Felietony

To była prezentacja konsoli do gier, czy sprzętowe przechwałki, bo nie do końca zrozumiałem

Kamil Świtalski
To była prezentacja konsoli do gier, czy sprzętowe przechwałki, bo nie do końca zrozumiałem
64

Nie mam do końca pojęcia co się wydarzyło dzisiejszego popołudnia i dlaczego w ten sposób poznaliśmy nową konsolę do gier. Chociaż zaraz, to tam będą jakiekolwiek gry?

Są pewne powody dla których od lat nie gram na komputerze. Jednym z nich jest kwestia sprzętowa. Ceny przenośnych laptopów są dość zaporowe, a urządzenia stacjonarne to nieustanna licytacja na podzespoły. Śledzenie rynku, wymiana kart graficznych, procesorów i dbanie o aktualizacje sprzętu. W konsolowym świecie tak bardzo kusiło mnie to, że... właściwie nie interesowało mnie co jest we wnętrzu tych urządzeń. Ba, nadal mnie nie interesuje, liczą się gry. Dlatego patrząc na dzisiejsze ujawnienie, prezentację, czy jakkolwiek byśmy nie nazwali tego, w jakiej formie pokazali nam Project Scorpio, budzi we mnie niesmak.

Nie zrozumcie mnie źle. Bardzo cenię sobie Digital Foundry. Ekipa robi fenomenalną robotę badając gry, sprzęty i tworząc solidne porównania. Na co dzień jednak, robi to w formie obrazowej. Widzę różnicę między jedną wersją, a drugą. Wszystkie "ale" są sensownie wypunktowane jeden pod drugim, a na ekranie prezentowane są zrzuty ekranu czy wideo, które faktycznie pokazują w czym rzecz. Dzisiejszy materiał o Project Scorpio, nowej konsoli Microsoftu, był dla mnie czymś zupełnie abstrakcyjnym. Bo po raz kolejny powtarzam, że konsolę kupuję dla gier, a nie specyfikacji.

Konsole do gier czy PC w przebraniu?

Kiedy po zapowiedziach trwającej właśnie generacji sprzętowi zapaleńcy mówili o tym, że konsole stały się właśnie PC w przebraniu to nie brałem ich serio. Ale wszystko wskazuje na to, że mieli rację. Nie jestem programistą, nie znam się na architekturze sprzętu, ale wiem dlaczego to marki takie jak PlayStation, Xbox, Nintendo i Sega rozpalały moją wyobraźnię gracza. Jeszcze niedawno dostawaliśmy z ich strony niewielkie pudełka, zestaw kabli i kontrolery, które łączyliśmy z ekranem i tworzyliśmy centrum rozrywki w domowym zaciszu. Twórcy musieli pokonać narzucane im sprzętowo limity, a nas — graczy — niewiele interesowało co drzemie w środku. Konkurencyjne urządzenie na rynku było ładniejsze? Lepsze? Miało więcej pamięci? Może, ale co z tego, skoro to na mojej konsolce były wszystkie tytuły, których zazdrościła mi konkurencja.

Teraz jest z tym coraz gorzej. Twórcy nie walczą o materiały na wyłączność równie mocno, jak robili to jeszcze dekadę temu. Właściwie Xbox One to maszyna dla ludzi, którzy nie mają mocnego PC, a chcieliby zagrać w Forzę czy Halo. Wszystkie większe hity z platformy można przecież nabyć także w wersji na komputer. Fajnie że Project Scorpio będzie mocniejszy, fajnie że będzie miał więcej ramu i szybszy procesor. Ale co, oznacza to że wydane obecnie gry na X1/X1S zaczną działać jak należy, czy może dostaniemy nowe gry, które wykorzystają jego możliwości?

No i zaraz, będą tam w ogóle jakiekolwiek gry? No mam nadzieję, że będą. Na ten moment jednak się o nich nie mówi, bo na pierwszym planie są cyferki, które dla mnie niewiele znaczą. Jak zobaczę w jaki sposób zostają wykorzystywane przez deweloperów to będę wiedział, czy to fajne cyferki, czy może średnio fajne. Ale błagam, niech ktoś coś z nimi zrobi. A Microsoft zasypie nas lawiną gier na tegorocznych targach E3... albo kiedy tam sobie zechcą.

Tylko ja czytając o konsoli do gier wolałbym dowiedzieć się czegoś na temat gier, a nie multimediów (przypomnijcie sobie prezentację X1) i specyfikacji technicznej? Bo ta, jakkolwiek fantastyczna nie będzie, to na nic się nie zda, jeżeli nie pójdzie za nią nic więcej.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu