Felietony

Oszacowali ile Netflix traci na współdzieleniu kont. A może policzmy ile zyskuje?

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

127

Współdzielicie z kimś konto na Netflix? Podejrzewam, że tak. Czy będzie to członek rodziny, inna bliska osoba albo znajomy - Netflix po prostu świetnie się do tego nadaje. I niektórzy postanowili wyliczyć, ile firma na tym traci.

Temat dzielenia się kontem na Netfliksie wraca jak bumerang. Co jakiś czas pojawiają się kolejne badania, statystyki, wyliczenia i doniesienia, które w jakimś stopniu dotyczą tego precedensu. Dlaczego precedensu? A dlatego, że pracownicy tej firmy, razem z szefem szefów Reedem Hastingsem na czele, mówią wprost: przymykamy oko na kwestię współdzielenia kont. W efekcie, nie brakuje miejsc w Internecie, gdzie można znaleźć drugą połówkę lub trzy ćwiartki, które będą gotowe na obniżenie opłat za dostęp do serwisu. Utworzenie oddzielnego profilu załatwia sprawę.

Oczywiście, gdy przyjmiemy, że każda z tych osób zdecydowałaby się na wykupienie oddzielnej subskrypcji i wybrała nawet najtańszy abonament, to wpływy Netfliksa by wzrosły. Tylko właśnie - przy założeniu, że wszyscy tego typu widzowie przeszliby na samodzielne dokonywanie opłat moglibyśmy uznać, że Netflix sporo traci i niektórzy nawet policzyli ile to pieniędzy.

Według serwisu CordCutting.com, straty Netfliksa mogą  wynosić nawet 192 miliony dolarów rocznie. To mnóstwo kasy! Dane wskazują, że 20% widzów korzysta z kont innych osób, a relacje między nimi są przeróżne. Gdy jednak zmienimy wcześniejszą tezę, to sytuacja nie będzie przecież tak kolorowa.

Załóżmy, że osoby, które wspólnie składają się na opłacanie subskrypcji, zaprzestałyby to robić, gdyby Netflix wprowadził pewne ograniczenia (niektóre serwisy VOD w Polsce stosowały i stosują taką praktykę). Podejrzewam, że w takiej sytuacji z abonamentu zrezygnowałoby naprawdę szerokie grono widzów, które nie skusiłoby się na indywidualną ofertę, lecz powędrowało w inne miejsca w sieci. Tych przecież nie brakuje.

To tylko moja teoria, bo przywołane przez serwis badania wskazują, że 59,3% pytanych byłaby gotowa na włączenie subskrypcji na własnym koncie. Jak bardzo te deklaracje pokryłyby się z rzeczywistością? Bywam w takich kwestiach nieufny, dlatego z dystansem podchodzę do tego rodzaju zapowiedzi i zapewnień.

Pewien czas temu światło dzienne ujrzały informacje, jakoby Netflix był w stanie zaprząc do pracy sztuczną inteligencję w celu weryfikacji i powstrzymywania użytkowników przed takimi praktykami. Dlaczego miałby to robić, skoro wszystkie dane są jak na dłoni? Jeśli w ramach jednego konta (adres e-mail i hasło), system notowałby logowania z różnych urządzeń o różnych adresach IP, które nie byłyby do siebie zbliżone na mapie, to sytuacja jest całkowicie jasna.

Trudno stwierdzić, czy za tego rodzaju publikacjami kryje się coś więcej. Być może niepotrzebnie doszukuje się tutaj jakichkolwiek niezdrowych zagrań, lecz pamiętajmy, że Netflix pracuje pod pewną presją udziałowców, którzy nie zawsze są zadowolenie z ruchów wykonywanych przez firmę. Jeśli jakaś decyzja mogłaby znacząco zwiększyć przychody, to może powinno się ją rozważyć. Tymczasem nic nie wskazuje na to, by ktokolwiek w Netfliksie zaprzątałby sobie tym głowę. Aktualnie stosowany model się sprawdza, słupki z liczbami użytkowników rosną.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu