Felietony

Post PC czy nie post PC? To pytanie chyba pozbawione jest sensu

Maciej Sikorski
Post PC czy nie post PC? To pytanie chyba pozbawione jest sensu
22

Od kilku kwartałów wiele osób w branży powtarza, iż obecnie wchodzimy (albo już weszliśmy) w erę "post PC". Nie wszyscy się z tym zgadzają, może nawet większość osób zainteresowanych tematem uważa, iż to pusty slogan, który ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Obie strony podają sensowne argumen...

Od kilku kwartałów wiele osób w branży powtarza, iż obecnie wchodzimy (albo już weszliśmy) w erę "post PC". Nie wszyscy się z tym zgadzają, może nawet większość osób zainteresowanych tematem uważa, iż to pusty slogan, który ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Obie strony podają sensowne argumenty na poparcie swoich tez i czasem trudno z nimi polemizować. Dotyczy to np. wyników sprzedaży poszczególnych typów urządzeń i zmian, jakie zachodzą w każdym segmencie. Analizując te dane warto sobie jednak zadać pytanie, czy konieczne są podziały na okres PC i post PC?

Jakiś czas temu pisałem o wynikach sprzedaży komputerów w I kwartale 2013 roku. Choć nadal PC sprzedają się w setkach milionów sztuk (w skali roku – w kwartale jest to kilkadziesiąt milionów urządzeń), to widać wyraźnie, iż spada popyt na te produkty. Firmy sprzedają coraz mniej komputerów i generują coraz mniejsze zyski. Choć część z nich szuka winy po stronie innych (najczęściej Microsoftu), to trudno doszukiwać się w tym przypadku podmiotów odpowiedzialnych za gorsze rezultaty – przecież nic nie może rosnąć w nieskończoność (chyba). Na ogólny zastój w tym sektorze wpływ z pewnością ma coraz większa presja ze strony innego segmentu – sprzętu mobilnego reprezentowanego przez tablety i smartfony.

Nie jest tajemnicą, iż zainteresowanie smartfonami rośnie bardzo dynamicznie. To, że kiedyś "inteligentne telefony" będą sprzedawać się lepiej niż "zwykłe słuchawki" było pewne już od dłuższego czasu. Pozostawało jednak pytanie, kiedy nastąpi ów przełom i to proste telefony staną się mniejszością. Z opublikowanych niedawno danych wynika, iż nastąpiło to w I kwartale 2013 roku. Według analityków IDC, w okresie od początku stycznia do końca marca sprzedano na świecie 418,6 mln telefonów. Aż 51,6% z tej liczby, czyli 216,2 mln urządzeń stanowiły smartfony. Warto zwrócić uwagę na zmiany, jakie nastąpiły w tym segmencie na przestrzeni jednego roku.

Najbardziej rzuca się w oczy fakt, iż wzrost całego rynku telefonów to zasługa smartfonów. O ile sprzedaż wszystkich telefonów zwiększyła się o 4% (porównanie wyników z I kwartału bieżącego roku do rezultatów z I kwartału roku 2012), to sprzedaż smartfonów wzrosła o ponad 41%. Wniosek jest prosty: klienci coraz rzadziej wybierają zwykłe modele i stawiają na smartfony. Spory wpływ na ich decyzje ma zapewne spadek cen tych ostatnich – na rynku przybyło sporo sprzętu ze średniej i niższej półki cenowej. Należy sobie zadać w tym miejscu pytanie, czy np. Nokia, która ostatnio zanotowała dużo gorsze wyniki sprzedaży zwykłych telefonów, będzie w stanie powstrzymać dalsze spadki? Może fińska korporacja podejmuje walkę skazaną z góry na niepowodzenie?

Kolejna rzecz warta uwagi, to rosnące wpływy Samsunga. Koreańczycy umacniają swoją pozycję w sektorze mobilnym, a zwłaszcza w segmencie smartfonów. Zaprezentowany niedawno raport kwartalny świadczy o tym, iż w parze z rosnącymi przychodami idą większe zyski (więcej na ten temat znajdziecie w tym tekście). Korporacja kontroluje obecnie 1/3 rynku i ma spore szanse na poprawienie tego wyniku. Skoro mowa o koreańskich gigantach, to należy wspomnieć, że spełniają się prognozy Samsunga – trzecią siłą w branży staje się LG. Producent zanotował imponujący wzrost sprzedaży (choć wiele osób może stwierdzić, że przed rokiem wyniki nie były wyśrubowane, więc ich poprawienie nie było niczym nadzwyczajnym). Dopiero kolejne kwartały pokażą, czy LG jest w stanie powalczyć o więcej i czy utrzyma dobrą pozycję – presja ze strony konkurencji będzie pewnie olbrzymia, więc muszą się postarać.

Najskromniejszy wzrost sprzedaży z pierwszej piątki producentów zanotowało Apple. Ich wynik rzuca się w oczy i kiepsko wygląda na tle konkurencji (choć liczba sprzedanych modeli nadal jest poza zasięgiem wielu rywali i to razem liczonych). Jedno z najczęściej zadawanych pytań w branży brzmi zapewne: czy Apple zdoła jeszcze poważnie zwiększyć sprzedaż iPhone’a czy może firma osiągnęła już granicę wzrostów i kolejne kwartały będą przynosiły podobne wyniki? Segment smartfonów w najbliższych kwartałach, a nawet latach czeka zapewne dalszy wzrost (w roku ubiegłym sprzedano ponad 720 mln sztuk urządzeń tego typu, a wedle prognoz w roku 2017 roczna sprzedaż przekroczy 1,5 mld inteligentnych telefonów), więc stagnacja wyników Apple nie świadczyłaby dobrze o poczynaniach giganta z Cupertino.

W czołówce liderów rynku smartfonów brakuje firm, które jeszcze stosunkowo niedawno rozdawały karty w tym biznesie. Mowa przede wszystkim o BlackBerry, Nokii oraz HTC. Każda ze wspomnianych korporacji stara się obecnie o powrót na szczyt i nierzadko wiąże się to z diametralnymi zmianami, cięciami oraz zwolnieniami. Trudno stwierdzić, który z producentów ma największe szanse na wyjście z tego starcia z tarczą. Zdecydowanie bardziej prawdopodobny jest scenariusz, zakładający trzy pożegnania niż trzy wielkie powroty. W branży robi się dość ciasno i do głosu dochodzą (lub już doszły) potężne azjatyckie korporacje dysponujące sporym arsenałem możliwości i dążące do powiększenia (ewentualnie utrzymania) swoich rynkowych udziałów. Starcie z nimi to naprawdę duże wyzwanie.

W najbliższych latach popyt na rynku smartfonów powinien poważnie wzrosnąć, ale w wyrażeniu procentowym jeszcze lepiej dla producentów przedstawiają się prognozy dla segmentu tabletów. W roku 2012 sprzedano 128 mln sztuk sprzętu tego typu. W tym roku wskaźnik ten powinien wzrosnąć do 150 mln, a za 4 lata prawdopodobnie przebije granicę 350 mln sprzedanych sztuk. Dzięki temu rynek tabletów prawie zrówna się z rynkiem komputerów (przynajmniej pod względem liczby sprzedanych urządzeń). Tablety będą stanowiły coraz mocniejszą grupę produktów wśród wszystkich "inteligentnych urządzeń" z dostępem do Sieci i z pewnością dla producentów może to być równie kuszący rynek, co segment smartofnów. W roku bieżącym wartość tego biznesu wyniesie 64 mld dolarów – chętnych do krojenia owego "tortu" nie zabraknie.

Mówienie o erze post PC irytuje wiele osób i często można się zgodzić z ich opiniami, iż komputery nadal stanowią niezwykle silny segment rynku i nie można ich dzisiaj zastąpić produktami mobilnymi. Te ostatnie nie są jeszcze w stanie spełniać wielu zadań, jakie stawia się pecetom i trudno sobie wyobrazić, by miało się to zmienić za rok albo dwa. Ale czy za 4-6 lat nadal będziemy mieli do czynienia z taką sytuacją? Tradycyjne komputery nadal będą wówczas sprzedawane w setkach milionów sztuk. Warto mieć jednak na uwadze, iż ich sprzedaż nie będzie już dynamicznie rosła. Ten rynek stanie w miejscu, ewentualnie zanotuje kilkuprocentowe wzrosty, a z czasem zapewne zacznie się kurczyć. Czy wówczas będzie już można mówić o erze post PC?

To chyba zależy od podejścia każdego użytkownika (w szerszym wymiarze od podejścia firmy czy instytucji). Jeżeli ktoś korzysta lub za jakiś czas będzie korzystał przede wszystkim albo wyłącznie z urządzeń mobilnych, to w swoim przypadku z pewnością powie o erze post PC. Będzie to całkowicie uzasadnione i sensowne. Ale po co stosować tę samą nomenklaturę w stosunku do miłośników komputerów, korporacji czy urzędów? Brzmi to dość sztucznie i wynika z jakiegoś wymuszenia oraz narzucania sztywnych ram w branży, która odznacza się sporą dynamiką rozwoju i płynnością. To chyba nie jest właściwa droga.

Źródła grafik: phonedog.com, IDC

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu