Pokemon Go z pewnością musi się znaleźć w podsumowaniach roku 2016 – nie tylko w świecie nowych technologii, gier wideo czy cyfrowej rozrywki, to wykroczyło poza wspomniane segmenty, było czymś więcej. Pytanie, czy jest nadal? Całkiem serio napisałem, że zapomniałem już o tym tytule. Tworząc dzisiaj wpis o Positionly i UsabilityTools, szukałem kategorii dla tekstu i przypadkiem kliknąłem właśnie w Pokemon Go. I aż zacząłem się zastanaiwać nad tym „zjawiskiem”. Jeszcze niedawno świat tracił rozum w pogoni za niewielkimi stworkami, media poświęcały tej kwestii mnóstwo uwagi, a teraz człowiek stwierdza, że „faktycznie, było coś takiego”.
Jasne, doniesienia na temat gry nadal pojawiają się w Sieci (w tradycyjnych mediach pewnie nie uraczymy tematu), piszą o tym nawet koledzy na AW – okazuje się, że kilka dni temu uwagę poświęcał jej Tomasz. Można już jednak mówić o sporadycznych przypadkach, na pierwszy plan wróciły Apple, Uber czy Microsoft. Jeśli porównamy to, co działo się wokół tytułu w miesiącach wakacyjnych, gdy Pokemony były u szczytu popularności, z tym, co dzieje się teraz, okaże się, że… nie ma porównania. Pojawiła się moda, szybko rozprzestrzeniła i szybko zgasła. Podobne przypadki obserwowaliśmy już w przeszłości. Dwadzieścia lat temu była Makarena, którą tańczyła nawet Madeleine Albright, po drodze świat fiksował na punkcie innych ciekawostek, przykładem inna gra mobilna: Angry Birds. Wszystko jednak przemijało.
Nie oznacza to oczywiście, że o Pokemonach nikt już nie pamięta – sam pisałem kilka miesięcy temu, że biznes wokół gry będzie się kręcił, że spora rzesza użytkowników nie odpuści i będzie trwać przy tej zabawie. Ale czy można zakładać, że będzie z tego coś więcej? Mam wątpliwości. Bardziej prawdopodobne wydaje się, ze pojawi się kolejna gra lub inna forma rozrywki, która porwie miliony: od uczniów szkół podstawowych, po celebrytów, którzy dodatkowo dodają zabawie splendoru i nakręcają zainteresowanie. Znowu dowiemy się, że ktoś przez to zginął, że ktoś dokonał przedziwnego odkrycia, a inna osoba dorobiła się sporych pieniędzy. Ale po kilku tygodniach i ten szał się skończy.
Nie twierdzę, że to złe (dobre też nie). Po prostu ciekawe jest to, jak dajemy się porwać modzie, jak niektórzy tracą dla niej rozum. Czasem dajemy sobie nawet wmówić, że to coś więcej, niż chwilowe zainteresowanie i krótkotrwałe zauroczenie. Ale czy naprawdę można było zakładać, że po roku od wypuszczenia gry tłumy będą biegać ze smartfonami i łapać Pokemony? Czy wyobrażacie sobie, że dzisiaj rzesza ludzi zbiera się w oszronionym parku, bo wymaga tego Pokemon Go? Jeśli dojdzie do jakiegoś zlotu fanów, to może, lecz innej przyczyny nie widzę. Zastanawia przy tym, czy będą podejmowane próby reanimacji tytułu, które niejednokrotnie obserwowaliśmy w przypadku Agry Birds? Pewnie będą – ciekawe, z jakim skutkiem?
Jeszcze bardziej intryguje to, w co damy się wciągnąć w nadchodzącym, 2017 roku…?
Niedawno uruchomiliśmy serwis z Pracą w IT! Gorąco zachęcamy do przejrzenia najnowszych ofert pracy oraz profili pracodawców
Więcej z kategorii Pokemon Go:
- Twórcy Pokemon GO nauczyli się zarabiać, ale wciąż nie umieją zorganizować wydarzenia w grze
- Moc nowości w Pokemon GO: startuje region Kalos, a trenerzy mogą wbić 50 poziom!
- Pokemon Go Fest 2020: twórcy (nareszcie) nauczyli się robić eventy!
- Bardziej imponującego "stanowiska gracza" długo nie zobaczę
- Mimo obecnej sytuacji, zanotowano 20% wzrost aktywności w Pokemon GO! - rozmawiamy z szefową marketingu Niantic