Mobile

Ostatnie kilkadziesiąt minut spędziłem na... Plague, zamiast Facebooka i Twittera

Konrad Kozłowski
Ostatnie kilkadziesiąt minut spędziłem na... Plague, zamiast Facebooka i Twittera
12

Pamiętacie jeszcze ello? A This.cm? Obydwa serwisy opisywaliśmy na Antyweb pewien czas temu. Ello nie okazało się tak rewolucyjne, jak zdaniem niektórych miało być, a pomysł na This. zaintrygował tylko pojedyncze osoby, więc o sukcesie nie mogło być mowy. W Internecie nie ma jednak miejsca na nudę,...

Pamiętacie jeszcze ello? A This.cm? Obydwa serwisy opisywaliśmy na Antyweb pewien czas temu. Ello nie okazało się tak rewolucyjne, jak zdaniem niektórych miało być, a pomysł na This. zaintrygował tylko pojedyncze osoby, więc o sukcesie nie mogło być mowy. W Internecie nie ma jednak miejsca na nudę, dlatego sprawdziłem Plague. Zapytacie: co to takiego?

Osoby znające zasady działania Faceboka czy Twittera powinny zapomnieć o mechanizmach rządzących na najpopularniejszych serwisach społecznościowych. Plague, pomysł rodem z Litwy, podchodzi do tematu sieci społecznościowej na nowo. Pierwszą różnicę zauważymy od razu po uruchomieniu aplikacji, dzięki krótkiemu wprowadzeniu. Dowiemy się z niego, że opublikowany przez nas post trafi do zaledwie czterech osób, które będą znajdowały się najbliżej nas (lokalizacja za pomocą GPS). To od ich opinii zależeć będzie, czy opublikowana przez nas treść rozprzestrzeni się po sieci. Oprócz tekstu, do postów dodawać można zdjęcia i klipy wideo, co oczywiście nie jest żadną niespodzianką.

Postawmy się teraz w sytuacji przeglądającego. Ten, chcąc poznawać kolejne treści jest zmuszony do przekazywania ich dalej lub ignorowania. Decyzję zatwierdzamy wykonując gest ku górze (przesyłając oglądaną treść do kolejnych 4 użytkowników) lub pomijamy, "ściągając" ją w dół. Jeżeli zechcemy wpierw przejrzeć zamieszczone pod postem komentarze lub dodać własny, przesuwamy kartę w lewo.

Oczywiście treści publikowane na Plague niezwykle trudno jest skategoryzować. Natrafić można na nieco bardziej prywatne zeznania, cytaty podnoszące na duchu lub motywujące i śmieszne obrazki. To co mnie zaskoczyło, to dyskusje, które znajdują się pod najpopularniejszymi postami. Nie chcę generalizować i powiedzieć, że stoją one na wyższym poziomie niż te, które spotka się na Twitterze i Facebooku. Po prostu w Plague znajdziemy mniej spamu. Przynajmniej na razie.Plague nie zdetronizuje Twittera, Facebooka, ani Pinterest. Intryguje mnie jednak potencjał aplikacji i zasady działania, które zazwyczaj pozwalają rozdzielić informacje ciekawe i/lub istotne dla większego grona odbiorców. Jak na razie Plague należy traktować, jako ciekawostkę, ale jaka przyszłość ją czeka? Czas pokaże.

Plague w Google Play i App Store.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu