Rzeczywistość rozszerzona

Realne zagrożenia wirtualnego świata. Dziennikarz świadkiem pedofilii w Metaverse

Patryk Koncewicz
Realne zagrożenia wirtualnego świata. Dziennikarz świadkiem pedofilii w Metaverse
15

Internet pełen jest miejsc niebezpiecznych dla najmłodszych. Technologia kroczy ku rozszerzonej rzeczywistości, a ta niesie ze sobą stare zagrożenia w nowej formie. Dziennikarz BBC sprawdził, z czym mogą zetknąć się nastolatki w Metaverese. 

Dostęp do gorszących treści w sieci jest łatwy i powszechny. Szeroko pojęte materiały dla dorosłych są na wyciągnięcie ręki dla każdego nastolatka, który posiada dostęp do Internetu. Seksualizacja najmłodszych odbywa się w sposób właściwie niczym nieograniczony. Instagram i TikTok przepełnione są treściami promującymi pornografię a OnlyFans stało się już tak mainstreamowe, że sprzedawanie swojej nagości stało się popularną formą zarobku. Media społecznościowe płynnie stały się trampoliną do treści pornograficznych, a wszystko to obserwują nieustannie dzieci. Podczas gdy w świecie rzeczywistym dużo mówi się o przeciwdziałaniu pedofilii, świat wirtualny swobodnie otwiera kolejne otchłanie zagrożeń. Przekonał się o tym dziennikarz BBC, podając się za 13-letnią dziewczynkę w jednym z chatów Metaverese.

Dziennikarz BBC zetknął się z pedofilią w VRChat

Wirtualna rzeczywistość Metaverse wciąż jest w fazie mocno prototypowej. Nie zmienia to jednak faktu, że już teraz funkcjonują tam przypominające gry pokoje, w których posiadacze gogli mogą się spotykać. Jedną z tych aplikacji jest VRChat, zbiór wirtualnych światów dla graczy wcielających się w role wybranych awatarów. Aplikacja dostępna jest w wersji standardowej na Steam, jednak jej pełny potencjał ukazuje się po założeniu gogli VR. Jak to zwykle w Internecie bywa, rozwiązania pozornie nieszkodliwe prędzej czy później ujawniają swoje mroczne oblicze. W VRChat na równi z pokojami, w których dzieci mogą rozmawiać ze znajomymi, funkcjonują kluby ze striptizem i lokale do wirtualnego seksu. W ramach eksperymentu dziennikarz BBC założył w VRChat konto jako 13-letnia dziewczynka, aby sprawdzić, czy treści dla nieletnich są w jakikolwiek sposób ograniczane i moderowane. Wyników badania zapewne się domyślacie.

Źródło: VRChat

Dziennikarz miał swobodny dostęp do pokojów, w których awatary symulowały wirtualny seks. Obecność dziewczynki wzbudziła zainteresowanie awatarów zarejestrowanych jako dorośli mężczyźni. Pokazywano jej prezerwatywy i prezentowano zabawki erotyczne. Według BBC awatar nieletniej dziewczynki doświadczył tzw. groomingu, czyli działań mających na celu nawiązanie relacji z dzieckiem oraz zdobycie zaufania umożliwiającego namowę do czynności seksualnych. W realnym świecie dzieci uczulane są na punkcie podejrzanych zachowań ze strony dorosłych, jednak w wirtualnej rzeczywistości – postrzeganej bezpośrednio jako zabawa – znacznie trudniej odróżnić niebezpieczne zachowania od niewinnej gry. Awatary spotkane w VRChat opowiadały dziennikarzowi o rozbieraniu się i erotycznym odgrywaniu ról.

Przez niedopatrzenia każdy może wziąć udział w wirtualnym seksie

Oburzenie zarówno BBC jak i organizacji NSPCC, zajmującej się ochroną dzieci, wzbudził brak ograniczeń wiekowych. Platforma jest dostępna od 13 roku życia, a powszechne w niej kluby dla dorosłych nie posiadają barier wiekowych. Krytyczne głosy spadły także na Facebooka. Gra jest bowiem dostępna na platformie Meta Quest (należącej do Zuckerberga), i również tam wiek użytkownika nie jest weryfikowany. BBC News kontaktowało się także z anonimowym działaczem na rzecz bezpieczeństwa dzieci, który podczas miesięcznego eksplorowania VRChat rozmawiał z dziećmi przygotowywanymi do uprawiania wirtualnego seksu. Zwracał on uwagę na immersyjność wirtualnej rozrywki, prowadzącą do faktycznego odtwarzania czynności erotycznych przez dzieci.

Zanim powiecie, że przecież pornografia dostępna jest bez ograniczeń od zarania dziejów, to weźcie pod uwagę powyższy argument. VR to nie tylko oglądanie. To na wpół realne doświadczenie, które pomimo growej oprawy graficznej ma symulować branie udziału w rzeczywistej sytuacji. Tak obleśnego wykorzystania wirtualnej rzeczywistości nie dało się uniknąć, ale można z tym walczyć. No, chyba że wielkie korporacje kolejny raz podejmą czynności będące tylko zasłoną dymną a organizacje dbające o ochronę dzieci zabiorą głos dopiero gdy mleko się rozleje. Zanim więc znów firmy zaczną reklamować VR wizerunkiem uśmiechniętych nastolatków, powinni najpierw zadbać o ich bezpieczeństwo.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu