Supercharger ma kilka atutów wyróżniających go na tle „zwykłych” ładowarek. Po pierwsze, ładuje baterie znacznie szybciej, wedle strony producenta 30-minutowe „tankowanie” zapewnia nawet 270 km jazdy. Jeżeli proces wydłuży się do 75 minut, to akumulator można naładować do pełna. Równie ważne jest to, że kierowcy Tesli mogą korzystać z tych instalacji za darmo. Zagęszczanie przestrzeni takimi ładowarkami podnosi zatem atrakcyjność pojazdów amerykańskiego producenta.
Polska była białą plamą
Jeszcze niedawno nasz kraj mocno wyróżniał się na tle państw tzw. Starej Unii, gdy spoglądało się na mapę super ładowarek Tesli na Starym Kontynencie. Na pocieszenie można napisać, że sytuacja na Wschodzie i Południu Europy nie była lepsza, ale nie minimalizowało to wrażenia, że między Niemcami a Polską istnieje cywilizacyjna przepaść. Jednak już w 2014 roku mówiono o tym, że to ulegnie zmianie, a kolejny rok przyniósł pierwsze inwestycje, o czym wspominałem we wstępie.
Supercharger działa już na stacji Orlen w podwrocławskich Kostomłotach (informuje o tym facebookowy profil D1 Tesla), niebawem powinny być uruchamiane kolejne punkty. Gdzie? Przy ważnych szlakach komunikacyjnych: autostrada A4 (jeden na Górnym Śląsku, jeden bliżej granicy z Ukrainą), po jednym w okolicach Poznania i Łodzi, by ułatwić wyprawę na północ kraju (tam kolejny w okolicach Trójmiasta), jeden niedaleko Białegostoku. Ładowarki nie staną w centrach miast czy na parkingach przy galeriach handlowych, supercharger nie pojawi się też, przynajmniej na razie, w stolicy. Chodzi o ułatwienie przejazdu przez Polskę istotnymi drogami.
Nie ulega wątpliwości, że takie rozlokowanie ładowarek to raczej ukłon w stronę kierowców z Zachodu czy Północy kontynentu, bo w Polsce Tesli nie naliczymy póki co zbyt wiele. Ale i to może zacząć się zmieniać.
Supercharger zachęca do zakupu
Wiele osób mówiąc o Tesli nadal puka się w głowę i powtarza, że to nie jest samochód na polskie warunki. Chodzi przede wszystkim o cenę tych maszyn: są zbyt drogie. Warto jednak podkreślić, że nad Wisłą przybywa ludzi majętnych i sprzedawane są droższe auta. Czasem nawet bardzo drogie. Gdyby zatem pojawiła się moda na Teslę, to i na naszych drogach zaczęłoby przybywać takich pojazdów. Zwłaszcza, jeśli pojawią się ulgi, na jakie moga liczyć klienci w USA czy w Norwegii.
Pojawienie się ładowarek też może rozruszać rynek – jeżeli kierowca przemieszcza się często po kraju i korzysta ze wspomnianych tras, to może go skusić wizja darmowego „tankowania”. Ma nowoczesny, luksusowy i modny samochód, oferujący tanią jazdę. Brzmi nieźle. W takich warunkach Model 3, po który ustawiła się długa kolejka, może kusić. Co prawda, trzeba będzie trochę poczekać w owej kolejce, ale te kilka lat to dobry czas na rozbudowę szybkich ładowarek i oswajanie Polaków z pojazdami Tesli. Nie spodziewam się istotnych zmian w tej dekadzie, ale za 10 lat widok Tesli na polskich drogach nie musi być już świętem dla fanów elektryków.
Więcej z kategorii Motoryzacja:
- Seat Leon: nowoczesny system inforozrywki z łącznością online i obsługą gestami
- Silnik wolnossący - jak działa i co go wyróżnia?
- Renaultution - rewolucja w Renault, dotknie też Dacii, Alpine i... Łady
- Znamy cennik Skody Enyaq iV, tak jak się domyślacie, nie jest tanio
- Nio zaskakuje, szykuje samochód z baterią 150 kWh i zasięgiem 1000 km