Felietony

Prawda #3: Komunikatorowe rozdwojenie jaźni

Tomasz Krela
Prawda #3: Komunikatorowe rozdwojenie jaźni
10

Tydzień temu wszyscy z wypiekami na twarzy pisali i mówili o zakupie przez Facebooka komunikatora mobilnego WhatsApp. W sumie nic dziwnego, suma, na jaką opiewa cała transakcja, jest niebotyczna i wynosi aż 19 miliardów dolarów. Jednak w ostatnim czasie wydarzyło się znacznie więcej ciekawych rzeczy...

Tydzień temu wszyscy z wypiekami na twarzy pisali i mówili o zakupie przez Facebooka komunikatora mobilnego WhatsApp. W sumie nic dziwnego, suma, na jaką opiewa cała transakcja, jest niebotyczna i wynosi aż 19 miliardów dolarów. Jednak w ostatnim czasie wydarzyło się znacznie więcej ciekawych rzeczy z komunikatorami w roli głównej lub przynajmniej drugoplanowej. Pozwolę sobie w kolejnej odsłonie cyklu „Prawda #...” odnieść do własnych doświadczeń w omawianej kwestii, a następnie snuć domysły na temat przyszłości, jaka nas czeka. Zatem zaczynajmy!

Polskie słoneczko, czyli my tu Gadu-Gadu

Nikogo nie zdziwi fakt, że jak większość polskich internautów, przygodę z komunikatorami internetowymi rozpocząłem od Gadu – Gadu. Miało to miejsce zapewne na przełomie wieków, za czasów gimnazjalnej młodości (tak – Tomasz to pierwszy rocznik gimbazy ;), możecie hejtować!). Używanie GG było wtedy czymś oczywistym, niezależnie czy było się dzieckiem neostrady, czy pamięta się numer telefonu 0202122 i kosmiczne rachunki telefoniczne, które otrzymywali rodzice. Komunikator zmienił to, w jaki sposób komunikowało się pokolenie moich równolatków. Dzień i życie towarzyskie nie kończyło się w momencie, gdy wszyscy z podwórek, centrum miasta, boiska, czy z innego miejsca wracali do domu. Wtedy dopiero się rozpoczynało. Jedynie od zasobności portfela rodziców i ich wyborów, byłeś tym kimś – szychą w towarzystwie, który spędzał cały wieczór na GG, czy też osobą która mówiła „będę po 22, na godzinę”. Cudowne czasy beztroskiej młodości.

Oczywiście na rynku, również polskim, istniała konkurencja. Jednak nie oszukujmy się, tak jak w krajach anglojęzycznych w tamtym czasie prym wiódł ICQ, tak w Polsce na czoło wysunęło się Gadu – Gadu. Co ambitniejsi oczywiście eksperymentowali z innymi komunikatorami, jak np. Tlenem, czy innymi klientami Jabber. To były czas, gdy mogłeś nie znać swojego numeru telefonu komórkowego (o ile go posiadałeś), ale swój numer GG recytowałeś obudzony o 4 nad ranem. Swój numer GG nadal znam na pamięć lepiej, niż nr telefonu. Znak czasu? Zdecydowanie.

Matura, dorosłość (tak mi się wtedy zdawało), ważne wybory skłoniły mnie do rezygnacji z GG, który wtedy brutalnie atakował użytkowników reklamami w technologii Flash. Użytkownik może i przeżyłby taką ofensywę ze strony komunikatora, jednak leciwy już wtedy PC nie dawał rady. Trzeba było wtedy rozejrzeć się za innym komunikatorem i wybór padł na Tlen posiadający świetną społeczność osób rozwijających ten projekt. Niestety z biegiem czasu Tlen stawał się chyba dla kulą u nogi dla zespołu o2.pl. Po paru latach używania Tlena – które wspominam bardzo dobrze, przyszedł czas na kolejną rewolucję w moim życiu.

Wybór mógł być tylko jeden – WTW. Osoby Kaworu doskonale znanego społeczności Tlena, ale nie tylko, przedstawiać nie trzeba. Człowiek instytucja, który stworzył świetny multikomunikator internetowy. Chylę czoła nad pracą włożoną w WTW. Kto używał, ten wie, jak dobrym produktem nadal jest WTW. Mimo to muszę przyznać, że ostatnimi czasy znacznie częściej korzystam z Facebookowego chata poprzez przeglądarkę internetową.

Facebook i smartfony wszystko popsuły

Gdyby nie popularność Facebooka, to zapewne Tlen, WTW czy inne multikomunikatory nie miałyby racji bytu. Oczywiście świat się nie kręci wokół jednej sieci społecznościowej, jednak jest on liderem i tego się nie da ukryć. W dodatku jest liderem, nie posiadającym dobrze dopracowanej desktopowej wersji swojego komunikatora. Zatem dla wielu osób wybór alternatywnego komunikatora, za pośrednictwem którego korzystać będą z rozmów z facebookowymi znajomymi jest oczywisty. Facebook dokonał rewolucji nie tylko przez swój portal. Rewolucja dokonała się jednocześnie w sferze komunikatorów internetowych. Używacie jeszcze GG? Jeśli tak, jesteście nieliczni, jeśli jest inaczej to wyprowadźcie mnie z błędu. Spośród moich znajomych ostała się tylko jedna dusza, której nie mogę “dręczyć” przez Facebooka czy inną sieć społecznościową. Numery GG odeszły w zapomnienie.

Jeszcze kilka tygodni temu forsowałbym tezę, że to, co się ostanie z Facebooka za lat kilka czy kilkanaście to Messenger. W mojej głowie rodziła się wizja przyszłości Facebooka jako naszej kolejnej książki teleadresowej i platformy komunikacji, ale nie przez wpisy w serwisie, bo w tym bajzlu już chyba nikt się nie odnajduje, a poprzez komunikator Facebooka. Taką wizję podziela chyba nawet sam Mark Zuckenberg, nie bez powodu wydzielił ostatnimi czasy swój komunikator dla smartfonów i zrobił z niego autonomiczny byt.

Facebook i cała reszta

Kiedyś sądzić można było, że stworzenie Skype’a również dla urządzeń mobilnych raz na zawsze sprawi, że nie będziemy chcieli korzystać z żadnego innego komunikatora w naszym telefonie. Co więcej, przestaniemy pisać SMS-y i wykonywać połączenia głosowe. Tak się jednak nie do końca stało. Zmiany oczywiście są widoczne w tym jak korzystamy z telefonów komórkowych na przestrzeni lat, dziwne, gdyby ich nie było.

Z naszej polskiej, perspektywy wydawać by się mogło, że świat komunikatorów składa się właśnie z leciwego GG, Skype’a oraz Facebook Messengera. Jeśli posiadamy konto Gmail lub smartfon z Androidem, to zapewne do tej puli dorzucimy Google Hangouts. Jednak rzeczywistość jest znacznie bardziej podzielona. Niemal każdy ma w swoim telefonie zainstalowane przynajmniej jeden, jak nie dwa komunikatory . Obecnie na co dzień używam aż 7 komunikatorów, a w systemie Android mam mam ich zainstalowanych sporo ponad 10! Nie liczę do tego aplikacji sieci społecznosciowych, oferujących komunikację pomiędzy użytkownikami, prócz wymienionych wcześniej np. WhatsApp, Viber, BBM, ChatON, Kik, Telegram, Libon, Line, ICQ.

Możecie powiedzieć, Krela ma nierówno pod sufitem. Po co mu tyle tego „badziewia”? Mielibyście w tym trochę racji. Wydaje się, że każdy ma konto na Facebooku lub Gmailu. Dwa komunikatory mogłyby mi wystarczyć do szczęścia. Nie demonizując odchodzenia młodych z Facebooka (no dobra, tacy młodzi już nie jesteśmy) zauważam, że coraz więcej osób znajduje swój własny ulubiony komunikator, z którego korzysta i za pomocą którego najłatwiej się z nim skontaktować. Co prawda masowego likwidowania kont przez znajomych na Facebooku nie zauważyłem, jednak coraz więcej osób porzuca ten serwis społecznościowy korzystając z niego raz na jakiś czas, a tym samym komunikując się za jego pomocą.

Oferta komunikatorów stała się nagle tak szeroka i kusząca dla użytkowników, że ci zaczęli przebierać i wybierać rozwiązanie najbardziej skrojone do własnych potrzeb. Każdy rejon geograficzny ma swój ulubiony komunikator, np. 80 % użytkowników Line stanowią mieszkańcy Japonii. Ciekawych danych dostarcza poniższa infografika przygotowana przez KRDS.

Chcąc nie chcąc na jednym czy dwóch komunikatorach w naszych smartfonach się nie skończy, tym bardziej, że powstają coraz to bardziej oryginalne pomysły jak np. Snapchat, który, jak się okazuje, zjednuje sobie grupę nie tylko najmłodszych użytkowników internetu i smartfonów.

WhatsApp – Mark Zuckenberg ma chytry plan do zrealizowania

Dość już tych osobistych opowieści - komunikatorów w naszych urządzeniach mobilnych będzie przybywało. Ten rynek przeżywa swoją drugą młodość. Gdy wszyscy myśleli już, że Facebook opanuje cały świat, ludzie zaczęli szukać alternatyw i jak widać dobrze im to wychodzi. Gra toczy się o tak wysoką stawkę, że Facebook postanowił przejąć WhatsApp i jest to jeden z najważniejszych ruchów ostatnich miesięcy, jeśli nie dłuższej perspektywy czasu.

Przejęcie WhatsAppa to tak naprawdę rzucenie rękawicy wielkim firmom telekomunikacyjnym. Zgoda, brzmi to jak kiepska futurologia, ale to właśnie na tej linii będzie toczyła się walka o klienta. Rozkład tego, co składa się na nasz rachunek telefoniczny w ciągu ostatnich lat znacznie się zmienia. W coraz większym stopniu operatorzy zamieniają się w providerów internetowych. Oczywiście nie stanie się to w ciągu roku, czy dwóch. Jednak za sprawą komunikatorów internetowych odchodzenie od tradycyjnych form komunikacji z wykorzystaniem telefonów komórkowych będzie coraz bardziej zauważalne. To z jednej strony wyzwanie dla operatorów komunikacyjnych, jak i okazja do zmiany portfolio swoich usług.

Google i Facebook chcą się pozbyć firm telekomunikacyjnych?

Chociażby Orange posiada już w swoim portfolio komunikator Libon, którego promocja rusza właśnie w Polsce. Za opłatę 10 złotych miesięcznie możemy z niego korzystać do woli. Oczywiście w tej chwili zarówno Facebook, Google, Microsoft, Yahoo, jak i Amazon nie posiadają własnej infrastruktury internetowej i swoimi usługami zapewniają, póki co, ruch w biznesie firm branży telekomunikacyjnej. To zapewne w przyszłości się zmieni.

WhatsApp zapowiedział wprowadzenie za pośrednictwem swojej aplikacji możliwości rozmów audio. Sądzicie, że nie ma to związku z ruchem ze strony Facebooka? Ja nie mam wątpliwości. Tak jak kiedyś w młodości pisałem setki, a czasami tysiące SMS-ów, tak teraz nastolatki używają komunikatorów. Za tym idą realne pieniądze, o które toczy się gra. Popularność komunikacji z wykorzystaniem internetu spowodowała, albo przynajmniej znacznie przyspieszyła wprowadzenie przez operatorów komórkowych nielimitowanych ofert abonamentowych.

Google już wprowadza w USA usługę Fiber, czyli szybkich łączy internetowych w danych miastach. Co rusz pojawiają się doniesienia o projektach balonów oraz innych cudownych wizji, mających zapewnić dostęp do internetu w miejscach, w których obecnie o to trudno. Być może w przyszłości Facebook, mając ambicje stworzenia globalnej sieci usług dla każdego człowieka na ziemi, postawi warunek, otrzymacie od nas dostęp do sieci, ale musicie korzystać z naszych aplikacji A, B czy C. Wtedy możecie pisać czy dzwonić, ile chcecie, ale z wykorzystaniem np. WhatsApp. W takim układzie Facebook będzie nie tylko dostarczał produkt końcowy, czyli aplikację, ale zapewni równieżi infrastrukturę. Po co dzielić się tortem, jeśli można go zjeść w pojedynkę! Ludzie są spragnieni produktów takich jak aplikacje, gry itd. To one powodują, że decydują się na np. szybsze łącza czy większe pakiety danych.

Role trochę się odwróciły w ostatnim czasie, to nie infrastruktura kreuje nowe usługi i rozwiązania. To usługi kreują rzeczywistość i rozdają karty. Twórcy usług chcą wygryźć z tego układu dostawców internetu, niezależnie czy mówimy o lokalnych providerach czy wielkich firmach telekomunikacyjnych. Gra toczy się o ogromne pieniądze. Walka będzie trwała do upadłego.

Prawda #1: Smartfon służy do dzwonienia

Prawda #2: Większy znaczy lepszy

photo credit: Stemack Street via photopin cc

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu