a kilka headsetów w rozmowach z nimi testowałem). Zaznaczę jednak, że wspomniany mikrofon jest wpinany i potrafi jednak trochę mocno złapać otoczenie. Ale może to kwestia ustawienia odpowiedniej czułości i nie każdy podejdzie do tematu tak krytycznie.

Zapytacie pewnie jak podłączyć dongla USB-C do PS4 czy PC-ta. Otóż w zestawie jest kabelek z przejściówką do klasycznego USB. Proste i działa.

Specyfikacja SteelSeries Arctis 1 Wireless

Pewnie część z Was mam w nosie tego typu informacje, ale podrzucam dla tych, którzy decydują o zakupie słuchawek patrząc w tabelki:

Pasmo przenoszenia słuchawek: 20 ~ 20000 Hz
Impedancja słuchawek: 32 Om
Czułość słuchawek: 98 dB
Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100 ~ 6500 Hz
Czułość mikrofonu: -38 dB

Wygląd i wykonanie, czyli jedyna wada

Wyjątkowo wygląd i wykonanie słuchawek wylądowało na samym końcu. Dlaczego? Bo właśnie wykonanie jest tak naprawdę jedyną wadą SteelSeries Arctis 1 Wireless. Sam wygląd jest w porządku - headset nie jest “masywny”, jak to bywa na przykład u Razera. Konstrukcja wydaje się spójna i przemyślana, skromna i stonowana. Czarny matowy plastik jest miły w dotyku, na swój sposób delikatny. Nic tu nie świeci i choć na obu muszlach producent umieścił swoje logo, to jednak nie razi w oczy.

Lewa słuchawka to centrum sterowania urządzeniem i tu na ogromny plus umiejscowienie pokrętła głośności. W takim na przykład Razer Nari Ultimate ciągle łapałem się na tym, że jakiekolwiek oparcie głowy o cokolwiek skutkuje dotknięciem pokrętła i zmianą głośności słuchawek. W SteelSeries Arctis 1 Wireless nic takiego się nie dzieje. Na lewej muszli mamy też przełącznik mikrofonu, port słuchawkowy mini-jack 3,5 mm, port ładowania microUSB oraz złącze na wpięcie mikrofonu. Trochę szkoda, że skoro dongiel jest na USB-C nie pokuszono się też o port dla kabla USB-C do ładowania słuchawek. Nie ma też miejsca na wspomnianą końcówkę, przez co dość łatwo ją zgubić - z drugiej strony dongiel jest dość duży i nie bardzo widzę miejsce, gdzie można byłoby zrobić w słuchawkach jakiś schowek. Ach i jeszcze przycisk uruchamiania słuchawek, który trzeba nacisnąć by sprzęt działał - wygląda trochę jakby jego miejsce na prawej muszli projektował ktoś z niezłą fantazją albo pod wpływem alkoholu. No nijak nie jest to intuicyjne, a sam przycisk praktycznie nie wystaje z muszli, do tego ma bardzo niski skok - po miesiącu dalej nie potrafiłem w niego trafić na ślepo.

Materiał pokrywający nauszniki jest delikatny i przyjemny w dotyku, nie drażni skóry. Klasyczny system rozsuwania słuchawek pałąkiem działa sprawnie i się nie blokuje. Od dołu wyścielony jest miękkim, elastycznym materiałem.

Niestety jakość plastiku jest kiepska i aż boję się pomyśleć, jak te słuchawki będą wyglądać za pół roku. Po nieco ponad miesiącu testów i dość dobrego traktowania (noszone bez etui, ale nie wrzucane obok kluczy czy drapiących przedmiotów) matowe wykończenie plastiku jest “wyświecone”, co przypomina rysy i wygląda nieestetycznie (na zdjęciach wygląda to zdecydowanie lepiej niż w rzeczywistości). Część osób pewnie będzie mieć to w nosie, jednak od słuchawek za ponad 500 złotych oczekuję materiałów takiej jakości, by przynajmniej przez kwartał wyglądały jak nowe. A tu w zasadzie po kilku dniach pojawiły się pierwsze przycierki i sprzęt zaczyna powoli wyglądać jakbym używał go nie miesiąc, a rok. Wielka szkoda, bo to naprawdę jedyny minus urządzenia.

Ale nawet mimo jakości wykonania SteelSeries Arctis 1 Wireless to moim zdaniem najlepsze słuchawki do Nintendo Switch i póki co jedyny model, który pozwala na bezprzewodowe podłączenie konsoli w trybie handheld. Dodatkowo sprzęt zdaje egzamin również w podłączeniu do PlayStation 4, jak i PC. Jeśli więc szukacie bezprzewodowych słuchawek do swojego mobilnego sprzętu Nintendo, SteelSeries Arctis 1 Wireless będą świetnym wyborem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu