Felietony

A Wy kiedy ostatni raz trzymaliście w dłoni długopis?

Marcin Hołowacz

...

15

Nie ukrywam, że kiedy natknąłem się na artykuł pod tytułem „Włochy: kurs trzymania długopisu w ręku dla uczniów doby cyfrowej”, po prostu się zaśmiałem. Czasy się zmieniają i wszyscy o tym wiemy, nic odkrywczego. Jednak myślę, że zdawać sobie z czegoś sprawę a widzieć tego realne skutki, to dwie różne rzeczy… Co by nie mówić, to dziwne uczucie, że kiedyś były kursy szybkiego pisania na klawiaturze, a teraz są kursy poprawnego trzymania długopisu w ręku.

Długopis i pewien problem...

Informacja podana na stronie Polskiej Agencji Prasowej uświadamia nas o problemie dzisiejszych czasów:

Kurs trzymania długopisu w ręku - to inicjatywa nauczycieli ze szkoły średniej w Campobasso na południu Włoch. Jak mówią, uczniowie urodzeni w epoce cyfrowej nie wykształcili w sobie tej umiejętności i mają z tym problem; dlatego trzeba ich tego nauczyć. Źródło.

Zdaniem nauczycieli, młodzi ludzie dosłownie zaczynają tracić umiejętność właściwego trzymania długopisu w ręku, więc trzeba organizować kursy, które temu zapobiegną. Zabawne? W pierwszej chwili tak, ale jakby się nad tym zastanowić… czy jest w tym coś dziwnego? Wszędzie kładzie się duży nacisk na korzystanie z dobrodziejstw technologii. Na zajęcia często lepiej przynieść laptopa, na którym będziemy szybko sporządzać notatki, zamiast bawić się… w pradawne zestawienie pod tytułem zeszyt i długopis. Wielu szkołom zależy na posiadaniu i udostępnianiu swoim uczniom jak najlepszych rozwiązań technologicznych. Jak się okazuje, chodzi już nie tylko o lekcje informatyki na komputerach stacjonarnych, bo pojawiają się kolejne pomysły.

Nowoczesna edukacja? Czysty zysk!

Są firmy, które widzą możliwość zysku w tworzeniu gier służących do nauki. Przykładowo, jakiś czas w serwisie Kotaku mogliśmy spotkać się ze świeżym nagłówkiem: „The Company That Wants To Replace Textbooks With Video Games”, czyli firma, która grami chce zastąpić podręczniki. Najlepsze jest to, że CEO André Thomas, dzieli się całkiem sensownym uzasadnieniem. Stwierdza, że skoro piloci są szkoleni za pośrednictwem symulatorów, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby uczyć w ten sposób również innych rzeczy. Thomas pyta dlaczego nie możemy uczyć fizyki, statystyki, matematyki za pomocą ciekawych symulacji? Gier? Może to równie dobry albo nawet lepszy sposób przyswajania wiedzy? Nie znam odpowiedzi, ale gdyby kiedyś faktycznie doszło do tego, że dzieciaki w szkołach nie będą się już nawet zapoznawać z podręcznikami, to faktycznie zatracą pewne umiejętności (już nie tylko związane z długopisem). Co wtedy? Organizowanie specjalnych kursów typu jak poprawnie trzymać książkę?

Jedno jest pewne, nowe pomysły uczenia w szkołach mogą się okazać bardzo atrakcyjne dla samych uczniów. Przykładowo, Kamil Świtalski napisał dzisiaj o dodatkowym trybie w Assassin’s Creed:

Oczywiście nie chodzi o „główną” część gry. Ta wciąż będzie przeznaczona do starszej publiczności. Rewolucją w kwestii edukacji ma się okazać tryb Discovery. Przygotowany specjalnie z myślą o edukacji moduł, w którym gracze będą mogli liznąć co nieco historii bez konieczności sięgania do podręcznika. Twórcy obiecują nam dziesiątki podróży po starożytnym Egipcie, po którym oprowadzą nas specjaliści z dziedziny historii i egiptologii.

Tego jeszcze nie było. Assassin’s Creed zaoferuje prawdziwą lekcję historii.

Zamiast o czymś słuchać, można się po prostu przejść po ulicach Egiptu… To faktycznie fajny pomysł. Nie mówiąc już o tym, że to świetny biznes - robisz jedna grę, a sprzedajesz ją do świata rozrywki i nauki. Pytanie brzmi, czy jeśli takie rzeczy przejmą szkoły, to dodatkowe kursy z trzymania książek i długopisów staną się koniecznością? A może zwyczajnie o nich zapomnimy?

Źródło 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu