Polska

Pierwsza polska edycja GSEA - konkurs dla młodych przedsiębiorców

Grzegorz Marczak
Pierwsza polska edycja GSEA - konkurs dla młodych przedsiębiorców
2

Autorką wpisu jest Anna Banasiewicz Zawsze kiedy byłam uczestnikiem lub świadkiem jakiegoś większego projektu myślałam jak przyjemnie muszą mieć organizatorzy. Tylu ludzi bierze udział w przedsięwzięciu przez nich tworzonym. Sława, sukces i jeszcze możliwość robienia tego, co się kocha. Kto by o ty...

Autorką wpisu jest Anna Banasiewicz
Zawsze kiedy byłam uczestnikiem lub świadkiem jakiegoś większego projektu myślałam jak przyjemnie muszą mieć organizatorzy. Tylu ludzi bierze udział w przedsięwzięciu przez nich tworzonym. Sława, sukces i jeszcze możliwość robienia tego, co się kocha. Kto by o tym nie marzył? Pewnego dnia i mnie nadarzyła się możliwość popływania w tym samym stawie, co opiewane takim uwielbieniem „grube ryby”, jak nazywamy niezbyt pieszczotliwie wszystkich biznesmenów, przedsiębiorców i nie wiedzieć kogo jeszcze.

W każdym razie, tych wszystkich, którzy coś mają (firmę, pieniądze i są znani), a mają tego dużo i na drabinie hierarchii znajdują się na tyle wysoko, że z perspektywy zwykłego zjadacza chleba ich nie widać. Jednakże wracając do tematu, udało mi się dołączyć do grona „wolontariuszy” działających przy projekcie non-profit o całkiem sympatycznej nazwie: GSEA.

Dla wszystkich tych, którzy od razu nie wygooglowali sobie tego słowa (i nie znaleźli naszej polskiej strony na drugim miejscu w wyszukiwarce Google) tłumaczę: GSEA (Global Student Entrepreneur Awards) to organizowany od ponad 10 lat międzynarodowy konkurs, który ma za zadanie wyłonić Światowego Studenta – Przedsiębiorcę Roku. Zważywszy, iż członków (studentów i uczniów szkół średnich) liczyć można w milionach, to jednak ten szczęśliwy wybranek, który ma najlepszy pomysł na swoją firmę ( i opowie o nim po angielsku) w dostatku i szczęściu żyć będzie, gdy wygra 150 tysięcy dolarów na rozkręcenie swojej raczkującej firmy.

Z moimi wątpliwymi zdolnościami do prowadzenia interesów na 150 tysięcy dolarów nie mam co liczyć. Jednak, z około 30 innymi studentami i absolwentami uczelni zarówno polskich, jak i zagranicznych pod czujnym okiem naszego opiekuna i mentora, Pana Iana Scraffe staramy się, by do 3. czerwca, kiedy przy Uniwersytecie Ekonomicznym odbędzie się krakowski finał, wszystko zostało zrobione. Początkowo spotykaliśmy się, towarzyszyła nam swobodna atmosfera, poznawaliśmy siebie nawzajem przy pizzy i szklance Coca- Coli.

Wszyscy zadowoleni z możliwości wykonania tak ważnego zadania, jakim będzie pomoc przy zorganizowaniu pierwszej polskiej edycji konkursu GSEA. Wówczas jedynym obowiązkiem było wysłuchanie, jak nasz opiekun tłumaczył idee organizacji i czego w przyszłości będzie od nas oczekiwać. Co do ewentualnych zadać mogę wspomnieć o taskach, które można było wykonać nawet w ciągu pięciu minut. Potem przez okres miesiąca, jaki upłynął od tamtej chwili, kilku śmiałków odeszło, kilku się pojawiło. Im bliżej czerwca, tym zaczęły pojawiać się bardziej odpowiedzialne funkcje.

Teraz zostało około półtorej tygodnia do wydarzenia, a swobodna atmosfera prysła jak bańka mydlana. Jest jeszcze tyle do zrobienia w tak krótkim czasie, że dosłownie nie wiadomo w co włożyć ręce. Ten zbiorowy chaos można przyrównać do zachowania studentów tuż przed sesją i w trakcie jej trwania, kiedy przez pół roku świat stoi przed nami otworem, aż w pewnym momencie patrzymy od niechcenia w kalendarz i czeka nas niespodzianka w postaci pierwszego egzaminu, który ma się odbyć już za tydzień. Wówczas gorączkowo wertujemy w pamięci myśli, kto też może mieć wszystkie notatki?

Tak mniej więcej wyglądamy teraz my. Tworzenie baz sponsorów, poszukiwania sali, która pomieści tych wszystkich ludzi, uzyskiwanie zgody na rozwieszenie na uczelniach plakatów reklamujących GSEA. To tylko niektóre z zadań, jakim trzeba podołać. Szczerzę współczuję moim przełożonym, którzy sami mają określone obowiązki, a dodatkowo muszą przydzielać zajęcia nam, nowicjuszom.

Jednakże znając umiejętności kolegów i koleżanek, a przede wszystkim naszego mentora, określanego mianem seryjnego przedsiębiorcy nie wątpię w to, że kiedy 3. Czerwca przyjdzie nam zmierzyć się z tak długo wyczekiwanym dniem, będziemy mogli odetchnąć z ulgą, ciesząc się z tak dobrej i owocnej mam nadzieję współpracy. Nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić was czytelnicy, byście mogli razem z nami móc zobaczyć na własne oczy rezultaty pracy tak wielu ludzi, wśród których grupka 30 wolontariuszy to jak kropla w oceanie.

Warto wspomnieć, że w Polsce odbędzie się 5 regionalnych finałów. W Warszawie 30.05, w Krakowie 03.06, we Wrocławiu 10.06, w Poznaniu 20.06 i w Gdańsku (we wrześniu, data jeszcze nie jest znana).

Na koniec chciałabym w imieniu całego zespołu zaprosić wszystkich przedsiębiorczych studentów do przysyłania swoich zgłoszeń przez stronę www.gsea.pl.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu