Wearables

Opaski fitness to jednak strzał w dziesiątkę

Maciej Sikorski
Opaski fitness to jednak strzał w dziesiątkę
39

Wearables to temat, który przewija się w branży od kilku lat. Rynek wyceniany jest na miliardy dolarów, prognozy są optymistyczne, coraz więcej firm wchodzi do sektora - nie tylko tych z branży IT. Nad tym wszystkim wisiało jednak pytanie, czy biznes faktycznie się rozkręci i okaże hitem czy też sko...

Wearables to temat, który przewija się w branży od kilku lat. Rynek wyceniany jest na miliardy dolarów, prognozy są optymistyczne, coraz więcej firm wchodzi do sektora - nie tylko tych z branży IT. Nad tym wszystkim wisiało jednak pytanie, czy biznes faktycznie się rozkręci i okaże hitem czy też skończy się jak z 3D, na które moda była krótkotrwała. Na przykładzie opasek fitness widać, że z technologiami ubieralnymi będzie inaczej.

Ten sektor jest bardzo szeroki, wchodzą w niego i smartwatche i opaski, odzież, buty, biżuteria, okulary - sporo tego i cały czas przybywa nowych produktów, a nawet całych ich gam. Ale trafiam ciągle na komentarze sceptyków, którzy "nie czują" tego biznesu, nie wróżą mu sukcesów. Czy mają rację? Wydaje się, że nie, gdy patrzy się na tabelki przygotowane przez speców z IDC. Przynajmniej tak sprawy mają się z segmentem opasek fitness, które dzisiaj są najbardziej rozpowszechniony gadżetem ubieralnym.

Powyższa tabelka dotyczy nie tylko opasek, składają się na nią np. smartwatche, ale te ostatnie nadal nie mogą pochwalić się świetnymi wynikami sprzedaży - zobaczymy, czy zmieni to wejście Watcha. Z opaskami jest inaczej i chyba łatwo to wytłumaczyć: są tańsze. Przy tym ich użyteczność nie jest bardzo naciągana, użytkownicy chwalą sobie ten sprzęt, sprawdza się on przy monitorowaniu snu, utrzymywaniu diety, uprawianiu sportu. Sensowne zastosowania za rozsądne pieniądze. Na potwierdzenie tych słów wystarczy spojrzeć na drugą pozycję w zestawieniu - zajmuje ją Xiaomi.

Chiński producent jeszcze rok temu nie posiadał w swojej ofercie opaski, potem wprowadził do niej Mi Band za kilkanaście dolarów i sprzęt stał się hitem: w ciągu trzech miesięcy firma sprzedała 2,8 mln urządzeń, zajęła 1/4 rynku. Na ten ostatni złożyło się w pierwszym kwartale 2015 roku blisko 11,5 mln sprzedanych produktów - aż o 200% więcej niż w analogicznym okresie roku 2014. I tu najbardziej widać wzrost i rozwój, o którym wcześniej wspominałem. Ponad 11 mln urządzeń sprzedanych w jednym kwartale to naprawdę dobry wynik i trudno przejść obok niego obojętnie.

Wspominałem jakiś czas temu, że w Chinach sprzedaż smartfonów nie rośnie już tak dynamicznie, jak jeszcze kilka kwartałów temu - zaliczono nawet spadki sprzedaży. Tamtejszym producentom przydadzą się nowe kierunki rozwoju. Oznacza to wyjście poza granice Chin, ale jak widać są też inne sposoby: Xiaomi sprzedaje w Państwie Środka nowy typ produktów i świetnie sobie z tym radzi. Rozszerzają ofertę, przyciągają nowych ludzi lub jeszcze mocniej wciągają w swój ekosystem starych klientów. Produktami typu Mi Band są też w stanie zrobić sobie dobrą reklamę poza Chinami: jesteśmy tani i dobrzy, pamiętaj o nas. Przypominam, że Xiaomi stawia już kroki poza rodzimym rynkiem i potrzebuje atutów - opaska jest jednym z nich.

Xiaomi jest tu ciekawym graczem, bo wdarło się przebojem na rynek, ale cały biznes też przyciąga uwagę. Opaski fitness okazały się strzałem w dziesiątkę - mówi się o nich mniej, niż o smartwatchach, ale ostatecznie może się okazać, że w zupełności wystarczą one klientom i szybko się upowszechnią. Zadziała mechanizm znany od lat z różnych rynków: jeśli jest dobrze, to po co przepłacać?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu