Felietony

Wydaję pieniądze jak szalony, ale kupuję gry za grosze. Tego brakuje mi na konsolach

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

23

Zajrzałem kiedyś do biblioteki Steam Tomka Popielarczyka. Kilkaset pozycji. Sporo - zapytałem więc skąd tyle tego nazbierał. Odpowiedział, że promocje, że bundle. Jako konsolowiec nie wierzyłem, a teraz sam robię to samo, wydając symboliczne kwoty. I jak tu nie lubić grania na PC?

Jakiś czas temu pisałem o tym, że po 13 latach wróciłem do grania na PC. Konto na Steam niby mam od kilku lat, natomiast biblioteka świeciła przez ten czas pustkami - miałem raptem kilka pozycji, najczęściej tych działających na Macbooku. A ostatecznie nie grałem, bo komputery Apple do grania się nie nadają i nawet jeśli coś chodzi (przykład Broforce), działa źle, zacina się lub nie wyświetla wszystkich elementów (serio - w przypadku Broforce były to plansze z bohaterami). Na ultrabooku z Windowsem 10 i tej samej konfiguracji wszystko natomiast działało dobrze. No, ale sami wiecie - granie na cienkim ultrabooku, hehe - śmiech na sali.

Jestem łowcą gier

Myślę, że mało jest już w naszym kraju osób, które nie znają strony lowcygier.pl. Pamiętam, jak chłopaki zaczynali swoją przygodę. W tej chwili odwiedzam ich codziennie i cieszę się, że strona cały czas się rozwija - mam też nadzieję, że przynosi im pieniądze. Odwalają kawal świetniej roboty wyszukując często szybko znikające promocje na gry czy sprzęt dla graczy. O ile jednak konsolowych ofert jest tam na ogół jak na lekarstwo, PC-towcy powinni być w raju. Tu informacja o obniżce 50%, tu 70%, innym razem coś jest za darmo - tak jak aktualnie świetne Brutal Legend, które przechodziłem na Xboksie 360. Aż grzech nie dodać do swojej biblioteki. To dzięki Łowcom Gier kupiłem jakiś czas temu Player Unknown's Battlegrounds w bardzo przystępnej cenie. Oczywiście staram się hamować, bo i tak we wszystko nie jestem w stanie zagrać, ale jeśli jeszcze tego nie robicie - koniecznie ich śledźcie.

Promocje kontra promocje

Ale to nie jest tak, że na konsolach nie ma promocji. Oczywiście, że są - czasem w sklepach, na pudełkowe wersje gier, zdecydowanie częściej jednak na wirtualnych półkach PlayStation Store Sklep Xbox Games . Różnica w promocjach często jest jednak kosmiczna, oczywiście na korzyść PC. I nie mówię tu tylko o sklepie Steam. "Komputerowcy" mają tę przewagę, że dochodzą przecież "marketplejsy" pokroju Kinguin czy G2A, są promocje na innych zewnętrznych stronach, zdecydowanie więcej gier pojawia się we wszelkiej maści paczkach. Wystarczy kupić i dodać grę do Steama, by ta wylądowała w bibliotece. Prościzna.

Druga sprawa to starzenie się gier. Teoretycznie to te same gry wydane na kilku różnych platformach. W praktyce produkcja z powiedzmy połowy cyklu życia Xboksa 360, na PC w 2017 roku wciąż potrafi wyglądać nieźle, podczas gdy po podłączeniu X360, nie mam ochoty w nią grać. Działa to też oczywiście w drugą stronę - w dniu premiery cieszył się nią każdy posiadacz konsoli, duża grupa PC-towców płakała musząc zadowolić się minimalnymi detalami i patrzeć na skaczące 15 klatek animacji na sekundę.

Na PC jest taniej

Nie odkrywam Ameryki, jednocześnie zderzenie konsolowej rzeczywistości z rzeczywistością gracza na PC jest chyba dość ciekawe. Podczas gdy nowości AAA potrafią kosztować tyle samo, ile na konsolach (na przykład Destiny 2), mnogość promocji i często naprawdę konkretne obniżki to jeden z największych atutów grania na PC. Tym bardziej podobają mi się zewnętrzne sklepy, które oferują ciekawe promocje - o ile oczywiście nie sprzedaje się na nich kluczy z szemranych źródeł. A z tym bywa przecież różnie, o czym kiedyś pisał Tomek Popielarczyk tłumacząc, skąd biorą się bardzo tanie klucze Steam.

Dziś nie opłaca się piracić

13 lat temu gry na PC były tańsze niż na konsolach. Jednocześnie promocje ograniczały się do sklepów, gdzie często wyrwanie czegoś taniej było raczej trudne. Ratunkiem było CD-Action dodające gry do swojej gazety. Dziś promocje atakują z każdej możliwej strony - wiosenne, zimowe, jakiekolwiek wyprzedaże. Do tego wspomniane sklepy zewnętrzne, bundle, darmowe gry. Myślę, że to największy cios w piractwo, dziś po prostu się ono nie opłaca. Choć niekoniecznie musi być na rękę wydawcom, dla których sprzedaż gry w wyższej cenie byłaby korzystniejsza. Ale trzeba też pamiętać, że to kody, a nie liczone pudełkowe wersje gier generujące koszty produkcji i transportu. Jakakolwiek sprzedaż po prostu się opłaca.

No i wpadłem, kupuję, często zostawiając grę na później. W tym tempie przez powiedzmy rok uzbieram sobie pokaźną bibliotekę, która będzie na mnie chyba czekać do emerytury - w końcu niezależnie od promocji, gra nie dodaje magicznie kolejnej godziny do za krótkiej przecież doby.

No dobrze, to teraz napiszcie ile setek gier jest na Waszych wirtualnych półkach Steam?

grafika

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu