Świat

Po czternastu latach zakazu, 1,3 miliarda Chińczyków znów może kupić konsole

Kamil Ostrowski
Po czternastu latach zakazu, 1,3 miliarda Chińczyków znów może kupić konsole
27

Targi CES mogą okazać się nie być najważniejszym wydarzeniem dla rynku gier wideo, jakie miało miejsce w tym tygodniu. Nie brakuje innowacji, mamy przecież Steam Machines, mamy nowy chip Nvidii, zaprezentowano też nowy prototyp Oculus Rift. Jednakże prawdziwa rewolucja ma miejsce w Chińskiej Republi...

Targi CES mogą okazać się nie być najważniejszym wydarzeniem dla rynku gier wideo, jakie miało miejsce w tym tygodniu. Nie brakuje innowacji, mamy przecież Steam Machines, mamy nowy chip Nvidii, zaprezentowano też nowy prototyp Oculus Rift. Jednakże prawdziwa rewolucja ma miejsce w Chińskiej Republice Ludowej.

Po czternastu latach zakazu produkowania i sprzedawania konsol przez zagraniczne podmioty (a także finansowane przez zagraniczny kapitał), rząd ChRL  uchylił to restrykcyjne prawo. Póki co tymczasowo i pod pewnymi warunkami. Produkcja konsol może odbywać się w szanghajskiej strefie wolnego handlu – sprzedaż dozwolona jest natomiast na terenie całych Chin. Niemniej, podmioty pragnące korzystać z „wolności” tego typu działalności potrzebują pozwolenia rządu. Prawdopodobnie zostaną one szybko wydane – po coś przecież zawieszono rzeczony zakaz.

Dlaczego w ogóle konsole nie mogły być sprzedawane w Chinach? Władze doszły do wniosku, że spędzanie w ten sposób czasu jest bezproduktywne i ma zły wpływ na młodzież. Niemniej, nie wyeliminowało to „problemu” gier wideo. Chińczycy po prostu przenieśli się na pecety, efektem czego tamtejszy rynek wirtualnej rozrywki jest ogromny, szalenie dochodowy, ale skupiony niemal wyłącznie na komputerach osobistych.

Jeżeli zakaz na stałe przestanie być w mocy, to Sony, Microsoft i Nintendo, najwięksi producenci konsol na świecie, mają przed sobą nie lada gratkę. Otwarcie rynku liczącego 1,3 miliarda osób, to nie przelewki. Oczywiście, nie ma co się spodziewać wybuchu popularności i masowego szturmu chińczyków do sklepów. Po pierwsze, producenci mają przed sobą długą drogę, jeżeli chodzi o budowanie marki, świadomości wśród konsumentów, projektowania infrastruktury usług, sieci dystrybucji, itd. Dużym problemem, z którym pewnie ciężko będzie walczyć, jest rozpowszechnienie się piractwa. Zastanawiam się też, jak będzie z dostępnością do usług sieciowych Sony, Microsoftu i Nintendo. Niemniej, potencjał jest nie do przecenienia – Chiny wbrew powszechnej opinii, nie są biednym krajem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

ChinyhandelkonsoleZakaz