Microsoft

Odważne prognozy i brak sojuszników, czyli o rozwoju Windows Phone

Maciej Sikorski
Odważne prognozy i brak sojuszników, czyli o rozwoju Windows Phone
101

Zaraz po ogłoszeniu informacji o przejęciu części Nokii przez Microsoft, pojawiły się prognozy korporacji z Redmond, dotyczące ich udziałów w rynku platform mobilnych. Zdaniem jednych, są dość ostrożne, według innych, nie ma szans na ich realizację. Od blisko dwóch tygodni zastanawiam się, kto będzi...

Zaraz po ogłoszeniu informacji o przejęciu części Nokii przez Microsoft, pojawiły się prognozy korporacji z Redmond, dotyczące ich udziałów w rynku platform mobilnych. Zdaniem jednych, są dość ostrożne, według innych, nie ma szans na ich realizację. Od blisko dwóch tygodni zastanawiam się, kto będzie górą w tym sporze, a ciekawym dodatkiem w owym dumaniu są plotki na temat nowych smartfonów z mobilną platformą korporacji sterowanej, póki co, przez Steve’a Ballmera.

Zacznę od plotek. Na przestrzeni zaledwie kilku dni trafiłem na pogłoski, z których wynikało, iż w ciągu najbliższych miesięcy na rynek trafią smartfony z WP na pokładzie stworzone przez HTC i HP. W przypadku tajwańskiej korporacji taka premiera nie byłaby oczywiście olbrzymim zaskoczeniem: po pierwsze, firma wypuszczała już modele z OS Microsoftu, a po drugie, azjatycki producent dość często zmienia swoje plany i strategię, więc wszystkiego można się po nim spodziewać. Obiekt pogłosek, czyli telefon funkcjonujący pod nazwą Harmony, to podobno sprzęt o parametrach właściwych dla flagowca. Niektórzy przekonują nawet, iż będzie to po prostu słuchawka One z innym systemem. Czy to dobry znak dla MS? Na to pytanie można odpowiedzieć innym pytaniem: czy HTC odnosi ostatnio na rynku sukcesy i jest w stanie przekonać rzesze klientów do swoich produktów?

Kolejną firmą, która miałaby nas niedługo zaskoczyć smartfonem z WP jest HP. Te doniesienia można już uznać za znacznie ciekawsze, ale jednocześnie mniej prawdopodobne w realizacji. Pogłosek na temat planów HP w sektorze mobilnym mieliśmy na przestrzeni ostatnich lat całkiem sporo, ale prawdziwa okazała się niewielka ich część. Co prawda korporacja sterowana przez Meg Whitman cały czas przekonuje, że szuka sobie miejsca na rynku mobilnym i rozważa różne rozwiązania, ale niewiele musi z tych zapowiedzi wynikać. Firma współpracuje ściśle z Microsoftem i posiada sporo atutów, które mogłyby im sprzyjać w opisywanym projekcie, lecz na papierze wiele rzeczy wygląda obiecująco – z ich realizacją często jest znacznie gorzej.

Jakiś czas temu trafiłem również na pogłoski dotyczące kolejnego smartfonu Huawei z platformą WP. Jestem skłonny uwierzyć w to, ze taki model trafi na rynek. Jednocześnie jednak radziłbym spisać go na straty w dniu premiery: współpraca chińskiej korporacji z Microsoftem przypomina trochę odpracowywanie pańszczyzny i póki co nie prowadzi do niczego sensownego. Podobnie sprawa wygląda w przypadku Samsunga, ale tutaj można pisać o jeszcze większym lekceważeniu mobilnego systemu korporacji z Redmond.

Z punktu widzenia Microsoftu, przedstawiona sytuacja nie wygląda zbyt dobrze – producenci sprzętu albo nie współpracują z tą firmą albo robią to w sposób pozostawiający wiele do życzenia. Jeżeli nic się w tej materii nie zmieni, to jedyną nadzieją dla amerykańskiego producenta oprogramowania będzie… on sam. W tym przypadku sprawdza się powiedzenie: umiesz liczyć, licz na siebie. Do niedawna realnym partnerem Microsoftu na rynku mobilnym była Nokia, teraz najważniejsza część tego partnera trafia pod skrzydła Amerykanów, więc dalsza walka o dobre wyniki WP spoczywa już tylko na ich barkach.

Microsoft spodziewa się, że w roku 2018 ich udziały w rynku platform mobilnych będą wynosiły 15%. Jak już pisałem we wstępie, dla jednych do odważna prognoza, dla drugich szaleństwo, jeszcze inni stwierdzają, iż do bezpieczne założenie. Trudno dzisiaj stwierdzić, kto ma rację, ale nie ulega wątpliwości, ze Microsoft będzie musiał poważnie się nagimnastykować, by osiągnąć zamierzony cel. Co prawda, mówimy o dość odległej przyszłości (z punktu widzenia omawianego sektora), ale poprzednie lata pokazały, iż dobre chęci, a nawet zainwestowanie miliardów dolarów mogą nie wystarczyć do osiągnięcia zamierzonego celu i zdobycia satysfakcjonujących udziałów w rynku.

Wspomniane 15% do roku 2018 brzmi dość buńczucznie, ale warto pamiętać, że jeszcze dwa lata temu IDC prognozowało, iż w roku 2015 udział WP w rynku mobilnym będzie wynosił ponad 20%. Dzisiaj wiadomo już, że ten wynik należy uznać za nierealny w realizacji (WP stanowi obecnie zaledwie kilka procent rynku), ale taka wpadka była chyba potrzebna – zapewne stanowiła ona dla niektórych zimny prysznic, a to może się okazać przydatne w przyszłości.

Ciekawą kwestią jest to, czy nowy CEO Microsoftu postanowi skupić się na poszerzaniu rynkowych udziałów głównie "za sprawą" własnych smartfonów, czy może będzie dążył do balansu, czyli rozwoju linii Lumia i przekonywania producentów, że muszą bardziej "przyłożyć się" do współpracy, gdyż obu strono się to opłaci? Drugi wariant zapewnia większe szanse na sukces i obniża koszty Microsoftu, ale jednocześnie może być znacznie trudniejszy w realizacji. Jedno jest pewne: korporacja z Redmond raczej nie odpuści, co z punktu widzenia klienta (każdego) jest zjawiskiem pozytywnym.

Źródło grafiki: tecnologici.net

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu