Konsole

Na nowo odkrywam PS Vita i bardzo mi przykro, że ten sprzęt tak marnie skończył

Kamil Świtalski
Na nowo odkrywam PS Vita i bardzo mi przykro, że ten sprzęt tak marnie skończył
34

PlayStation Vita to sprzęt, który rozbudzał moją wyobraźnię od pierwszych zapowiedzi. Następca PSP - pod każdym względem lepszy, szybszy, doskonalszy. Jak się jednak szybko okazało, miał jeden zasadniczy problem: biblioteka gier. Ale ostatnio odkrywam tę konsolkę na nowo — i bawię się przy niej znakomicie.

Konsole przenośne od zawsze były moimi ulubionymi — to im poświęcam najwięcej uwagi. 3DS niezmiennie pozostaje moją konsolą wszech czasów (i zagrożenia w temacie na horyzoncie nie widać), z GameBoy Advance, DS i PSP spędziłem setki godzin. Vita, przynajmniej na papierze, jest najlepszą z nich. Najlepsze ekrany, dwie gałki analogowe (i nawet nie zacinają się jak joy-cony w Switchu ;), solidne podzespoły. Wszystko zapowiadało się wręcz doskonale, ale jednak konsola nie powtórzyła sukcesu swojego poprzednika. Granie na smartfonach miało się już wówczas znakomicie, gry f2p rosły w siłę. Baza potencjalnych użytkowników była znikoma, to i gier było jak na lekarstwo — przynajmniej poza Japonią.

Nie ma co ukrywać: PlayStation Vita na Zachodzie nie radziła sobie najlepiej. Jasne, było kilka perełek które porywały nawet typowo mainstreamowych graczy (m.in. Uncharted: Złota Otchłań czy Tearaway). Nie brakowało też portów, które sprawdzały się w tej formule zaskakująco dobrze (jak Hotline Miami, Mortal Kombat, Rayman Origins), jednak sam główni zapamiętałem te, które działały... no cóż, ledwo. Bo trudno było się zachwycać tym jak ruszała się na Vicie trylogia Jaka i Daxtera czy chociażby The Legend of Heroes: Trails of the Cold Steel. I przyznam, że na wiele lat konsola (a właściwie to konsole, bo w przypływie szaleństwa do mojej premierowej wersji z ekranem OLED dokupiłem też nowszy wariant - z ekranem LCD i ładowaniem micro USB) poszła u mnie w zapomnienie i wylądowała na dnie szuflady. Aż tu nagle naszła mnie chęć na przejście i/lub odświeżenie sobie kilku przygodówek i visual novel. A do tego lepszej konsoli niż Vita przecież nie ma. No i wsiąkłem!

Kiedy odkurzyłem parę tygodni temu PS Vitę byłem zaskoczony tym, jak fajna to konstrukcja. W dobie wielkiego, będącego karykaturą mobilnej konsoli, zwykłego Switcha — konsolka Sony jest mała, lekka i niezwykle poręczna. Przyciski i analogi działają świetnie (i mimo upływu lat, udaje im się nie zacinać ;). A tamtejsza biblioteka wciąż daje od groma frajdy — dzięki temu po latach nareszcie poznałem wszystkie możliwe zakończenia 999: Nine Hours, Nine Persons, Nine Doors (w oryginalnej, DSowej, wersji było to niezwykle uciążliwe, bo te same fragmenty trzeba było przechodzić po kilka razy; niczego nie dało się pominąć), a teraz jestem w trakcie czytania i wybierania kolejnych ścieżek w Psycho-Pass. Przede mną jeszcze kilka VN, trochę platformówek i zaległych jRPG na dziesiątki godzin. Wiem, że z Vitą spędzę w 2021 dużo czasu.

Prawda jest jednak taka, że im dłużej gram na Vicie, tym bardziej smuci mnie los tego sprzętu... i mobilnego grania w ogóle. Tak, uwielbiam grać na iPadzie, ale nie ma on nic wspólnego z handheldem w klasycznym tego słowa znaczeniu. Smartfon upchnięty w Razer Kishi jest super, zwłaszcza przy obecnym wyborze gier, ale bądźmy poważni. W podróży smartfon ma dużo więcej zastosowań, niż tylko rozrywka - więc nie decyduję się wówczas na ekspresowe rozładowanie telefonu, a tak to niestety wygląda gdy odpalamy na nich gry. Przenośne konsole to kilka godzin zabawy bez martwienia się o potencjalne źródło prądu. Jako ciekawostkę dodam tez, że uśpiona Vita która przeleżała półtora tygodnia straciła raptem 4% baterii. Byłem w szoku, bo przyzwyczajony do tego co oferuje Switch, myślałem że będzie już głęboko rozładowana i podszedłem do niej z ładowarką.

* Standardowo PS Vita działała w oparciu o autorski system kart pamięci — koszmarnie drogich, a tak naprawdę dla większości graczy niezbędnych. Gry swoje ważyły, a co większe warianty kart pamięci potrafiły kosztować niemalże tyle, co sama konsola.
Wiele lat po premierze ten sprzęt ma wciąż wiele do zaoferowania. Odpowiedzenie na pytanie czy warto kupić PS Vita w 2021 nie jest proste, bo wszystko zależy od tego, czego od niego oczekujemy. Ze względu na to gdzie konsolka cieszyła się największą popularnością — to właśnie fani japońskich gier i/lub gier niezależnych mają największą bibliotekę gier dla siebie. Warto też wspomnieć o tym, że Vita dużo zyskała po tym, gdy... została złamana. Gdy piraci się do niej dobrali, zaserwowali rozwiązania, o których oficjalnie można tylko pomarzyć. Bartłomiej Nagórski poświęcił tematowi cały wpis na łamach Jawnych Snów, do którego odsyłam wszystkich zainteresowanych. W skrócie: po złamaniu konsolki nie tylko pojawia się możliwość (nielegalnego, ale jednak) zagrania w tytuły które oficjalnie zniknęły ze sprzedaży, ale także w gry z fanowsko zaaplikowanymi tłumaczeniami, korzystanie z adapterów na karty microSD*, a także lepszą jakość zabawy. Wszystko to dzięki pluginowi oferującemu zmianę rozdzielczości oraz zdjęcie kagańca nałożonego przez twórców związanego z licznikiem FPS. I mając w pamięci wszystkie fatalnie działające na Vicie gry (kto, tak jak ja, wydał pieniądze na Berserk and the Band of the Hawk w tej wersji wie o czym mowa), brzmi to niezwykle kusząco. Ale może kiedyś, póki co mam jeszcze co najmniej kilka dobrze działających gier przed sobą.

Chciałbym wierzyć, że któregoś pięknego dnia stacjonarne PlayStation nie będą sprzedawać się jak świeże bułeczki i sytuacja zmusi Sony do kombinowania. Bo obie ich przenośne konsole były fantastyczne — ale tylko jednej udało się odnieść spektakularny sukces. Kiedy PS4 sprzedawało się doskonale, Sony nawet nie próbowało dalej walczyć o Vitę. Czy mnie to dziwi? Absolutnie nie — biznesowo to były kroki, które miały zdecydowanie więcej sensu. Koszmarnie drogie karty pamięci zniechęcały klientów do zakupu urządzenia, podobnie jak brak potencjalnych hitów na horyzoncie. A skoro nie było bazy klientów, to nie było też chętnych na to, by się tam pojawiać ze swoimi produktami, efekt jaki był, widzimy.

Sam powitałbym następcę z otwartymi ramionami: będącego nie tylko fantastyczną samodzielną platformą, ale także przemyślanym przedłużeniem PlayStation 5. Bo mimo że Gra Zdalna jest już dostępna na smartfonach, tabletach i komputerach — to Vita pozwoliła w dużej mierze rozwinąć jej skrzydła. Niestety, z jakością tego rozwiązania było nie za ciekawie (a co bardziej dynamiczne produkcje były raczej średnio grywalne), ale może po latach udałoby się wykrzesać nowe, autorskie, rozwiązania które wprowadziłyby to wszystko na zupełnie inny poziom. Gdybam i marzę, kto wie, może kiedyś się doczekam. A kto nie miał, a planuje zakup, to teraz jest dobry czas. Konsolka już nie jest produkowana, a nie doczekała się jeszcze rangi kultowej. Kiedy zaś wpadnie do grona urządzeń kolekcjonerskich, podobnie jak SNES, Gameboy i spółka — trzeba będzie za nią zapłacić wielokrotność dzisiejszych stawek. Taka kolej rzeczy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu