Wczoraj wieczorem twitterowy profil POCO India pokazał coś, czego niewiele osób się spodziewało, a mianowicie – nowe logo firmy POCO. Sprawa odbija się o tyle szerokim echem, że w kwestii logotypów twórcy smartfonów (a wcześniej – telefonów komórkowych) nie tylko zazwyczaj byli dosyć zachowawczy (logiem zazwyczaj była stylizowana nazwa firmy), ale też – rzadko kiedy wprowadzali jakiekolwiek bardziej drastyczne zmiany (patrz – OnePlus). Tymczasem POCO wywinęło brandingowy ekwiwalent backflipu, prezentując nie tylko logo które nijak się ma do poprzedniego stosowanego przez markę, ale też – stylistyką nie pasuje do niczego, co już znajduje się na rynku.
Nowe logo POCO – aniołek, diabełek i ryzykowny branding
Wiecie jak to jest z „młodzieżowymi” markami. Bardziej wygląda to tak, jakby twórcy danej marki chcieli, by młodzież odbierała ją jako „młodzieżowa”. Czy takie działania kończą się sukcesem czy nie, to jest już indywidualna historia każdego brandu. W kwestii smartfonów widać jednak wyraźnie, że branding ma znaczenie, a posiadanie smartfonu danej marki często bywa symbolem statusu. O jakiej marce mówimy? Oczywiście o Apple, które czy chcemy czy nie, w naszym kraju jest pewnym wyznacznikiem luksusu. Jestem nieco za stary na to, by wiedzieć, jak to funkcjonuje obecnie w szkołach podstawowych (bo gimnazjum już przecież nie ma), ale jestem zdania, że to właśnie iPhone jest tam na szczycie.
The world isn’t full of thinkers. It’s full of same-ers. 👀
We’re whipping up a batter of MADNESS
To make the world better 🤙🏽
(and less BORING)Add 𝚐̶ fun powder to taste#MadeOfMad pic.twitter.com/lcIq1GKfuw
— Madder By the Minute (@IndiaPOCO) February 18, 2021
Czy Apple zrobiło jakikolwiek krok w kierunku tego, żeby ich marka była „cool” wśród dzieciaków? Absolutnie nie. Dlatego jak najbardziej słuszne są stwierdzenia, że POCO w tym momencie wygląda, jakby „próbowało za mocno”. Oczywiście, każdy może mieć w tym aspekcie swoją opinię. Ja jednak uważam, że połączenie takie nieco „dziecinnego” designu rodem z reklam płatków śniadaniowych nijak nie współgra z tym, że marka chce być postrzegana jako „niegrzeczna” (aureola i rogi, Powered by Mad), a wszystko to nijak nie współgra z faktem, żę POCO to marka telefonów, a nie butów czy bluz, gdzie takie połączenie jeszcze byłoby znośne. Mi nowe logo POCO kojarzy się trochę z „młodzieżową” marką Heyah, która na polskim rynku odniosła zamierzony sukces. Pytanie tylko – na ile była to rola brandingu, a na ile – dostosowanej oferty (pamiętajmy, że sms z Heyah do Heyah były za darmo, co wtedy było naprawdę niespotykane w ofertach na kartę).
A może POCO ma w tym szaleństwie metodę

Jest jednak rzecz, która może w tym wypadku zadziałać na korzyść POCO. Jeżeli zapytacie przeciętnego konsumenta w Europie odnośnie tego, czy rozróżnia POCO od Redmi, realme, Oppo czy Xiaomi, gwarantuje wam, że nie będzie tego w stanie zrobić. Chińskie marki zlewają się ludziom w jedno. I tutaj nowe logo POCO może pomóc, wprowadzić pewien wyróżnik który każdy zauważy. Nie jest trudno zgadnąć, że ludzie będą kojarzyć markę jako „telefon z diabełkiem”, a taka rozpoznawalność dla POCO będzie na wagę złota. Jestem przekonany też, że jeżeli firma dalej będzie oferowała taki stosunek ceny do podzespołów, to ludzie (szczególnie w takich krajach jak Polsca) bardzo szybko machną ręką na dziwne logo i wsadzą smartfon w obudowę.
A wy co myślicie o nowym pomyśle POCO. Póki co taki branding został zaprezentowany w macierzystych dla firmy Indiach, ale myślę, że i do nas dosyć szybko on przywędruje. Kupilibyście telefon z takim logo?
Więcej z kategorii Świat:
- Trump nie wróci już na Twittera. Nigdy
- Hakerzy chcieli zatruć wodę. Powstrzymano ich w ostatniej chwili
- YouTuber zastrzelony podczas nagrywania pranka
- Huawei o GMS może sobie pomarzyć. Nadzieje były płonne
- Za wiadomość na WhatsApp "f*** you" 2 lata więzienia. W Polsce policja miałaby pełne ręce roboty