Płatności i bankowość

Porzućmy gotówkę, przejdźmy na plastik i... czekajmy na katastrofę

Jakub Szczęsny

Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...

76

Nie to, żebym był przeciwnikiem płacenia kartą - wręcz przeciwnie. Jestem absolutnym fanem płacenia plastikiem wtedy, gdy tylko mogę. Ba, nawet moje codzienne wybory co do sklepów, w których robię zakupy sprowadzają się nie tylko do dostępności pewnych produktów, ceny, ale również możliwości płacenia plastikiem. Na "wszelki wypadek" zazwyczaj noszę drobniaki - by dać kelnerce napiwek przy płaceniu kartą, albo gdy przypili mnie nałóg, w paczce braknie papierosów, a będę musiał natychmiast przybić sobie gwoździa do trumny.

Ale - życie nakazuje mi się zastanawiać. A zastanawiam się tym bardziej, im mocniejszy bodziec do tego otrzymuję. Na co dzień nie snuję apokaliptycznych scenariuszy, gdy wysiada prąd - ludzie szaleją, albo gdy Facebook przepada i znika na kilka dni. Przedsmak tego, co może nas czekać w przypadku przejścia na "tylko plastik" mieliśmy kilka dni temu, gdy bankomaty mBanku pożerały karty, a wykonanie jakiejkolwiek transakcji było niemożliwe.

Tak, wiem - zabawa w Nostradamusa Was drażni. Ale podobne przemyślenia zapewne mają ci, którym kartę "wciągnęło"

Wyobraźcie sobie tylko. Załóżmy, że za X lat (gdzie jako X wstawcie sobie czas, jaki według Was upłynie, zanim zrezygnujemy z gotówki) wszyscy mają już tylko plastiki (albo inne narzędzia do płatności bezgotówkowych). Są to jedyne formy zapłaty za usługę, wszędzie jest terminal i innego sposobu na zapłacenie nie ma. Wszystko jest pięknie - nikt nie jest winien grosika, każdy płaci kartą, nawet za największą możliwą pierdołę. Tymczasem - nagle jak coś nie... rypnie i dzieją się rzeczy niestworzone.

Okazuje się, że dzieje się coś podobnego, co spotkało klientów mBanku. Jak podaje Zaufana Trzecia Strona, nie tylko klienci mBanku mieli kłopoty ze swoimi kartami. Z moich obserwacji wynika, że oprócz wymienianych przez tego bloga banków - BZWBK, Credit Agricole SMART oraz mBanku, problem miało również Pekao SA oraz PKOBP. W poniedziałek miałem problem z płatnością kartą - czy to zbliżeniowo, czy to za pomocą styku - nie szło nawet za pomocą paska magnetycznego. A zazwyczaj karta działa "od strzału". Po kilkuminutowej walce z terminalem udało mi się w końcu zapłacić, choć ciekawej miny nie miałem.

Według Zaufanej Trzeciej Strony, problem mógł leżeć również po stronie firmy SIX, światowego agenta rozliczeniowego, który borykał się w tym czasie z awarią swoich systemów informatycznych.

Ale - życie nakazuje mi się zastanawiać. A zastanawiam się tym bardziej, im mocniejszy bodziec do tego otrzymuję. Na co dzień nie snuję apokaliptycznych scenariuszy, gdy wysiada prąd - ludzie szaleją, albo gdy Facebook przepada i znika na kilka dni. Przedsmak tego, co może nas czekać w przypadku przejścia na "tylko plastik" mieliśmy kilka dni temu, gdy bankomaty mBanku pożerały karty, a wykonanie jakiejkolwiek transakcji było niemożliwe.

Tak, wiem - zabawa w Nostradamusa Was drażni. Ale podobne przemyślenia zapewne mają ci, którym kartę "wciągnęło"

Wyobraźcie sobie tylko. Załóżmy, że za X lat (gdzie jako X wstawcie sobie czas, jaki według Was upłynie, zanim zrezygnujemy z gotówki) wszyscy mają już tylko plastiki (albo inne narzędzia do płatności bezgotówkowych). Są to jedyne formy zapłaty za usługę, wszędzie jest terminal i innego sposobu na zapłacenie nie ma. Wszystko jest pięknie - nikt nie jest winien grosika, każdy płaci kartą, nawet za największą możliwą pierdołę. Tymczasem - nagle jak coś nie... rypnie i dzieją się rzeczy niestworzone.

Okazuje się, że dzieje się coś podobnego, co spotkało klientów mBanku. Jak podaje Zaufana Trzecia Strona, nie tylko klienci mBanku mieli kłopoty ze swoimi kartami. Z moich obserwacji wynika, że oprócz wymienianych przez tego bloga banków - BZWBK, Credit Agricole SMART oraz mBanku, problem miało również Pekao SA oraz PKOBP. W poniedziałek miałem problem z płatnością kartą - czy to zbliżeniowo, czy to za pomocą styku - nie szło nawet za pomocą paska magnetycznego. A zazwyczaj karta działa "od strzału". Po kilkuminutowej walce z terminalem udało mi się w końcu zapłacić, choć ciekawej miny nie miałem.

Według Zaufanej Trzeciej Strony, problem mógł leżeć również po stronie firmy SIX, światowego agenta rozliczeniowego, który borykał się w tym czasie z awarią swoich systemów informatycznych.

Co ciekawe, przeglądając profil spółki, zauważyłem, że problemów w ciągu ostatnich dni było całkiem sporo. Znajomi informowali mnie o wczorajszych problemach z kartą w przypadku jednego terminalu w Centrum Handlowym Auchan w Krasnym (kilometr od Rzeszowa). W innych sklepach transakcje przebiegały pomyślnie, tylko ten jeden punkt handlowy za nic nie chciał przepuścić płatności - żadnej. Okazało się, że awaria dotyczyła wszystkich kart płatniczych. Więcej sygnałów nie miałem - ale mogę domniemać, że takie problemy mogą się powtarzać.

Awaria - czyli kartą nie zapłacisz

Wyobraźcie sobie awarię o ogromnej skali, gdzie nikt za nic nie zapłaci, karty wciąga masowo i ustaje wszelki handel. Gotówki nie ma - bo przecież ją wycofano. Poleganie tylko na systemie informatycznym w przypadku tak newralgicznej sfery aktywności konsumenckiej jak płatności jest bardzo atrakcyjne od strony praktycznej, ale niesie ze sobą pewne ryzyko. Już nie chodzi o to, że ludzie potrafią chwalić się zdjęciami swoich kart, albo o to, że plastik można zawsze zgubić. Chodzi o to, że systemy informatyczne to wytwory ludzi, a ci się mylą. Błąd jednego człowieka może kosztować wiele - a doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że takie rzeczy się zdarzają.

Wydaje się zatem, że obecny układ - karta + gotówka to świetny układ. Na to wygląda. Gotówka - dopóki nie znajdziemy czegoś całkowicie odpornego na awarie, nie powinna być odsyłana do lamusa, mimo zmieniających się przyzwyczajeń konsumentów. Najprostszy powód dotyczy zawodności systemów informatycznych. Argument za tym, że takie sytuacja zdarzają się bardzo rzadko mnie osobiście nie jest w stanie przekonać - nawet, jeżeli założymy, że takie akcje odbywają się raz na pięć lat, to cały czas dla mnie jest za często. Nigdy nie ma "odpowiedniego momentu" na takie awarie i zawsze ktoś z tego powodu poniesie straty. A skutków, skali takich awarii przewidzieć nie jesteśmy w stanie.

Przezorność nauczyła mnie, że warto mieć alternatywę, nie wolno zamykać się w obrębie jednego rozwiązania. Czy w przypadku płatności powinno być podobnie? Cóż, ostatnie wydarzenia udowodniły mi, że tak. Teraz czekam na Wasze opinie.

Grafika: 1, 2

Co ciekawe, przeglądając profil spółki, zauważyłem, że problemów w ciągu ostatnich dni było całkiem sporo. Znajomi informowali mnie o wczorajszych problemach z kartą w przypadku jednego terminalu w Centrum Handlowym Auchan w Krasnym (kilometr od Rzeszowa). W innych sklepach transakcje przebiegały pomyślnie, tylko ten jeden punkt handlowy za nic nie chciał przepuścić płatności - żadnej. Okazało się, że awaria dotyczyła wszystkich kart płatniczych. Więcej sygnałów nie miałem - ale mogę domniemać, że takie problemy mogą się powtarzać.

Awaria - czyli kartą nie zapłacisz

Wyobraźcie sobie awarię o ogromnej skali, gdzie nikt za nic nie zapłaci, karty wciąga masowo i ustaje wszelki handel. Gotówki nie ma - bo przecież ją wycofano. Poleganie tylko na systemie informatycznym w przypadku tak newralgicznej sfery aktywności konsumenckiej jak płatności jest bardzo atrakcyjne od strony praktycznej, ale niesie ze sobą pewne ryzyko. Już nie chodzi o to, że ludzie potrafią chwalić się zdjęciami swoich kart, albo o to, że plastik można zawsze zgubić. Chodzi o to, że systemy informatyczne to wytwory ludzi, a ci się mylą. Błąd jednego człowieka może kosztować wiele - a doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że takie rzeczy się zdarzają.

Wydaje się zatem, że obecny układ - karta + gotówka to świetny układ. Na to wygląda. Gotówka - dopóki nie znajdziemy czegoś całkowicie odpornego na awarie, nie powinna być odsyłana do lamusa, mimo zmieniających się przyzwyczajeń konsumentów. Najprostszy powód dotyczy zawodności systemów informatycznych. Argument za tym, że takie sytuacja zdarzają się bardzo rzadko mnie osobiście nie jest w stanie przekonać - nawet, jeżeli założymy, że takie akcje odbywają się raz na pięć lat, to cały czas dla mnie jest za często. Nigdy nie ma "odpowiedniego momentu" na takie awarie i zawsze ktoś z tego powodu poniesie straty. A skutków, skali takich awarii przewidzieć nie jesteśmy w stanie.

Przezorność nauczyła mnie, że warto mieć alternatywę, nie wolno zamykać się w obrębie jednego rozwiązania. Czy w przypadku płatności powinno być podobnie? Cóż, ostatnie wydarzenia udowodniły mi, że tak. Teraz czekam na Wasze opinie.

Grafika: 1, 2

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu